Owa definicja nie ma nic wspólnego z jakimś rodzajem oszustwa, a właściwie samo już skojarzenie w ten sposób tego terminu, byłoby „antycyganizmem”. Nazwa brzmi po polsku trochę dziwnie, ale chodzi po prostu o dyskryminację Romów.
Duża ich społeczność zamieszkuje Czechy, a Praga jest oskarżana od lat o jej dyskryminowanie. Rząd czeski podejmuje jednak kolejne działania w wielu dziedzinach, w tym w edukacji, które mają zarzuty oddalić i zapewnić jak najlepszą integracją społeczności romskiej.
I tak czeski koalicyjny rząd przyjął w środę 10 kwietnia „definicję antycyganizmu”. Definicja nie jest prawnie wiążąca, ale ma na celu lepszą identyfikację uprzedzeń, dyskryminacji lub nienawiści wobec Romów i Sinti jako pewnej odmiany rasizmu. To z kolei ma pozwolić na podjęcie środków zaradczych.
Zgodnie z tą definicją, rasizm antyromski przejawia się poprzez działania i wygłaszanie poglądów przez jednostki, a także politykę i praktyki instytucjonalne, które oczerniają i dewaluują romską kulturę, sposób ich życia i przyczyniają się do wykluczenia Romów.
W ostatnim spisie powszechnym w Czechach w 2021 roku tylko 21 tys. osób zadeklarowało przynależność etniczną do społeczności romskiej. Jednak według oficjalnych szacunków rządu w kraju mieszka około 250 tysięcy Romów, którzy tworzą swoiste getta.
Rok temu Czechy powołały urząd pełnomocnika ds. Romów. Lucie Fukova ma koordynować działania różnych ministerstw na rzecz wsparcia romskiej mniejszości. Fukova należy do niewielkiej grupy romskiej elity, która posiada wyższe studia. Ukończyła antropologię społeczną na Uniwersytecie w Pardubicach i odbyła staż w Komisji Europejskiej.
Praga czerpie tu z doświadczeń Bratysławy. Jednak na Słowacji, gdzie urząd ten istnieje od 2001 roku, sytuacja nie zmieniła się wiele. Według szacunków rządu słowackiego, Romowie stanowią około dziesięciu procent pięciomilionowej populacji tego kraju.
Źródło: Radio Praga