Organizacje pozarządowe zajmujące się ochroną praw zwierząt skrytykowały sposób, w jaki tureckie służby zajęły się sprawą lwa zbiegłego z zoo w prowincji Antalya. Zwierzę zaatakowało po ucieczce mężczyznę, ciężko go raniąc, a następnie zostało zastrzelone po kilkugodzinnej akcji poszukiwawczej.
Sprawa wywołała w Turcji powszechną złość i otworzyła debatę na temat warunków, w jakich zwierzęta trzymane są w niewoli – pisze dziennik „Hurriyet”.
Samiec lwa o imieniu Zeus uciekł z ogrodu zoologicznego w mieście Manavgat w turystycznej prowincji Antalya na południu Turcji w niedzielę nad ranem. Zwierzę zostało odnalezione przy pomocy dronów na terenie zalesionym w pobliżu hoteli. Jego ofiara, 53-letni mężczyzna, trafiła do szpitala z obrażeniami głowy i ramienia.
Władze – argumentując decyzję o zastrzeleniu zwierzęcia – stwierdziły, że lew stanowił bezpośrednie zagrożenie i nie można go było bezpiecznie uspokoić. Aktywiści stanowczo zakwestionowali to stanowisko.
Cytowane przez „Hurriyet” organizacje zaznaczyły, że „Zeus był lwem, który powinien wędrować po afrykańskiej sawannie, a nie być zamknięty w klatce przez lata”. Dodali, że „ogrody zoologiczne to obozy tortur, a polowania to morderstwo”.
Oburzenie w Turcji wywołały także zdjęcia pojawiające się na portalach społecznościowych, na których funkcjonariusze, uśmiechając się, pozują obok martwego zwierzęcia.
Ogród zoologiczny, z którego uciekł Zeus, reklamuje się posiadaniem „największej na świecie rodziny lwów”. Jest domem dla 30 okazów tego gatunku. Jest obecnie zamknięty przez władze, które badają jego działalność i sytuację żyjących tam zwierząt.
Organ sprawujący nadzór nad parkami narodowymi Turcji (DKMP) potwierdził, że zostaną podjęte kroki prawne przeciwko firmie na mocy ustawy o ochronie zwierząt i przepisów dotyczących ogrodów zoologicznych.