W kilku miastach Francji odbywały się demonstracje skrajnej lewicy przeciw Zjednoczeniu Narodowemu (RN). Następuje próba tworzenia wokół RN „kordonu sanitarnego” przez polityków, a szef centroprawicowych Republikanów Eric Ciotti, który dopuścił współpracę całej prawicy, jest krytykowany przez wielu swoich kolegów, którzy zażądali nawet jego dymisji.
W tym kontekście „rzucania wszystkich sił przeciw faszystom”, ciekawy jest też apel Wielkiego Meczetu Paryża. Jego rektor Chems-eddine Hafiz uznał, że przedterminowe wybory to niemal „zamach stanu”, który „pogrąża kraj w okresie niepewności i głębokich pytań”.
Wybory, które mogą utorować drogę Marine Le Pen i „spadkobiercom marszałka Petaine’a do Pałacu Elizejskiego” to podobno „poważne zagrożenie dla narodu” i „przeniesienie się w najmroczniejsze godziny naszej historii”.
Zdaniem Rektora, na sukces wyborczy RN złożyły się trudności gospodarcze, brak zaufania do partii tradycyjnych i sytuacja międzynarodowa, ale także „głęboki strach przed innymi”. Wskazał, że „muzułmanie” i „Maghreb” „stali się kozłami ofiarnymi, symbolami wszystkiego, co jest postrzegane jako groźne, obce, niezgodne z rzekomo jednorodną tożsamością narodową” i skrytykował także „rolę, jaką media głównego nurtu odegrały w nagłaśnianiu Marine Le Pen i jej ruchu”.
Rektor Chems-eddine Hafiz wystosował też apel do partii politycznych, by stworzyły wspólny front przeciw postępom „skrajnej prawicy” i osobno wezwał wszystkich muzułmanów we Francji do udziału w wyborach i głosowania przeciw Zjednoczeniu Narodowemu. Wydaje się jednak, że ta partia przebiła już „szklany sufit”, a podobne apele mogą przynieść skutek odwrotny od zamierzonego.