We Francji Marine Le Pen została skazana na karę grzywny po ostrym komentarzu na temat tzw. stowarzyszeń humanitarnych. 11 września, Sąd Apelacyjny w Paryżu skazał Marine Le Pen na karę grzywny w wysokości 500 euro za „zniesławienie Cimade”, protestanckiego stowarzyszenia pomagającego migrantom w 2022 roku.
Wyrok jest symboliczny, ale to typowy przykład kneblowania wolności wypowiedzi za pomocą sądów. Marine Le Pen w styczniu 2022 roku na antenie BFM TV oświadczyła, że stowarzyszenia humanitarne „są współwinne przemytowi migrantów” i oskarżyła stowarzyszenie Cimade o nadzorowanie „sieci nielegalnej imigracji z Komorów”.
W tym wywiadzie w BFMTV postulowała zaprzestanie wypłacania dotacji tym, którzy organizują „przedsięwzięcia nielegalne” według prawa. Według sądu, „przekroczone zostały granice wolności słowa”.
Rozmaite procesy, podobnie jak w w przypadku Trumpa w USA, mają osłabić zdolności wyborcze Le Pen. W ostatnich sondażach kandydatka Zjednoczenia Narodowego jest liderką w wyborach prezydenckich, po erze Macrona.
Jedynie były premier Édouard Philippe ma szanse dotrzymać jej kroku. 35% respondentów chciałoby widzieć Édouarda Philippe’a w Pałacu Elizejskim, ale aż 39% widzi tam w roli lokatora Marine Le Pen. Emmanuel Macron jest dopiero w połowie drugiej kadencji, ale manewry wokół następnych wyborów prezydenckich już się rozpoczęły.
Może też chodzić o przedterminowe wybory parlamentarne. Ta sama Marine Le Pen ocenia, że „za 10 miesięcy odbędą się nowe wybory do organów legislacyjnych” i nie wierzy, że misja Michela Barniera w roli szefa rządu się uda.