Strona głównaHistoriaGrzegorz Braun i Marek Skalski o polonizowaniu wrogiej Polsce mniejszości. "Polski był...

Grzegorz Braun i Marek Skalski o polonizowaniu wrogiej Polsce mniejszości. „Polski był językiem dobrych interesów” [VIDEO]

-

- Reklama -

Marek Skalski i Grzegorz Braun rozmawiali na kanale Tomasza Sommera o historii Polski. W odcinku „Projekt Niepodległość” Braun zwrócił uwagę na niezwykle ciekawy aspekt spolonizowania wcześniej twardo wrogiej Polsce ludności. A mianowicie – gospodarka.

Marek Skalski z „Najwyższego Czasu!” powiedział, że „zwraca się uwagę na te bunty, ten największy bunt krakowski”.

- Reklama -
1,5 proc. dla Fundacji Najwyższy Czas!

– Ale on objął szereg miast, nie tylko Kraków. 1311 rok, koronacja, suplika 1318, koronacja 1320, trochę to trwało, ale zwróćcie Państwo uwagę, te bunty się już nigdy nie powtarzały. Chociaż ta ludność przecież się nie spolszczyła w ciągu tych 10 lat. To dalej  byli ludzie pochodzenia niemieckiego, flandryjskiego, jak dzisiaj byśmy powiedzieli holenderskiego, burgundzkiego i tak dalej. W każdym razie niekoniecznie polskie. I ci ludzie nagle się nie buntują, choć wcześniej daliby się pokroić za to, żeby im władcą był ten król Jan z Pragi, który im dawał przynależność do tego wielkiego kołchozu – powiedział Skalski.

1,5 proc. dla Fundacji Najwyższy Czas!

– Oni się nie buntują. Dlaczego? Bo nagle Ta elita, prawdopodobnie nasza, krakowska, była w stanie przekonać tych ludzi, że „popatrzcie, my wam tworzymy nowe perspektywy, kierunek wschód”. Bo nagle okazało się, że to, co zaczęli Mongołowie wyprawiać na Bliskim Wschodzie w wieku poprzednim, kiedy rozwalili całkowicie te szlaki handlowe lewantyńskie i zepsuli handel Wenecjanom, Genueńczykom, rozwalając tam wszystkie te struktury handlowe, które się tam przez wieki tworzyły, nagle okazało się, że życie nie znosi próżni i otworzyły się nowe szlaki, już lądowe, które przechodziły, ta słynna droga królewska, przez Kraków – kontynuował.

– A na wschód od Krakowa przez Lwów, prowadząc nad Morze Czarne i tam do tych krajów lewantyńskich. Nagle ci ludzie, którzy przecież umieli liczyć pieniądze, zrozumieli i król Kazimierz tę politykę realizował z wielką konsekwencją i ogromnym nakładem sił, kosztów i krwi. Bo podbój Rusi to nie była żadna umowa, jak to nam się w historii często przedstawia, że to król objął to po śmierci ostatniego księcia Bolesława Trojdenowica i to już… nie, to były wyprawy zbrojne, które szły tam raz po raz. Lwów był palony, o ile dobrze pamiętam, trzykrotnie. Rusini stawiali silny opór, ale mimo to udało się te terytoria podbić. I nagle ci sami kupcy, którzy jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej z takim uporem ganiali tego biednego Łokietka, który w koszu musiał uciekać z murów krakowskich, nagle oni są największymi entuzjastami właśnie tej wschodniej polityki królewskiej – ocenił Marek Skalski.

– Cieszę się, że to przypominasz, dlatego że to też pozwala tak interesująco zniuansować postać Kazimierza Wielkiego – powiedział Grzegorz Braun.

– Bardzo nieszablonowa i wielowymiarowa postać. Wielki mały człowiek – wtrącił Skalski.

– Nie był to dobry kandydat na narzeczonego waszej córki. Z całą pewnością – dodał Braun.

– Bad boy taki klasyczny – ocenił Skalski.

– Ale postać filmowa, większa niż życie. I to, że wspominasz o tym, że krew się lała i że Lwów płoną, no to właśnie poszerza ten obraz i czyni go barwniejszym. Dlatego że więcej pewnie słyszymy, więcej się dowiadujemy o budowaniu zamków, także i o tych właśnie kopach groszy praskich za odstąpienie praw do korony polskiej. A nie słyszymy o tym, że to nie są czasy jakiejś idylli, pokoju. I że nie jest to władca, który nie jest zdolny wznieść miecza realizując tę samą politykę – powiedział Grzegorz Braun.

– Wręcz przeciwnie, to był bardzo wojowniczy władca – zaznaczył Skalski.

– To nie jest eskapista, to nie jest pacyfista, to jest po prostu władca, który wie kiedy się bić, a kiedy się nie bić i że to jest fundamentalna różnica. No na wschodzie tak naprawdę to dopiero jeszcze królowa Jadwiga postawi kropkę nad „i” – wyjaśnił Grzegorz Braun.

– Z kolei tutaj myślę, że to jest nie tylko legenda historyczna, ale także i takie autentyczne piękno tej sytuacji. Że ona stając na czele zmobilizowanej siły zbrojnej, dając pokaz siły, ostatecznie właśnie zakończy tę wojnę. O ten „Bliski Wschód”, bo Lwów jest od tamtych czasów, wtedy był naszym „Bliskim Wschodem”, a od tamtych czasów jest po prostu polskim miastem przez polskich królów wyniesionym do takiej potęgi – przypomniał lider Konfederacji Korony Polskiej.

– No i nie byłoby tej potęgi tylko z woli władcy, gdyby to nie były decyzje i finansowe, gospodarcze i militarne, które po prostu odnoszą się do jakiejś realności. Szlaki handlowe biegną tak jak biegną i żadna wola królewska tutaj wiele zmienić nie może. Można oczywiście korzystnie jakieś dawać przywileje, zwolnić miasto z jakiegoś tam podatku, czy nadać prawo miastu z kolei do rządzenia i sądzenia w całej okolicy, tak jak to było przez cesarzy dane na przykład Wrocławiowi. Żeby miasto Wrocław było królewskim, chyba tak powiedzielibyśmy starostą, było zarządcą całego ówczesnego Śląska – kontynuował.

– Ale to nie były decyzje podejmowane właśnie w jakiejś abstrakcji gospodarczej, tylko na mocnym gruncie. Na mocnej podstawie gospodarczej. No i stąd natychmiast efekt odwracania się chorągiewek na wietrze. Kupcy, mieszczanie, którzy jeszcze chwilę wcześniej nie umieli albo nie chcieli poprawnie wymówić „soczewica koło miele młyn”, piorunem zaczęli się polonizować, dlatego że to po prostu był język dobrych interesów – podsumował Grzegorz Braun.

Cały program można obejrzeć poniżej.

Najnowsze