Krzysztof Stanowski ostro atakuje „Gazetę Wyborczą”. W ponad godzinnym nagraniu odpowiada na, jego zdaniem, tendencyjny, zmanipulowany i całkowicie niesprawiedliwy artykuł wysmażony przez medium Adama Michnika.
Choć Stanowskiemu daleko do prawdziwej niezależności dziennikarskiej – sam to przyznaje i nie podejmuje tematów, które mogłyby zdemonetyzować lub ograniczyć zasięgi jego Kanału Zero – to dla mainstreamu i tak jest „solą w oku”. Z głównego nurtu często kpi, a całkiem dobry początek jego nowego przedsięwzięcia zagraża pozycji medialnej największych w branży. Mainstream coraz mniej bowiem decyduje już o tym, co wypada robić ludziom i komu nie wolno podawać ręki.
W dniu premiery Kanału Zero Stanowski w programie na żywo mówił, że spodziewa się ataków na swoją osobę, które miałyby go zdyskredytować. Nie musiał długo czekać. Ostro obsmarowała go „Gazeta Wyborcza”. Stanowski najpierw odpowiedział na zarzuty w ostry i często kpiący sposób tekstem pisanym, a teraz nagrał program pt. „Dziennikarskie Zero. Kłamstwa, manipulacje i obrzydliwości Gazety Wyborczej”, w którym rozprawia się ze wszystkim „ciosami” wyprowadzonymi przez „Wyborczą”.
Jeden z zarzutów, który miałby sugerować, że Stanowski jest tym „złym”, to pochwała ze strony założyciela Kanału Zero Sławomira Mentzena za jego pracowitość. Pochwała pracowitości to już, według „GW”, „konfederackie poglądy” (w domyśle: coś bardzo złego), a tak w ogóle to Stanowski może stać się „polskim Tuckerem Carlsonem”. A skoro Carlson to, wiadomo, wywiad z Putinem – i tak dalej.
– Jestem Konfederatą, ponieważ doceniam ciężką pracę – kpi Stanowski. – To jest właśnie taki tekst, sączący małe dawki trucizny, po którym przestajesz mnie lubić, jeśli mnie nie znasz – ocenia tekst „Wyborczej”.
Dalej jest próba sklejenia Stanowskiego z PiS-em. Jako jeden z przykładów „GW” podaje sponsoring przez państwowy PKO BP akademii piłkarskiej KTS Weszło dla dzieci z domów dziecka. Właścicielem KTS Weszło jest Stanowski. „Wyborcza” fakt sponsoringu łączy ze słynnymi „mailami Dworczyka”. W jednym z nich rządzący, gdy zamykali stadiony piłkarskie pod pretekstem walki z koronawirusem, pisali między sobą, że tematem trzeba „dobrze zarządzić” i że wyślą kogoś ze swoich do Stanowskiego, wówczas robiącego programy w Kanale Sportowym (to Stanowski zgłosił się pierwszy, poinformował o programie i zaprosił kogoś z rządu, by wytłumaczył decyzję – to normalna praktyka medialna). Dowodem na „sitwę” i bratanie się z PiS-em według „GW” ma być fakt, że Stanowski dał głos komuś z rządu, bo w tym czasie PKO BP sponsorowało akademię klubu Stanowskiego.
W całej tej „pokrętnej” układance „Wyborczej” nie zgadzają się daty. PKO BP owszem, zostało sponsorem akademii KTS Weszło, ale trzy lata później. – Ledwie trzyletnia rozbieżność, ale ta rozbieżność okazała się zbyt trudna dla Piotra Głuchowskiego (współautora tekstu „GW” – red.). Albo nie okazała się zbyt trudna. Być może doskonale wiedział, że występuje różnica trzech lat, ale uznał, że nikt tego nie sprawdzi – zastanawia się Stanowski.
Dalej „Wyborcza” przytacza niektóre teksty, które pojawiły się na portalu Stanowskiego weszlo.com. Głównie odnosi się do recenzji książki nieżyjącego już trenera Janusza Wójcika, w której było mnóstwo przekleństw. Stanowski je cytował, a „Wyborcza” przedstawiła to tak, jakby słowa napisane w książce Wójcika były słowami Stanowskiego.
– Ta książka mnie odrażała, była fatalna, była seksistowska, ohydna. Napisałem, że szkoda w ogóle brać tę pozycję do ręki, a posługiwanie się takim językiem wyklucza człowieka poza nawias ludzi z klasą. I nagle oberwałem słowami Wójcika, bo Głuchowski uznał, że przypnie je mnie, żeby pokazać jaki zły, obrzydliwy portal tworzyłem. Mamy kolejną manipulację, by ludzie zastanawiali się, czy ze mną jest wszystko w porządku – komentuje Stanowski.
Następnie „Wyborcza” przytacza opinie takich „autorytetów” jak Jaś Kapela czy Maja Staśko. Ta druga twierdzi, że Stanowski nazwał ją „suką”. A jaka jest prawda? – Malik Montana nazwał kiedyś jedną z internetowych twórczyń (Fagatę – red.) „wierną suką swego pana”. Maja Staśko się wtedy oburzała, jak można tak pisać. A potem Malik Montana ją zatrudnił. Ja napisałem wtedy, że Maja Staśko została „suką swego pana”. I ona to wzięła tak do siebie. No nie! Jest jakiś kontekst, jakaś historia tego cytatu, sekwencja, która doprowadziła do sformułowania tego zdania. To zdanie nie brzmi „Maja Staśko jest suką”. To zdanie brzmi „Maja Staśko będzie pracować dla Malika Montany, który określał kobiety jako suki i wtedy jej to przeszkadzało, a gdy jej zapłaci, to już jej to nie przeszkadza”. Taki jest kontekst. Chyba łatwo to zrozumieć, ale Głuchowski tego nie sprawdził, bo by mu nie pasowało do koncepcji – mówi Stanowski.
To tylko kilka z przykładów, znacznie więcej twórca Kanału Zero przytacza w ponad godzinnym nagraniu. Jaki jest według Stanowskiego cel tekstu wypuszczonego przez „Wyborczą”?
– Celem tego tekstu jest obrzydzić jak największej liczbie osób współpracę ze Stanowskim i Kanałem Zero, bo może powstanie coś fajnego, a przecież nie może nic fajnego powstać poza ulicą Czerską – podsumowuje Stanowski. Warto dodać, że podobne sztuczki „Wyborcza” stosuje nie tylko wobec Stanowskiego.