Politykom francuskim nie podobają się certyfikaty „halal” (islamskiej „koszerności”) wydawane przez Wielki Meczet w Paryżu. François-Xavier Bellamy złożył nawet donos w tej sprawie do Komisji Europejskiej. Może to być jednak część napięć, które się rozpętały w relacjach Paryża i Algieru.
Dziennik L’Opinion ujawnił, że Wielki Meczet w Paryżu, właśnie przy wsparciu władz Algierii, zorganizował system certyfikacji halal. Eurodeputowany François-Xavier Bellamy ogłosił następnie, że skontaktuje się z „Komisją Europejską, odpowiedzialną za funkcjonowanie rynku wewnętrznego”.
Jego zdaniem, ten system powinien zostać zlikwidowany „bezzwłocznie”. Napisał, powołując się na media, że „Wielki Meczet w Paryżu, mający powiązania z Algierią, zmusza wszystkie europejskie firmy, które chcą eksportować do tego kraju, do płacenia sobie za certyfikaty halal, unieważniając inne certyfikaty religijne”.
Dziennik „l’Opinion” ujawnił w wyniku dziennikarskiego śledztwa, że Wielki Meczet w Paryżu wprowadził od 2023 r. system certyfikacji halal, przy wsparciu władz algierskich. Objął on liczne produkty importowane z Unii Europejskiej. Certyfikacja taka dotyczy nie tylko mięsa, ale także produktów mlecznych, ciastek, czekolady, oleju, a nawet mleka dla niemowląt. Podatek ten przyniósłby instytucji islamskiej 2,2 mln euro tylko w 2024 roku.
Według François-Xaviera Bellamy’ego system ten jest rodzajem podatku narzucanego „rolnikom i przemysłowcom w naszych krajach” i kosztuje miliony euro rocznie, a „w obecnym kontekście stanowi też prawdziwy problem bezpieczeństwa”.
Chodzi tutaj właśnie o coraz bardziej napięte stosunki między Francją a Algierią. Obydwa kraje toczą cichą wojną, m.in. od czasu wsparcia przez Paryż Maroka w konflikcie o Saharę Zachodnią. Polityk francuski Eric Ciotti nazwał nawet Algierię „państwem zbójeckim”. Tak złych relacji z dawną kolonią nie było od lat i pojawiły się m.in. postulaty zerwania umów z lat 60. ubiegłego wieku, które uprzywilejowywały Algierczyków we Francji.