Publicysta Stefan Sękowski zarzucił Jackowi Wilkowi „ruskoonucyzm”, który skrytykował uczenie języka ukraińskiego w polskich szkołach. Odpowiedział mu Łukasz Warzecha wyjaśniając przy okazji kwestię języka ukraińskiego, który nie jest powszechny nawet wśród Ukraińców.
Jacek Wilk napisał, że „Ukraina brutalnie wyrugowała wszystkie języki mniejszości (jako drugie języki) ze swoich szkół”.
„(co było zresztą jednym z powodów secesji Krymu). Slava Kokainu! Hjeroinu slava!” – napisał, parodiując zbrodnicze pozdrowienie ukraińskich nazistów.
Wpis nie spodobał się Stefanowi Sękowskiemu.
„Odejście Brauna z Konfederacji nie oznacza, że nie ma w niej onuc. Wilk jest jedną z nich (powtarza putinowskie porównania Ukraińców z narkomanami). W szkołach prócz angielskiego dzieci uczą się niemieckiego, francuskiego, hiszpańskiego czy rosyjskiego. Ukraiński gorszy nie jest” – skomentował.
Do tej błędnej opinii odniósł się Łukasz Warzecha.
„Poza tym, że pan Wilk nie jest w Konfederacji, tylko u pana Brauna – nie masz racji. Każdy w wymienionych przez Ciebie języków ma walor uniwersalny. W każdym z nich ludzie mówię w wielu krajach (niemiecki – Niemcy, Austria, Szwajcaria, częściowo Luksemburg; francuski – Francja, Szwajcaria, Belgia; hiszpański – większość Ameryki Płd. poza Brazylią; rosyjski – praktycznie wszystkie kraje postsowieckie, w tym Ukraina)” – odpowiedział Warzecha.
„Ukraiński to fanaberia, język części jedynie Ukraińców. Jeśli ktoś ma chęć, niech uczy się prywatnie, bo może na przykład prowadzi interesy na Ukrainie (choć bez trudu dogada się tam po rosyjsku), ale nie ma żadnego powodu, dla którego naukę tego języka miałoby sponsorować i wprowadzać polskie państwo w polskich szkołach” – stwierdził publicysta.
„Powinienem jeszcze dodać w przypadku francuskiego dużą liczbę krajów afrykańskich, byłych francuskich kolonii” – dodał.
Poza tym, że pan Wilk nie jest w Konfederacji, tylko u pana Brauna – nie masz racji. Każdy w wymienionych przez Ciebie języków ma walor uniwersalny. W każdym z nich ludzie mówię w wielu krajach (niemiecki – Niemcy, Austria, Szwajcaria, częściowo Luksemburg; francuski – Francja,…
— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) August 2, 2025
Powinienem jeszcze dodać w przypadku francuskiego dużą liczbę krajów afrykańskich, byłych francuskich kolonii. https://t.co/6IJf2A71lu
— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) August 2, 2025
Należy tu przypomnieć, że rzeczywiście niemal każdy Ukrainiec zna języki rosyjski, a tylko część ukraiński. Język ukraiński na terytorium Ukrainy jest wprowadzany jako obowiązujący dopiero od niedawna. Choć jeszcze w ukraińskiej SRR w 1989 roku ukraiński stał się językiem urzędowym, to w konstytucji z 1996 roku to potwierdzono, a później wydawano kolejne ustawy mające „potwierdzać” używanie tego języka.
Jak dokładnie to wyglądało, można się domyślić chociażby po ustawie z 2019 roku, która „zapewniała”, że język ukraiński jest językiem państwowym. Wprowadzono też surowe przepisy dotyczące jego używania publicznie, co sugeruje, że istniał poważny problem z jego użytkowaniem na terenie Ukrainy.
Wbrew więc zapewne powszechnemu przekonaniu, język ukraiński wśród Ukraińców nie jest czymś oczywistym tak, jak np. polski wśród Polaków czy ogólnie język narodowy w jakimś narodzie. Co też ważne, nieposługiwanie się ukraińskim nie oznacza, że ktoś Ukraińcem nie jest. Duża część osób w spisach powszechnych na Ukrainie deklarowała narodowość ukraińską i jednocześnie np. rosyjski jako język ojczysty.