Strona głównaWiadomościPolskaPolskie państwo to nienażarty pasożyt. Najgorszy w całej Unii Europejskiej

Polskie państwo to nienażarty pasożyt. Najgorszy w całej Unii Europejskiej

-

- Reklama -

Państwo wydaje coraz więcej, a ponieważ nie ma na to pełnego pokrycia w dochodach, rośnie też dług publiczny – wynika raportu „Rachunek od państwa” Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR), który w poniedziałkowym wydaniu przytacza „Rzeczpospolita”. Tempo wzrostu wydatków publicznych mamy najwyższe w całej UE.

Jak wskazali eksperci FOR, w 2024 r. całkowite wydatki sektora publicznego w Polsce sięgnęły 1,8 bln zł. W przeliczeniu na mieszkańca daje to kwotę prawie 48 tys. zł.

Jak zauważyła „Rz”, dla przeciętnej osoby pracującej ten „rachunek” był jeszcze wyższy – wyniósł ponad 103 tys. zł. Łączne wydatki per capita były o 6396 zł wyższe od dochodów, a różnicę państwo pokrywa, zwiększając dług publiczny, który wynosił w minionym roku już ok. 53,7 tys. zł w przeliczeniu na jednego Polaka (o 8,5 tys. zł więcej niż w 2023 r.).

Jak analizuje FOR, w 2024 r. koszty funkcjonowania państwa osiągnęły poziom 49,4 proc. PKB. To więcej niż średnia unijna i o wiele więcej niż w innych krajach naszego regionu. W porównaniu z 2015 r. wydatki publiczne w Polsce są wyższe aż o 7,9 proc. PKB (wówczas było to ok. 41,5 proc.). „Wydatki państwa rosną w zatrważającym tempie i w tym roku przekroczą 50 proc. PKB” – ostrzega FOR.

- Prośba o wsparcie -

Wesprzyj wolne słowo. Postaw kawę nczas.info za:

Tempo wzrostu jest też najwyższe w UE – w tym samym czasie aż 11 krajów członkowskich obniżyło swoje wydatki publiczne w stosunku do PKB.

Gazeta zwróciła uwagę, że tylko w 2024 r. wydatki publiczne okazały się o 12 proc. wyższe niż w 2023 r. i aż o 140 proc. niż w 2015 r. (wówczas wynosiły niecałe 20 tys. zł na osobę). Zarówno w ujęciu nominalnym, jak również realnym kolejne rządy wydają coraz więcej.

„Polityka fiskalna nie powinna polegać na ściganiu się na obietnice transferów i innych wydatków. Potrzebujemy równowagi między wydatkami i dochodami, ale też między teraźniejszością i przyszłością. Bo rachunek – prędzej czy później – przychodzi zawsze” – zaznaczył główny ekonomista FOR Marcin Zieliński, cytowany przez „Rz”.

Najnowsze