Prezentujemy Państwu fragment najnowszej książki naszego wydawnictwa. To wywiad-rzeka, który red. Jakub Zgierski przeprowadził z Romanem Warszawskim – ekspertem od relacji damsko-męskich i przedstawicielem tzw. ruchu Red Pill (Czerwona Pigułka). To lektura, która daje odpór feministycznej propagandzie i rzuca nowe światło na dynamikę zależności między płciami we współczesnym świecie. Każdy, kto chce zrozumieć, jakie mechanizmy nami rządzą, musi sięgnąć po tę publikację. Już teraz zapraszamy do zamówienia „Red Pill. Samiec Alfa musi wrócić”, która jest dostępna w przedsprzedaży w naszej księgarni sklep-niezalezna.pl.
Jakub Zgierski: – Hedonizm czy odpowiedzialność – która ścieżka jest lepsza we współczesnych czasach?
– Roman Warszawski: Warto też zastanowić się nad tym, czy jest coś pomiędzy.
– Na początku zapytam o podstawy: o co chodzi w Red Pill-u, czyli tzw. Czerwonej Pigułce. Czym to jest, a czym to nie jest?
– Zacznijmy od tego, że na pewno nie jest to ideologia. Nie ma żadnych aksjomatów Red Pill-u. Red Pill jest prakseologią, praktyką skutecznego działania. Oczywiście odwołuje się on do natury ludzkiej, bo w dzisiejszym świecie na dobrą sprawę mamy zwycięstwo – mimo że nie ma do tego naukowych podstaw – teorii czystej tablicy. Ludzie jakoby mają rodzić się niczym czysta tablica, a później dopada ich w swe ręce zła kultura, patriarchat czy cokolwiek innego i zakłóca ten początek człowieka dobrego z natury. Człowiek staje się w ten sposób zepsuty przez wpływy kultury, więc można nas na nowo lepić. Tymczasem nauka nam podpowiada, że człowiek na dzień dobry rodzi się z czterystoma cechami charakteru odziedziczonymi po przodkach.
Prawdopodobnie nawet w momencie urodzenia są już ustalone nasze przyszłe poglądy polityczne, bo te dość często są uzależnione od dominującej cechy charakteru. Na przykład osoby, które z natury są bardziej otwarte, będą zmierzały raczej w stronę lewicy. Osoby, które mają wyższy poziom obrzydzenia – bo taka reakcja w naszym organizmie również jest zakodowana – będą miały skrzywienie w stronę konserwatyzmu. Nie można powiedzieć, że jedna albo druga cecha jest lepsza czy gorsza. Wszystkie te cechy w jakimś stopniu są nam potrzebne do przetrwania. Nie możemy się całkowicie zamykać na to, co nowe, bo rozwój byłby niemożliwy. Nie możemy również być cały czas totalnie otwarci na wszystko, co nowe, ponieważ wtedy nie jesteśmy w stanie stworzyć żadnych hierarchii, struktury, która będzie funkcjonalna, a człowiek też z natury jest – trzeba użyć tutaj tego określenia – zwierzęciem stadnym, terytorialnym, więc te cechy po prostu sprawiają, że bardzo mocno zwracamy uwagę na to, gdzie ktoś znajduje się w hierarchii czy całej strukturze społecznej.
Red Pill przede wszystkim zwraca uwagę na to (trochę za Konradem Lorenzem), że kultura wypływa w sporej części z biologii. Można też powiedzieć, że kultura oraz nasze zachowania społeczne są w dużej mierze racjonalizacją tych popędów z bardziej pierwotnych części mózgu. Przechodzimy tu do dalszego opisu tej natury ludzkiej. Trzeba zauważyć, że my jako gatunek ludzki jesteśmy gatunkiem ginocentrycznym, kobietocentrycznym – to jest wynik założenia, że panowie, mężczyźni są zbywalni. Kobiety są bardzo cenne, bo są źródłem przyszłego pokolenia, i dlatego każda społeczność, która nie koncentrowała się na dobrostanie kobiet, na prawdopodobieństwie ich przetrwania – przegrywała w wyścigu ewolucyjnym z inną społecznością, która to dobro priorytetyzowała. Mamy gatunki, w których role płciowe są odwrócone, ułożone inaczej niż u nas, ale są też gatunki, w których zdarza się samcom donosić ciążę. Oczywiście są to gatunki, które możemy zobaczyć pod mikroskopem, ale takiesytuacje w przyrodzie się zdarzają. Nie zdarzają się one z kolei wśród gatunków, gdzie samce są większe i silniejsze od samic oraz mają większą skłonność do przemocy, aby o te samice walczyć.
W ogromnym skrócie Red Pill to jest praktyka działania, zwracanie uwagi na to, co naprawdę człowiekiem powoduje i co będzie nam się podobało z tego powodu, że to jest właśnie konsekwencja wyborów dokonywanych przez naszych przodków. Może tymi wyborami nie prowadziła jakaś świadoma ręka, ale one średnio, statystycznie, sprzyjały naszemu przetrwaniu i przekazaniu genów dalej.
