Niemiecki Instytut Spraw Polskich (DPI) zorganizował w Darmstadt wystawę „Zaginęli bez śladu? W poszukiwaniu znaków życia Polaków z czasów II wojny światowej”. Porusza ona temat wysłanych na roboty przymusowe do Niemiec Polaków.
Wystawę przygotowali historycy z Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt, Julia Röttjer i Christof Schimsheimer badający polskie ślady z czasów II wojny światowej w Niemczech.
„Efektem badań przeprowadzonych w Nadrenii-Palatynacie i Sarze przez Niemiecki Instytut Spraw Polskich (DPI) jest wystawa 'Zaginęli bez śladu? W poszukiwaniu znaków życia Polaków z czasów II wojny światowej’ prezentowana aktualnie w Heskim Archiwum Państwowym w Darmstadt” – czytamy na dw.com.
Julia Röttjer z DPI w rozmowie z „Deutsche Welle” powiedziała, że „opierając się o dotychczasowe badania, także we współpracy z lokalnymi ekspertami i ekspertkami, pragniemy wydobyć i uwidocznić historie konkretnych osób”.
– Ukazujemy miejsca i ślady pamięci o Polakach, ale oczywiście także pytamy, kim są te osoby? Jaka była ich wcześniejsza historia i jak potoczyły się ich losy po wojnie? Ukazujemy ich biografie w powiązaniu z konkretnymi miejscami – podkreśliła Röttjer.
W czasie II wojny światowej na terenie III Rzeszy Niemieckiej przebywało 2,8 miliona Polaków. Wykonywali oni przymusową i niewolniczą pracę.
Działo się to na podstawie wydanych w 1940 roku „dekretów polskich”. Ustalały one, że Polacy są de facto siłą roboczą gorszej kategorii. Na podstawie rozporządzenia zabraniały kontaktów Polaków z niemiecką ludnością.
Za złamanie rozporządzenia groziły surowe kary. Dla przykładu, stosunek seksualny Polaka z Niemką karany był śmiercią. Polacy byli przy tym objęci specjalną, przyspieszoną jurysdykcją w ramach „Sonderbehandlung”.
Polacy musieli nosić znaczek „P” na ubraniu. Nie wolno było im korzystać z komunikacji publicznej, chodzić do teatrów, kin czy nawet do kościołów.
„Deutche Welle” podaje kilka z dziesiątek tysięcy przykładów szykanowania i maltretowania Polaków w tych okolicznościach. Co ważne, w większości pamięć o tych wydarzeniach zanika, pomimo stawiania tablic pamięci, nieraz z mocnym wyszczególnieniem Polaków jako ofiar.
Polacy trafiali też na roboty przymusowe do terenów okupowanych we Francji. Do dziś można znaleźć tam groby, w których leżą ci, którzy zginęli przez ciężką pracę, fatalne warunki sanitarne w barakach oraz głodowe racje żywnościowe.
Po wojnie, na terenie Niemiec okupowanych przez aliantów, zostało sporo Polaków wyzwolonych przez wojska amerykańskie i brytyjskie. Przesiedlono ich do obozów dla „Displaced Persons”. Były to osoby, które nie chciały wracać do Polski okupowanej przez sowietów. Wielu z nich próbowało emigrować dalej na Zachód.
Części odmówiono wjazdu, głównie z powodu fatalnego stanu zdrowia. Tacy najczęściej zostawali w Niemczech, nieraz nigdy już nie widząc na oczy ojczyzny.