Strona głównaWiadomościPolskaBraun OSTRO o "komponencie ukraińskim" w polskich szkołach. "Działalność zdradziecka, przestępcza"

Braun OSTRO o „komponencie ukraińskim” w polskich szkołach. „Działalność zdradziecka, przestępcza” [VIDEO]

-

- Reklama -

Podczas konferencji prasowej Konfederacji w Sejmie Grzegorz Braun i Michał Wawer zwrócili uwagę na wprowadzany przez resort edukacji „komponent ukraiński”. Politycy wyrazili sprzeciw i wskazali na wiążące się z tym zagrożenia.

– Szanowni Państwo, kolejny akt ukrainizacji Polski, kolejny akt polityki prowadzonej na kolanach, kolejny akt nadawania imigrantom nieuzasadnionych przywilejów. Wszystko to w jednym pakiecie pod wdzięczną nazwą „komponent ukraiński” – rozpoczął Wawer.

Jak wyjaśnił, „to jest specjalny program edukacyjny ułożony przez rząd ukraiński, rząd w Kijowie”. – Program edukacyjny, który ma być serwowany ukraińskim dzieciom przebywającym w Polsce w ramach szkółek sobotnich, dopóki chyba nie wejdzie do oficjalnego programu nauczania polskiego, serwowany w polskich szkołach. W polskich szkołach, ukraińskim dzieciom, ale na koszt polskiego podatnika – zaznaczył.

Ukraińska wersja historii

– I w tym komponencie ukraińskim ma być wiedza wybrana, wyselekcjonowana nie przez polskie ministerstwo edukacji, tylko przez rząd ukraiński. Ma to być wiedza po części z tematów niekontrowersyjnych – z geografii, z podstaw prawa ukraińskiego, czy wychowania obywatelskiego – ale również z historii, czy raczej należałoby powiedzieć z tej wersji historii, którą uznaje za prawdziwą rząd ukraiński – dodał.

– Bo nie miejmy żadnych złudzeń, w takim komponencie ukraińskim, budującym współczesną tożsamość narodową Ukrainy, znajdą się informacje na temat rzezi wołyńskiej i będą to informacje niezgodne z oficjalną, historyczną wiedzą naukową, tylko to będą opowieści, które rząd ukraiński przyjmuje za oficjalną wiedzę historyczną, czyli opowieści o tym, że w rzezi wołyńskiej to Ukraińcy byli ofiarami, a nie sprawcami i że to Polacy byli sprawcami, a nie ofiarami – podkreślił Wawer.

Jak mówił, jest to „skandaliczne, że komukolwiek w polskim rządzie, czy tym obecnym, czy tym poprzednim, bo to niestety jest jedna, ta sama polityka ukrainizacji Polski, że komukolwiek z polskich polityków, czy z PiS-u, czy z Platformy, przychodzi do głowy, żeby wyrażać zgodę na uczenie rzeczy sprzecznych otwarcie z polskim interesem narodowym”.

– Rzeczy, które są sprzeczne z najbardziej oczywistą prawdą. Rzeczy, o które oni powinni walczyć, żeby w ukraińskich szkołach nie były uczone, to oni się zgadzają, żeby te najgorsze rzeczy były uczone w polskich szkołach i żeby antypolskie treści były ukraińskim dzieciom, które przyjechały tutaj do Polski, korzystają z naszej pomocy, z naszej gościny, żeby były podawane za pieniądze polskiego podatnika i żeby te dzieci były wychowywane w duchu antypolskim, w duchu fałszu historycznego – wskazał.

– Każdy, kto na to wyraża zgodę, w jawny sposób sprzeniewierza się przysięgom, które my składamy jako posłowie, jako politycy – przysięgom, żeby bronić Rzeczypospolitej Polskiej i jej interesu narodowego. Każdy, kto na to się zgadza, realizuje interes ukraiński, a nie interes polski. Stop ukrainizacji polskiego systemu edukacji – skwitował.

„To są koszta”

Głos zabrał także europoseł Grzegorz Braun, rozpoczynając od charakterystycznego sobie „Szczęść Boże”. – Szanowni Państwo, o jakich liczbach tutaj mówimy? Ministerstwo edukacji utrzymuje, że to może być 60 do 80 tysięcy ukraińskich dzieci, które mają być uczone z zastosowaniem tego słynnego „komponentu ukraińskiego”, czyli po prostu mają być wychowywane m.in. w kulcie rezunów, banderowców, ludobójców, teoretyków i praktyków, ponieważ takie osoby do panteonu narodowego wywindował aktualny reżim kijowski na Ukrainie. 60-80 tysięcy wedle ministerstwa w Warszawie, ale ze strony ukraińskiej mówi się o sumie 160 tysięcy ukraińskich dzieci. W zeszłym roku było ich podobno 130-parę tysięcy – wskazał.

