Rozległe sieci, tajne organizacje, zislamizowane dzielnice – takie wnioski zawiera wstrząsający raport na temat Bractwa Muzułmańskiego, którego celem ma być wprowadzenie prawa szariatu we Francji.
Raport liczący ponad 73 strony, udokumentowany przez służby wywiadowcze, został przekazany do MSW, którym kieruje Bruno Retailleau. Ma przedstawiać obraz kraju „podkopanego od wewnątrz przez islamistów”. Odtajniona wersja została ujawniona przez „Le Figaro” i określono ją jako „wybuchową”.
„My, Bractwo Muzułmańskie, jesteśmy jak ogromna sala, do której każdy muzułmanin może wejść przez dowolne drzwi, aby podzielić się tym, czym zechce. Gdybyś szukał sufizmu, znalazłby go. Gdyby szukał zrozumienia islamskiej jurysprudencji, znalazłbyś ją. Jeśli szukałbyś sportu i skautingu, znalazłbyś je tutaj. Jeśli szukałbyś oporu i walki zbrojnej, znalazłbyś je. (…) Przyszedłeś do nas z troską o naród, więc witam cię” – takie przemówienie wygłosił w 1928 roku Hassan-Banna, założyciel Bractwa Muzułmańskiego w Ismalii, na przedmieściach Kairu i jest ono rodzajem „przewodnika” tej organizacji.
Bractwo zajmuje się rekrutacją ludzi na różnych poziomach, którzy ostatecznie doprowadzą do utworzenia państwa islamskiego i podporządkowania go islamskiemu prawu szariatu. Prawie sto lat po ogłoszeniu tej deklaracji, Francja stała się „bramą otwartą” do osiągnięcia takiego celu – stwierdza „Le Figaro”.
Raport rządowy zatytułowany „Bracia Muzułmańscy i polityczny islamizm we Francji” dziennik określa jako „wstrząsający”. Długie lata „tolerancji”, „wielokulturowości” i „otwartości na imigrantów” przynoszą swoje owoce. Francja budzi się z ręką wiadomo w czym, a Francuz okazuje się „mądry po szkodzie”.