„Gazeta Stonoga” opublikowała w poniedziałek wieczorem nagranie, mające rzekomo pochodzić z kolegium redakcyjnego Kanału Zero. Krzysztof Stanowski miałby cenzurować własnych pracowników, by nie zajmowali się sprawą Funduszu Sprawiedliwości. W materiał bezrefleksyjnie uwierzyła masa dziennikarzy wrogich Prawu i Sprawiedliwości.
Przypomnijmy, że na opublikowanym nagraniu widzimy, jak dziennikarze omawiają tematy, które mogliby poruszyć, a kiedy pojawia się wątek Funduszu Sprawiedliwości, Stanowski blokuje swych podwładnych. Dziennikarz mówi między innymi: „wiesz, jaką mamy linię”, „są tematy, których nie poruszamy”, czy „jest kilka osób, których nie ruszamy. Ziobry nie ruszamy”.
Autentyczność nagrania od początku była dość łatwa do podważenia. Nagranie musiałoby powstać 24 maja, a zdarzenie z jednego z omawianych tematów miało miejsce dopiero 29 maja. Ponadto, wbrew słowom wypowiadanym w materiale, Kanał Zero co najmniej kilkukrotnie zajmował się sprawą Funduszu Sprawiedliwości.
Czytaj także: Stonoga opublikował nagranie ze Stanowskim. Tyle, że nic tu się nie zgadza. Dziennikarz komentuje [VIDEO]
W autentyczność nagrania bezrefleksyjnie uwierzyło wielu dziennikarzy. Niektóre osoby, jak np. Radomir Wit z TVN24 czy Maciej Bąk z Radio Zet, usunęły już wpisy. Na portalu X ciągle można jednak znaleźć kompromitujące tweety m.in. Wojciecha Czuchnowskiego z „Gazety Wyborczej” i Janusza Schwertnera z „Gońca”.
Nie popisał się także poseł Roman Giertych, pisząc: „Czyżby nazwa kanału Zero nie była przypadkiem?”, a także prok. Ewa Wrzosek z wpisem: „Ziobry nie ruszamy”.
Tymczasem Stanowski już w nocy zamieścił wpis: „Dlaczego mam tyle powiadomień?”. Nad ranem dziennikarz opublikował natomiast krótkie nagranie. – Wczoraj ukazało się pewne nagranie. Widziałem wcześniej, że Zbigniew Stonoga obiecał niebieskie Lamborghini komuś, kto doniesie na mnie i znajdzie na mnie haki. I taka łajza się znalazła po prostu. Bardzo mi z tego powodu przykro. Wiem, że liczycie na moje wyjaśnienia, ale nie mam na to siły – powiedział, po czym wsiadł do… niebieskiego Lamborghini.
❗️OŚWIADCZENIE ❗️
Dłuższe oświadczenie około godziny 10:00. pic.twitter.com/r6s0FBXBuD
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) August 6, 2024
Odkąd okazało się, że z nagraniem jest coś nie tak, na koncie „Gazeta Stonoga” nastąpiło prawdziwe wzmożenie. Pojawiło się wiele wpisów, z których część nie nadaje się do cytowania. Zbigniew Stonoga wywołane zamieszanie zaczął komentować w swoich stylu.
„W związku z pojawiającymi się wątpliwościami dotyczącymi daty opublikowanego nagrania oraz niezaprzeczalnego faktu iż utrwalone spotkanie odbyło przed datą 25 maja (mistrzostwo Jagiellonii), a wypadek w Amsterdamie zdarzył się 29 maja 2024 r., to wątpliwość taka może wynikać jedynie ze złego miejsca »przecięcia« i zmontowania materiału z kolejnych dni, ze strony mojego informatora” – napisał.
„Za autentycznością nagrania do momentu wystąpienia kwestii amsterdamskiej przemawia mowa ciała uczestników. To tyle jeśli chodzi o moją ocenę wątpliwości niektórych z Państwa” – dodał.
Kontrowersyjny biznesmen odniósł się do teorii, według której nagranie miałoby być „prankiem” ze strony Stanowskiego. „Jeśli opublikowane przeze mnie video jest prankiem stanowskiego, to będzie to pierwszy prank w Polsce zakończony w określony sposób… byłby to bowiem typowo esbecki numer, z esbecko-pisowskim celem w tle…ale ja się nigdy nie poddaję…” – napisał.
Kiedy już wszyscy wiedzieli, że nagranie nie jest żadnym dowodem na kompromitację Stanowskiego, do akcji wkroczył europoseł Łukasz Kohut. Przedstawiciel Koalicji Obywatelskiej z kilkunastogodzinnym opóźnieniem napisał w swych mediach społecznościowych: „Kanał Ziobro. Paserka a nie rzetelne dziennikarstwo”.
Dla niektórych natomiast nie jest ważne, czy nagranie jest autentyczne. „Nie ma żadnego znaczenia, czy nagranie »Gazeta Stonoga« jest prawdziwe, czy nie. Krzysztof Stanowski od dawna wspiera PiS, a jego materiały są stronnicze i pełne pseudo-symetryzmu” – napisał Mikołaj Wasiewicz, „szary obywatel” ze zdjęciem z wiecu Donalda Tuska w tle.
W podobny ton uderzył Giertych, który stwierdził, że: „Bez względu na to czy filmik to miks czy fejk czy autentyk jedno jest faktem: Kanał Zera Zera nie rusza”. Sytuacja z rzekomym nagraniem z kolegium redakcyjnego Kanału Zero jak na dłoni pokazała, że czołowi polscy dziennikarze są w stanie uwierzyć we wszystko, co wpisuje się w ich narrację. Dla części ogarniętych plemienną wojną popis-u osób nie ma znaczenia nawet to, czy coś jest prawdziwe, czy nie. Grunt, że potwierdza ich wizję świata.
„Niesamowita jest ta historia. Tak łatwego wejścia w temat zaprezentowany przez człowieka o takim CV jak ZS. Bez choćby powierzchniowego sprawdzenia faktów, jak daty i materiały o FS z tamtych dni u nich. Dania sobie na to trzech minut. I to przez dziennikarzy! Przecież sztuczność tego nagrania jest porażająca” – napisał na portalu X Michał Majewski.
„Jak dziennikarze, którzy biorą udział w setkach zebrań, kolegiów mogą w ogóle uwierzyć, że tak wygląda rozmowa z zespołem? Jakimkolwiek. Z zespołem, który jest nowy, w którym są zmiany? Że rozmowa o polityce toczy się z osobami, które się tym nigdy nie zajmowały. Masakra. Czekam na scenę finałową” – podsumował Majewski.
Niesamowita jest ta historia. Tak łatwego wejścia w temat zaprezentowany przez człowieka o takim CV jak ZS. Bez choćby powierzchniowego sprawdzenia faktów, jak daty i materiały o FS z tamtych dni u nich. Dania sobie na to trzech minut. I to przez dziennikarzy! Przecież sztuczność…
— Michał Majewski (@MajewskiMichal) August 5, 2024
Czytaj również: Ostre starcie Stanowskiego z Giertychem. Wyzwiska i szybkie przeprosiny