To kolejny przykład dziwnych meandrów historii. Turcja, która jest odpowiedzialna la ludobójstwo Ormian, współcześnie naciska na prezydenta Azerbejdżanu Alijewa, by ten powściągnął wojownicze zamiary wobec Armenii.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan w poniedziałek 19 lutego wezwał swojego azerbejdżańskiego odpowiednika i sojusznika Ilhama Aliewa do złagodzenia napięć pomiędzy jego krajem a sąsiednią Armenią, „w celu uzyskania trwałego pokoju”.
„Wraz z zakończeniem okupacji Karabachu otworzyło się historyczne okno możliwości trwałego pokoju między Armenią a Azerbejdżanem. Ważne jest, aby tego okna nie zamykać” – mówił prezydent Turcji podczas osobistej rozmowy w Ankarze z Ilhamem Alievem.
W ubiegłym tygodniu pomiędzy tymi dwoma państwami znowu iskrzyło i doszło do granicznych potyczek w pobliżu Nerkin Hand, w wyniku których zginęło czterech ormiańskich żołnierzy. Sprawcami awantury mieli być Azerowie. Azerbejdżan, dzięki pieniądzom z ropy, ma militarną przewagę nad biedną Armenią.
Erdogan wyraził nadzieję, że taka sytuacja się „nie powtórzy”. Premier Armenii Nikol Paszynian oskarżał ostatnio Azerbejdżan o przygotowanie „wojny totalnej” z jego krajem. Podczas sobotniego spotkania w Niemczech prezydenci Alijew i Paszynian zgodzili się jednak na kontynuowanie negocjacji pokojowych między swoimi krajami. Dla Turcji jest to okazja zaprezentowania się jako obrońcy pokoju, mediatora i potwierdzenia roli lokalnego mocarstwa.
Źródło: AFP/ Le Figaro