– Tak czy inaczej, Szanowni Państwo, to są koszta. Pomijając kwestie wrażliwości historycznej, pomijając kwestie polityczne i moralne, to są koszta. I tu chciałbym bardzo wyraźnie odnotować, Konfederacja wznosząc hasło stop ukrainizacji Polski, przeciwstawiała się, przeciwstawia i przeciwstawiać się będzie nakładaniu na naród polski jakichkolwiek kosztów, nie związanych z polskim interesem narodowym, polską racją stanu. To jest bezprawne – oświadczył.

– Ministerstwo Edukacji Narodowej w Warszawie nie ma prawa uprawiać innej działalności niż działalność przewidziana przez prawo, ustawy, konstytucję i w związku z tym np. nie ma prawa minister edukacji wykładać w polskich szkołach czegokolwiek wedle, dajmy na to, komponentu marsjańskiego. Jaki by to nie był komponent, nie ma tego w budżecie i nie ma tego w prawie – zaznaczył.

Jak ocenił, „rzecz jest groźna, rzecz jest niebezpieczna, bo jeżeli w jednym sezonie mamy mieć sto kilkadziesiąt tysięcy na nasz koszt, wychowywanych w kulcie banderyzmu dzieci i młodzieży, no to mówimy tutaj po prostu o projekcie podmiany etnosu, podmiany społeczeństwa, wymiany narodu na zupełnie inny naród”. – I to nie jest zgodne z prawem, to nie jest zgodne z konstytucją i – uwaga – to nie jest zgodne z tą misją, którą nawet liberalne, lewicowe formacje i organizacje wskazują jako misję ministerstwa edukacji. Pomijając problematyczność innych działań tego resortu, to po prostu jest działalność zdradziecka, przestępcza, sprzeczna z polskim interesem i polską racją stanu – skwitował.

Asystenci międzykulturowi

– Dodatkowo, ministerstwo spłodziło koncepcję „asystentów międzykulturowych”, czyli takich pośredników, którzy mają dzieci i młodzież ukraińską, trzymając za rączkę, mediować między wrażliwością, świadomością historyczno-polityczną Ukraińca, a polskim systemem edukacyjnym. Szanowni Państwo, to znowu koszta, to tworzenie nowej biurokracji, której realnym efektem działania będzie przeszkadzanie, utrudnianie asymilacji – wskazał Braun.

– I jeżeli wielu komentatorów i polityków upiera się, że nie ma problemu ukrainizacji, ponieważ przybysze z Ukrainy po pierwsze są płatnikami polskiego systemu, no to tutaj widzimy, że bardzo słono sobie z tego systemu odbierają to, co ewentualnie tam wpłacili, a po drugie wielu komentatorów hurra-entuzjastycznych wobec procederu i procesu ukrainizacji Polski twierdzi, że Ukraińcy się doskonale w Polsce asymilują, no to Konfederacja zwraca uwagę, że właśnie stworzono nową funkcję, nowy rodzaj urzędnika państwowego – przeszkadzacza w asymilacji. Ten asystent międzykulturowy ma utrudniać proces asymilacji ukraińskiego dziecka, młodzieńca w polskiej szkole. To jest horrendum, ale to nie powinno nikogo dziwić, dlatego że zwolennicy i rzecznicy ukrainizacji i banderyzmu piastują w Polsce pierwsze, drugie, trzecie urzędy – podkreślił, przywołując przykład „ministra Bodnara, który upominał się o pilność nadawania pełni praw politycznych Ukraińcom w Polsce, zanim jeszcze został ministrem”.

– Te rzeczy są na porządku dziennym, te treści są uznawane za obowiązujące, te koncepcje wypracowywane w ministerstwie edukacji, jak się zdaje, podziela cały gabinet Donalda Tuska. Niestety trzeba zauważyć, że ścieżkę do tego piekiełka wybrukowali funkcjonariusze poprzedniego rządu. Poprzedni ministrowie rozpoczęty proces ukrainizacji uczynili już bardzo łatwym do realizacji dla aktualnego reżimu. Stop ukrainizacji Polski, tylko polski interes, tylko polska racja stanu – ani złotówki na sprawy niepolskie z budżetu najjaśniejszej Rzeczypospolitej – skwitował.

– A, jeszcze może na koniec, że lepiej późno niż wcale. Bardzo się cieszymy, że hasło Stop Ukrainizacji Polski przebiło sobie drogę na salony polityczne. Jeszcze nie wszystkie, można powiedzieć, zbłądziło pod strzechy redakcji mainstreamowych warszawskich. Lepiej późno niż wcale – zakończył Braun.

Najnowsze