Media rozpisują się na temat dyskusji, jaka miała rozpocząć się w Prawie i Sprawiedliwości. Chodzi o wytypowanie kandydata na „twarz” kolejnego rządu lub nawet premiera. Mówi się o trzech nazwiskach.
Według dziennikarzy Onetu, PiS szuka w swoich szeregach kandydata na kolejnego premiera. W tym kontekście pojawia się nazwisko Mateusza Morawieckiego. Na ponowne kierowanie rządem miał się z nim umówić sam Jarosław Kaczyński. Szanse na to wydają się jednak niewielkie – wszystko dlatego, że w potencjalnym scenariuszu gabinetu koalicyjnego z Konfederacją, formacja ta na Morawieckiego się nie zgodzi. Przewiduje się, że podobne stanowisko zajęliby także politycy PiS z byłej Suwerennej Polski.
Na postać, która miałaby pogodzić te środowiska, typowane są dwie osoby – Przemysław Czarnek, który „byłby dla Konfederacji do zaakceptowania”, oraz Tobiasz Bocheński.
PiS liczy, że kompromitujący się coraz mocniej rząd Donalda Tuska będzie trzeba niedługo zastąpić. Mówił o tym m.in. Czarnek. – Mówienie, że możemy sobie czekać dwa lata na wykrwawienie się Tuska, jest brakiem odpowiedzialności, jeśli ktokolwiek w ogóle do tego w ten sposób podchodzi, ale zapewniam, że nikt w Prawie i Sprawiedliwości – grzmiał pod koniec lipca w Radiu WNET.
Jak dodał, „w Prawie i Sprawiedliwości przygotowujemy się na wariant konieczności objęcia rządów z dnia na dzień”.
Stąd też miała wynikać „propozycja” Kaczyńskiego skierowana głównie do Konfederacji. – Stąd Deklaracja Polska, stąd 10 punktów fundamentalnych dla przyszłości państwa polskiego, stąd zaproszenie dla Konfederacji w szczególności, zaproszenie, żadna konfrontacja – wyliczał.
Kaczyński odpowiedział na słowa Mentzena. Wytknął mu „brak doświadczenia”
– Wszystko po to, żeby mieć świadomość jednej rzeczy: jeśli ten rząd zawali się na jesieni tego roku, a może jeszcze wcześniej, to my musimy mieć wariant przejęcia tych rządów natychmiast – twierdził Czarnek.