Dwie osoby, mężczyzna i kobieta, zginęli w środę w izraelskim miasteczku Kirjat Szemona w ostrzale rakietowym Hezbollahu, poinformowały służby medyczne. Tymczasem Teheran uprzedził państwa Zatoki Perskiej, że zgoda na wykorzystanie ich przestrzeni powietrznej lub zlokalizowanych w nich baz wojskowych przeciwko Iranowi jest „niedopuszczalna” i pociągnie za sobą odpowiedź.
Atak Hezbollahu
Armia przekazała, że miasto zostało ostrzelane salwą około 20 rakiet Hezbollahu. Rakiety wznieciły pożary w kilku trafionych bezpośrednio budynkach, poinformował portal JNS. Hezbollah przyjął odpowiedzialność za ostrzał, informując, że celem było „zgromadzenie izraelskich sił wroga”. Jednak z doniesień hebrajskich mediów wynika, że w ataku zginęła para wyprowadzająca na spacer swoje psy.
Wcześniej Hezbollah wystrzelił około 40 rakiet w kierunku regionu Hajfy; przechwycono tylko część z nich. Rannych zostało sześć osób.
Hezbollah, wspierana przez Iran operująca z Libanu organizacja terrorystyczna zaczęła ostrzeliwać Izrael bezpośrednio po ubiegłorocznym ataku Hamasu. Od tej pory Hezbollah wystrzelił na Izrael ponad 12 tys. rakiet, pocisków i dronów, przekazała w środowym komunikacie armia.
Iran ostrzega
Iran będzie traktował każde takie działanie jako „podejmowane przez całą grupę, a Teheran odpowiednio zareaguje” – powiedział Reutersowi „wysoko postawiony irański urzędnik”. Jak dodał, ta skierowana do monarchii Zatoki Perskiej wiadomość „podkreśliła potrzebę regionalnej jedności przeciwko Izraelowi i znaczenie zapewnienia stabilności”.
Amerykański portal informacyjny Axios poinformował w zeszłym tygodniu, że w odwecie za irański ostrzał rakietowy Izrael może zaatakować instalacje służące wydobyciu ropy. Gdyby tak się stało, Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC), której de facto przewodzi Arabia Saudyjska, mogłaby zrekompensować utratę irańskich dostaw. Jednak znaczna część wolnych mocy OPEC znajduje się w regionie Zatoki Perskiej. Iran nie groził atakiem na obiekty naftowe w Zatoce Perskiej, ale wcześniej ostrzegał, że jeśli „zwolennicy Izraela” zainterweniują bezpośrednio, ich interesy w regionie zostaną zaatakowane – podkreśliła agencja. Będąca największym eksporterem ropy naftowej Arabia Saudyjska zbliżyła się politycznie z Teheranem w ostatnich latach, co pomogło złagodzić napięcia w regionie, ale stosunki pozostają trudne. Arabia Saudyjska obawia się irańskiego ataku na swoje obiekty naftowe od czasu ataku na kluczową rafinerię w 2019 r., który na krótko wstrzymał ponad 5 proc. światowych dostaw ropy. Iran zaprzeczył swojemu udziałowi w operacji.
Komentarze te pojawiły się po rozmowach prowadzonych między Iranem a arabskimi stolicami Zatoki Perskiej na marginesie ubiegłotygodniowego forum Dialogu Współpracy Azjatyckiej w Katarze i podczas trwającej już rundy spotkań szefa irańskiego MSZ Abbasa Aragcziego z władzami Arabii Saudyjskiej i innych krajów regionu. Zachodni dyplomata w Zatoce Perskiej powiedział agencji Reutera, że podczas czwartkowego spotkania państw Zatoki Perskiej z Iranem w Katarze Teheran wezwał do jedności regionalnej w obliczu izraelskiego ataku. Przekazał też, że uważa neutralność państw Zatoki Perskiej za absolutne minimum. Według dyplomaty Iran dał jasno do zrozumienia, że będzie bacznie obserwował reakcję każdego z krajów Zatoki Perskiej w przypadku izraelskiego ataku, a także sposób wykorzystania baz amerykańskich znajdujących się w ich krajach.
Amerykańskie obiekty wojskowe znajdują się w Bahrajnie, Kuwejcie, Katarze, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich.