Resort klimatu i środowiska zażądał od PKP VIP-owskiej przestrzeni dla minister Pauliny Hennig-Kloski. Wysłano w tej sprawie oficjalne pismo w związku z pobytem minister na dworcu Gdańsk Główny. Takich pomieszczeń nie ma nigdzie na dworcach, zaś urzędnicy oczekiwali udostępnienia dla minister Hennig-Kloski pomieszczeń pracowniczych dworca.
Kolejarze w Gdańsku wpadli w niemałą konsternację, gdy otrzymali pismo od Ministerstwa Klimatu. Dotychczas bowiem nie spotkano się z praktyką żądań VIP-owskich stref dla ministrów.
W piśmie zapytano o „możliwość zapewnienia miejsca, w którym Pani Paulina Hennig-Kloska mogłaby oczekiwać na pociąg w dniu 7 lutego 2025 r.”. Tego dnia w Gdańsku ma odbyć się Kolegium Komisarzy Unii Europejskiej. Urzędniczka załatwiająca sprawę zaznaczyła, iż na Dworcu PKP Gdańsk Główny nie ma takiej przestrzeni.
W lokalnym oddziale Grupy PKP rozpoczęto poszukiwanie miejsca, w której minister „mogłaby oczekiwać na pociąg. Wśród propozycji pojawił się pokój zajmowany przez menadżerów obiektu.
Według ustaleń Radia ZET, ta sprawa to coś nowego dla pracowników PKP. Dotychczas nikt nigdy z rządu nie oczekiwał wykonywania takich zadań. Szczególnie z ministerstw, które nie mają nic wspólnego z kolejami.
Radio ZET skontaktowało się z ministerstwem klimatu. Jak przekonywał przedstawiciel, doszło do nieporozumienia wynikającego z nadgorliwości jednej z szeregowych urzędniczek.
Dodano, że minister Paulina Hennig-Kloska nie korzysta z VIP-owskich usług. W kolejnej, oficjalnej odpowiedzi przekazano, że „pytanie o salonik VIP zostało zadane bez wiedzy ministry” [pisownia oryg. – red. nczas].
„Ministra Paulina Hennig-Kloska korzysta ze środków transportu jak normalna obywatelka – jeździ zwykłymi pociągami, lata rejsowymi samolotami w klasie ekonomicznej w delegacje, m.in. do Brukseli. W Gdańsku planuje pójść na kawę czekając na pociąg, jak każdy normalny człowiek. Ministra nigdy nie oczekiwała zapewnienia saloniku VIP ani innych tego rodzaju udogodnień” – napisano w odpowiedzi.
Rzecznik PKP Michał Stilger przekazał Radiu ZET, że ministerstwo zwróciło się z pytaniem o „wydzielone pomieszczenie, w którym mogłaby przebywać pani minister podczas oczekiwania na pociąg”. PKP skontaktowało się z resortem „aby wyjaśnić tę sprawę”.
„Otrzymaliśmy informację, że doszło do nieporozumienia i pomyłki ze strony jednego z pracowników ministerstwa” – poinformował Stilger.
Dodał, że „PKP nie dysponują tego rodzaju miejscami na dworcach”.
„Co do zasady nie praktykujemy zapewnienia dostępu do pomieszczeń wewnętrznych dla urzędników państwowych czy samorządowych, natomiast jeśli z dworca ma skorzystać osoba objęta ochroną SOP, spółka PKP ściśle współpracuje z tą formacją i służbami porządkowymi odpowiadającego za bezpieczeństwo takich osób podczas podróży” – podkreślono.
Wieczorem także minister Hennig-Kloska odniosła się do sprawy.
„Nigdy nie prosiłam i nie korzystałam z saloników VIP. Nie wiem nawet czy takie istnieją na dworcach kolejowych. Na pociąg oczekuję zwykle na peronie. […] Poprosiłam o wgląd w e-mail, który nadgorliwy urzędnik, bez mojej wiedzy, wysłał do PKP. Nie prosi w nim o salonik VIP czy toaletę. Pyta o miejsce oczekiwania na pociąg. Przekazałam do Biura Ministra, żeby już więcej i o to nie pytali” – napisała na X minister.
W swojej służbie na rzecz państwa przejechałam tysiące kilometrów pociągiem. Najczęściej były to pociągi typu TLK, bo takie podróżują na linii Gniezno – Września – Warszawa. Nigdy nie prosiłam i nie korzystałam z saloników VIP. Nie wiem nawet czy takie istnieją na dworcach…
— Paulina Hennig-Kloska (@hennigkloska) February 5, 2025
Podpowiadamy, że miejscem oczekiwania na pociąg na dworcu jest peron lub poczekalnia.
Jak widać, w ministerstwie klimatu nie mają co robić. I za nasze duże pieniądze wymyślają VIP-owskie strefy, by przypodobać się szefom. I oczywiście stosują baśniowe zaimki niezgodne z językiem polskim.