Odwołane wyniki I tury wyborów prezydenckich w Rumunii są nadal szeroko komentowane. Wielu polityków nie ma wątpliwości, że wybory odwołano pod pretekstem „rosyjskiej ingerencji”, bo dwaj finaliści byli eurosceptykami.
Postawienie przez Rumunów na prawicę daje im jednak nieoczekiwane korzyści. Zmęczeni polityką Unii Europejskiej wyborcy dostają właśnie „kiełbasę wyborczą”, a przy okazji skorzystają na tym także i Bułgarzy.
Chodzi o strefę Schengen i swobodny przepływ obywateli z UE, z którego Sofia i Bukareszt były wyłączone. Teraz okazuje się, że Austria znosi weto w sprawie pełnego członkostwa Rumunii i Bułgarii w strefie Schengen i wycofuje swoje weto. Trudno tego „gestu” nie wiązać z wynikami wyborów, które wstrząsnęły Brukselą.
Federalny Minister Spraw Wewnętrznych Austrii Gerhard Karner podczas spotkania ze swoim węgierskim odpowiednikiem Sandorem Pinterą, oznajmił na wspólnej konferencji prasowej, że jego kraj nie będzie dalej „wetował” pełnego członkostwa Rumunii i Bułgarii w obszarze swobodnego przepływu Schengen.
Obywatele Bułgarii i Rumunii uzyskają „otwarte” granice lądowe od stycznia 2025 roku. Oficjalnie, Wiedeń z „zadowoleniem przyjmuje wzmocnienie ochrony granic zewnętrznych, które umożliwiło redukcję masowego nielegalnego przekraczania granic przez migrantów”. W rzeczywistości, „inni szatani są tam czynni”…
Austria oponowała w tej sprawie od 2022 r., chociaż w marcu zaakceptowała „częściowe członkostwo” Sofii i Bukaresztu w Schengen, ograniczone do zniesienia kontroli na lotniskach i w portach morskich.
Za pełnym otwarciem optowały Węgry, które do końca tego roku przewodniczą Radzie Unii Europejskiej. To poniekąd sukces Budapesztu. Porozumienie przewiduje jednak, że tymczasowe kontrole będą przeprowadzane przez początkowy okres sześciu miesięcy, aby „zminimalizować potencjalną zmianę szlaków migracyjnych jakie mogłyby wyniknąć z rozszerzenia Schengen”.
Utworzona w 1985 r. strefa Schengen obejmuje 25 z 27 krajów członkowskich UE oraz stowarzyszonych z nimi sąsiadów, czyli Szwajcarię, Norwegię, Islandię i Liechtenstein. W teorii ponad 400 milionów osób może podróżować bez poddawania się kontrolom. W rzeczywistości, coraz częściej dochodzi do czasowego przywracania kontroli granicznych.
Źródło: France Info/ AFP