Biskup diecezji Civita Castellana uznał rzekome objawienia Matki Boskiej, do których miało dochodzić na terenie jego diecezji, za fałszywe. Wielu wiernych twierdzi, że teraz potrzeba tak samo twardej reakcji Watykanu na to, co się dzieje w Medziugorie w Bośni i Hercegowinie.
W Trevignano Romano od 2016 roku miało dochodzić do rzekomych objawień Matki Boskiej. To wtedy Gisella Cardia wróciła z Medziugorie w Bośni i Hercegowinie, gdzie też ma się niby ukazywać Maryja.
Włoszka po powrocie zaczęła twierdzić, że widzi Matkę Boską, a nawet dostaje od niej wizje, które spisywała. Głosiła też, że w Trevignano Romano miał mieć miejsc cud – posąg Maryi miał zapłakać krwawymi łzami.
Watykan postanowił to sprawdzić. Na miejsce wysłano mariologa, teologa, psychologa i kanonistę. Dodatkowo zaproszono do współpracy zewnętrznych ekspertów.
Ocenili oni, że rzekome objawienia są fałszerstwem. Lokalny biskup wydał dokument „Constat de non supernaturalitate”, który oznacza, że nie stwierdzono zjawisk nadprzyrodzonych.
Tym samym Kościół zakazuje kontynuacji sprawowania kultu i modlitw w miejscu rzekomych objawień i organizacji pielgrzymek do tego miejsca.
Jednocześnie Watykan wzywa Gisellę Cardię do posłuszeństwa. Ma ona zaprzestać przypisywania Matce Boskiej różnych wypowiedzi.
Wielu wiernych oczekuje, że teraz Kościół wyda takie samo zdecydowane stanowisko ws. objawień Medziugorie, które rzekomo odbywają się w chorwackim miasteczku w Bośni i Hercegowinie od 1981 roku. Tam również sprawowany jest kult i organizowane są pielgrzymki, a Kościół przymyka na to oko, choć objawienia nie zostały jeszcze uznane, a wielu duchownych twierdzi, że są one kontrowersyjne.
Dialog Kościoła z masonerią? Asystent egzorcysty zabiera głos
