Przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Kamerunu potwierdził, że obecny prezydent tego kraju 92-letni Paul Biya wystartuje w wyborach prezydenckich, zaplanowanych na październik 2025 r.
Biya jest najstarszym na świecie przywódcą i drugim najdłużej urzędującym prezydentem, po Teodoro Obiangu z Gwinei Równikowej.
Kameruńska konstytucja, poprawiona przez Biyę w 2008 r., nie nakłada żadnych ograniczeń wiekowych ani kadencyjnych na kandydatów na prezydenta, co pozwala Biyi ubiegać się o ósmą z rzędu, siedmioletnią kadencję.
Partia Biyi – Demokratyczne Zgromadzenie Narodu Kameruńskiego (RDPC) – sprawuje władzę w tym 29-milionowym kraju od uzyskania niepodległości w 1960 r.
Biya od lat zmaga się z problemami zdrowotnymi i w ubiegłym roku przez dłuższy czas nie pojawiał się publicznie. Wywołało to nerwową, zakulisową walkę o sukcesję w RDPC. Gdyby schorowany Biya zmarł, kameruńska konstytucja stanowi, że obowiązki głowy państwa przejdą na przewodniczącego senatu. Będzie on zobowiązany do zorganizowania wyborów w ciągu 20 do 120 dni, ale nie będzie mógł sam kandydować ani w żaden inny sposób modyfikować konstytucji lub składu rządu.
Kandydaci skłóconej opozycji mają niewielkie szanse na rywalizację z Biyą, który przygotował sobie grunt, zakazując działalności dwóm najważniejszym koalicjom, ogłaszając je „nielegalnymi” i „tajnymi ruchami”.
Wybory w Kamerunie będą miały istotny wpływ na bezpieczeństwo w regionie, ponieważ kraj ten, podobnie jak jego sąsiedzi – Nigeria, Czad i Republika Środkowoafrykańska – stawia czoła trwającemu od ponad dekady zagrożeniu ze strony radykalnych grup islamistycznych, przede wszystkim Boko Haram i Państwa Islamskiego w Afryce Zachodniej. W Kamerunie w ubiegłym roku z rąk terrorystów zginęło ponad 800 osób, co oznacza 50-procentowy wzrost liczby ofiar śmiertelnych w porównaniu z 2023 r.