Popularyzator astronomii i twórca naukowego fanpage’a „Z głową w gwiazdach” Karol Wójcicki ostro skrytykował brak pomysłu na promocję misji Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego. Jego zdaniem potencjał medialny astronauty w związku z misją został niewykorzystany. I dobrze, że to stwierdza, bo można odnieść wrażenie, że wszystko to było po to, by wypromować jego żonę Aleksandrę, która jest posłem KO i lubi robić z siebie bohatera.
„Ej, a pamiętacie coś takiego, że niedawno Polak był w kosmosie? Jeśli nie – spoko, to nie Wasza wina. W świecie, który codziennie zalewa nas tysiącami informacji, trudno pamiętać nawet o tym, co działo się dwa tygodnie temu. No chyba, że ktoś tę pamięć starannie podtrzymuje. Po powrocie Sławosza do Polski zrobiło się jednak trochę niezręcznie. Medialna ofensywa ograniczyła się właściwie do telewizji śniadaniowych, pierogów i rodzinnych wspomnień o kosmicznej rozłące” – napisał Wójcicki na facebooku „Z głową w gwiazdach”.
„Po historii z odwołaniem mojego wywiadu ze Sławoszem – gdy byłem na niego już w połowie drogi – sposobem na uratowanie kolejnej wizerunkowej klapy było błyskawiczne przygotowanie wywiadu online dla Uranii (pierwotnie zaplanowanego przez ESA na jesień). Ucieszyło mnie to, bo ten wywiad był tym, na czym najbardziej mi w tamtym czasie zależało – miłośnicy astronomii dostali w końcu naprawdę fajny wywiad, a pytania zadawali ludzie znający się na rzeczy. Tyle, że Urania wciąż jest pismem bardzo niszowy i w efekcie na YouTube wywiad ma zaledwie…. 13 tys. wyświetleń” – skomentował.
Następnie porównał to do swoich zasięgów, które wynoszą setki tysięcy.
„Sprawdziłem więc, co działo się na przestrzeni ostatniego tygodnia w mediach społecznościowych POLSA i Sławosz Uznański-Wiśniewski” – napisano.
„POLSA opublikowała dwa posty o misji Ignis. Były to zdjęcia polskich literek w kosmosie (do których jeszcze wrócę, bo to naprawdę osobliwy wątek…). Drugim postem jest zdjęcie oficjalnego plakatu misji na tle Ziemi (który jak przypominam, nie jest nigdzie do kupienia). Oba wpisy zostały opatrzone krótkim komentarzem. Tyle – czytamy.
„A co tam na fanpage Sławosza? Jeszcze gorzej. W ciągu ostatniego tygodnia (od 29 lipca) został tam umieszczony jeden 2-minutowy filmik, który jest fragmentem wspomnianego wywiadu dla Uranii. Miał on zapewne pomóc podbić jego oglądalność. Poza tym żadnego nowego contentu, żadnych nowych zdjęć z kosmosu, żadnych filmów” – stwierdził.
„Z aktualnego układu planet wyczytałem, że za chwilę zleci się do sekcji komentarzy kilka osób, które będę przekonywały, że to normalne, że jest przecież zaplanowana komunikacja na później (czy aby na pewno?), że teraz Sławosz jest bardzo zajęty w USA. Tyle, że chyba nikt z Was nie sądzi, że Sławosz całkiem samodzielnie obsługuje swoje social media, prawda? Już na jakiś czas przed startem jego profil obsługiwali spece od social mediów. Teraz już ich chyba nie ma” – zauważył.
Następnie porównał sytuację z polskim astronautą do promocji węgierskiego Kapu Tibor, członka Axiom-4.
„I wiecie co? Tam wszystko tętni życiem! Na przestrzeni ostatniego tygodnia na fanpage FB węgierskiego astronauty pojawiło się 15 nowych postów. Wśród nich są między innymi rolki z fragmentami obszernego wywiadu, poprzeplatane materiałami video z ISS, zdjęciem Węgier z kosmosu (czy my doczekamy się zdjęć Polski?), czy informacje o aktualnej aktywności Tibora. Można? Pewnie, że można” – zauważył administrator.
„U nas tymczasem nikt nie wydaje się mieć pomysłu, co zrobić z komunikacją misji po jej zakończeniu. A przecież to właśnie teraz – po powrocie na Ziemię – zaczyna się najlepszy czas, by opowiadać o tym, co działo się na orbicie. Nie wierzę, że POLSA opublikowała już wszystkie materiały, które powstały podczas blisko trzytygodniowego pobytu Sławosza w kosmosie” – czytamy.
„W POLSA i Ministerstwie (już nie Rozwoju i Technologii, tylko Finansów i Gospodarki) chyba po prostu nikt nie zauważył, że milionowe zasięgi wokół misji Ignis były efektem pracy twórców internetowych, a nie instytucjonalnych zespołów komunikacji. Teraz niestety widać to jeszcze bardziej niż wcześniej” – zauważył.
W komentarzach wiele osób zwracało uwagę na żonę astronauty, poseł KO Aleksandrę Uznańską-Wiśniewską. Postulowano m.in. utworzenie dużego panelu dla astronauty, z zaznaczeniem, że miałby być sam, bez żony.
Wcześniej wiele osób krytykowało wypowiedzi w mediach poseł Uznańskiej-Wiśniewskiej. Mnóstwo osób odbierało to tak, że „bohaterem” całej misji jest właśnie poseł KO.