Mateusz Morawiecki chce, by Donald Tusk przeprosił Donalda Trumpa za słowa swoje i swoich kolegów z partii. Polska scena polityczna kolejny dzień urządza cyrk z powodu wyborów w Stanach Zjednoczonych.
Od wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich z polskimi politykami dzieje się coś dziwnego. PiS, który udawał, że brzydzi się donosicielstwem, gdy to obecni rządzący donosili do UE, teraz sam cieszy się z tego, że sztabowi Trumpa dostarczono materiały dotyczące… niemiłych wpisów na jego temat autorstwa polityków KO.
Z kolei politycy KO, jak Rafał Trzaskowski czy Radosław Sikorski, prześcigają się podlizywaniu się pomarańczowemu politykowi, choć wcześniej przecież go nie lubili.
Choć może nie jest to dziwne, bo trudno podejrzewać polskich polityków o szacunek do swoich wyborców, opononentów, państwa, które reprezentują, a nawet samych siebie.
Dalszą część tej szopki mogliśmy oglądać w Polsat News, gdy gościem był były premier Mateusz Morawiecki. Jeden z liderów obozu, który skandował w Sejmie „Donald Trump, Donald Trump”, teraz chciałby, aby polski premier przeprosił amerykańskiego prezydenta.
– To, co robił Tusk, że wczoraj kłamał jeszcze na konferencji prasowej, mówiąc, że on nigdy nie powiedział o tym, że prezydent Trump był współpracownikiem służb rosyjskich, podczas gdy zostało to przypomniane i natychmiast internet wyłowił, że kilkanaście miesięcy wcześniej dokładnie sugerował agenturalność Donalda Trumpa – stwierdził Morawiecki.
– Przez bardzo bliską osobę dla ministra Sikorskiego mówienie i porównywanie Donalda Trumpa do Hitlera, do Stalina, do Mussoliniego, naprawdę jest to karygodne, nie wyobrażam sobie Radosława Sikorskiego, nie wyobrażam sobie Donalda Tuska, którzy patrzą w oczy Donaldowi Trumpowi i prowadzą z nim partnerską politykę – dodał.
– Musieliby się (…) przeprosić z Donaldem Trumpem i mam nadzieję, że tak zrobią, bo popełnili karygodny błąd – stwierdził Mateusz Morawiecki.
Co jeszcze? Może najlepiej byłoby dla Morawieckiego, gdyby Tusk padł przed Trumpem na kolana i błagał go o wybaczanie? Wtedy można byłoby powiedzieć, że obecny rząd w pełni kontynuuję politykę PiS ws. USA.