– Jeżeli chodzi o historię powstania tej nazwy, tego ruchu, tego środowiska – jakie wskazałbyś punkty graniczne? Na pewno warto wymienić film amerykańskiej produkcji „The Red Pill” z 2016 roku. Jest też książka Rollo Tomassiego „Mężczyzna racjonalny”, która okazała się bestsellerem. Było i jest wiele for internetowych czy grup, które posługują się tą nazwą. Kiedy i gdzie to się zaczęło? W jakich środowiskach wyrosło, w jakim kraju?
– Żeby Red Pill powstał, pracę musiało wykonać kilka środowisk. Pierwszym środowiskiem, które zaczęło zauważać, że rzeczywistość może wyglądać inaczej, niż nam się przedstawia, czyli historia o złym patriarchacie, który cały czas funkcjonuje i uciska biedne kobiety – to było środowisko aktywistów na rzecz praw mężczyzn. To środowisko wywodziło się z feministów drugiej fali. Jego najbardziej prominentnym przedstawicielem był Warren Farrell.
Był on męskim feministą. W latach 70. działał na rzecz praw kobiet, aż mu się przydarzył rozwód. Trafił do sądu rodzinnego i nagle się okazało, że nie ma męskich przywilejów. Nagle się okazało, że on wobec tego systemu jest w dużej mierze bezradny. Gdy go to spotkało, od razu otworzyło mu to oczy, że wielokrotnie mężczyźni wbrew temu, co feminizm twierdzi, wcale nie są uprzywilejowani i męskie przywileje są ciężkie do uchwycenia. Mieliśmy więc pierwszy zalążek aktywizmu na rzecz praw mężczyzn pod postacią kilku facetów, którzy zauważyli, że coś wygląda inaczej, niż jest nam przedstawiane na co dzień.
Kolejnym odłamem, moim zdaniem najbardziej istotnym, to były chłopaki z lat 90., które chciały wyrywać dziewczyny. Rewolucja społeczna, rewolucja seksualna trwała w najlepsze i ta rewolucja sprawia – ostatecznie to się zadziało za pośrednictwem mediów społecznościowych – że przeciętnemu chłopcu, przeciętnemu mężczyźnie jest coraz trudniej zdobyć dziewczynę. Chłopaki w latach 90. zaczęły zadawać pytania. Pytały się rodziców, pytały się mamy, siostry, koleżanek, co zrobić, aby mieć dziewczynę. Dostawały odpowiedź, którą najczęściej chłopak dzisiaj dostaje od mamy: musisz być miły dla dziewczyn, musisz zawsze mieć czyste ubranie, musisz być uprzejmy, otwierać drzwi i tak dalej, i tak dalej. No i poszli w pole, gdzie zaczęli wykonywać eksperymenty.
Dokonują tych eksperymentów, ale okazuje się, że to nie działa, więc zaczęli się rozglądać, co działa. Nagle patrzą, że na przykład w klasie jest miejscowy łobuz, przystojniak, który ani dla dziewczyn nie jest miły, ani nie otwiera im drzwi, ani nie stawia ich na piedestale. A dziewczyny ma. No więc chłopaki zaczęły wykonywać coraz więcej tych eksperymentów i tak się narodził ruch PUA (Pickup Atrtists, czyli „artyści podrywu”) mający bardzo złą sławę. Ruch działał na zasadzie męskiego założenia, że sport i konkurencja są dobre. W pewnym momencie oni zaczęli się w tym wszystkim szkolić. Mogę powiedzieć, że ludzie z PUA wiedzę na temat tego, jak działa taniec godowy gatunku homo sapiens, posunęli dalej niż wszystkie badania psychologiczne czy socjologiczne, chociażby dlatego, że przeprowadzali badania polowe, na które nie wpadł żaden naukowiec. Później ich wiedza była troszeczkę uzupełniana o odkrycia psychologów ewolucyjnych i behawiorystów.
Najważniejszą postacią z psychologii ewolucyjnej jest David M. Buss, który uświadomił im, że istnieje coś takiego jak kobiecy instynkt seksualny w postaci hipergamii, a ten instynkt każe im poszukiwać możliwie najbardziej atrakcyjnego partnera, na pewno partnera wzwyż i w poprzek hierarchii dominacji, jakie obowiązują.
Kolejnym etapem wraz z postępem społeczeństwa było pojawienie się ruchu Men Going Their Own Way (MGTOW) – Mężczyźni Idący Swoją Drogą. To są lata 2014-2016, a może też troszeczkę wcześniej. Oni zaczęli stwierdzać, że system społeczny stał się dla mężczyzn tak toksyczny, że należy zacząć unikać formalnych instytucji, jakie istnieją np. pod postacią małżeństwa. Niektórzy poszli tak daleko, że postulowali, by w ogóle porzucić związki z kobietami. W każdym razie to był kolejny etap rozwoju tego środowiska.
Dzisiaj mamy hasło Red Pill zawłaszczone czy używane absolutnie przez tych wszystkich, którzy w jakiś sposób kontestują obowiązującą narrację społeczną. Doszło do tego, że nawet FBI wpisało hasło Red Pill na listę słów podejrzanych i uznało, że trzeba zacząć przyglądać się ludziom używającym tego określenia jako potencjalnym terrorystom…