W środę wieczorem prezes Nowej Nadziei i jeden z liderów Konfederacji Sławomir Mentzen był gościem Roberta Mazurka na kanale Zero na YouTube. Poseł opowiadał między innymi o swoim spojrzeniu na przyczyny wyborczej porażki, a także kpił z własnego środowiska.
Mazurek zaczął od pytania o przyczyny jesiennej porażki Konfederacji, która jeszcze latem notowała kilkanaście procent poparcia. – Przyczyn było oczywiście wiele, znamy z nich oczywiście tylko część – zaczął Mentzen. Lider Nowej Nadziei stwierdził, że „decyzje, zwłaszcza wyborcze, są nieprzeniknione” i dodał, iż „to jest często taka czarna skrzynka, do niej jakieś rzeczy wpadają, nie wiemy co, potem różne rzeczy z niej wypadają i nikt w sumie nie wie czemu tak, a nie inaczej”.
– Jeżeli spojrzymy na dane, na te drogie badania, które zamawialiśmy, to z tych badań wychodziło, że w maju, czerwcu, lipcu mieliśmy rekordowe poparcie wśród kobiet dla naszej formacji, które naprawdę bardzo mocno urosło – powiedział Mentzen i wskazał, że wówczas Konfederacja cieszyła się poparciem osób o centroprawicowym, centroliberalnym światopoglądzie.
– Jak zobaczyliśmy kolejne badania we wrześniu, to nagle okazało się, że kobiet jest troszeczkę mniej, że tych ludzi o takim światopoglądzie liberalnym z wielkich miast jest już wyraźnie mniej, a kiedy spojrzeliśmy na exit poll z 15 października, to okazało się, że kobiet to tam nie ma, zagłosowało na nas mniej kobiet niż w 2019 roku, co jest naprawdę „olbrzymim osiągnięciem”, nie ma tam młodych ludzi, którzy byli jeszcze miesiąc, dwa miesiące wcześniej – powiedział Mentzen i dodał, że elektorat Konfederacji stał się bardziej konserwatywny i tradycyjny.
Zmanipulowane argumenty
Zapytany przez Mazurka o to dlaczego tak się stało, prezes Nowej Nadziei w zmanipulowany sposób przedstawił argumenty osób o odmiennym spojrzeniu. – Jedni na przykład twierdzą, że to dlatego, że schowaliśmy Janusza Korwin-Mikkego oraz Grzegorza Brauna i ich schowanie sprawiło, że odpłynęły osoby młode, kobiety oraz mieszkańcy dużych miast i są przekonani, że tak jest – opisywał Mentzen.
– Dobra, ale to są żarty – stwierdził Mazurek, jakby – zupełnie słusznie – nie dowierzając temu, co mówił poseł Konfederacji. – Nie, niektórzy to poważnie mówią i w Internecie się mierzę z tego rodzaju krytyką we własnym środowisku. To ludzie całkowicie na poważnie mówią – odparł Mentzen.
– Że schowanie Brauna powoduje, że kobiety na Was nie głosują? – dopytywał Mazurek.
– Tak. Co więcej, schowanie Brauna sprawiło, że elektorat ideowy się na nas obraził i zagłosował na Hołownię – przedstawiał dość luźną interpretację kontraargumentów Mentzen.
Tymczasem krytyka kampanii wyborczej Konfederacji oraz analiza przyczyn porażki osób od lat związanych ze środowiskiem prawicy wolnościowej wygląda zupełnie inaczej, o czym można przekonać się w książce „Kampania Konfederacji 23. Brudna prawda”, która dostępna jest w przedsprzedaży na sklep-niezalezna.pl.
W zapowiadającym ją artykule w nowym numerze „Najwyższego Czasu” Radosław Piwowarczyk pisze, że „w pierwszej połowie roku Konfederacja właściwie nie schodziła z czołówek mediów” i wymienia sprawy, które „budziły duże emocje i powodowały niemałe zamieszanie”. „Poparcie dla Konfederacji ciągle wzrastało i w drugim tygodniu lipca formację wskazywało w sondażach średnio aż 15 proc. respondentów. Później doszło do przełamania i notowania Konfederacji zaczęły spadać, co zbiegło się w czasie z wejściem na jej pokład Anny Marii Siarkowskiej, Jakuba Banasia oraz Wiplera, przy czym dwaj ostatni dołączyli też do grona medialnych twarzy ugrupowania” – przypomina Piwowarczyk.
Czytaj więcej: Brudna prawda
Kpiny z własnego środowiska
W programie na kanale Zero Mentzen pozwolił sobie także na przedstawienie w kpiący sposób krążącej w środowisku, z którego poseł się wywodzi teorii spiskowej. – W moim środowisku od dobrych 30 lat chodziła taka teoria, że oni się wszyscy sprzysięgli przeciwko nam. To jest taka teoria mówiąca, że jesteśmy największym zagrożeniem dla wszystkich innych partii i że oni 30 lat temu podpisali taki tajny układ, żeby nas nie dopuścić nigdy do władzy – relacjonował Mentzen.
Mazurek co prawda nie dowierzał i mówił „nie, nie”, ale poseł przekonywał, że „na prawdę”. – Wszyscy, telewizje, partie, zagranica, ambasady, wszyscy mają tajny spisek, żeby nam uniemożliwić wypłynięcie i zdobycie władzy – popuścił wodze fantazji jeden z liderów Konfederacji.
– Fajnie się ta rozmowa zaczęła. Pan rozprawia się z mitami największych szurów z własnego środowiska – stwierdził Mazurek. – To Pan powiedział, nie ja. Mówię jakie chodzą legendy oraz opinie, z którymi nie do końca się zgadzam – odparł Mentzen, a następnie przedstawił własną teorię. – Nikt się nami nie przejmował, nikt nas nie zapraszał do mediów, bo nie byliśmy interesujący, bo nikt nas nie popierał – powiedział polityk.
– Jeżeli mamy jakąś partię, która ma 1 procent poparcia i to wychodzi w badaniach i sondażach i wyborach przez 20 lat, to po co zapraszać kogoś, kto ma 1 procent poparcia? Mamy teraz inne partie o takim poparciu, mieliśmy w tych wyborach Bezpartyjnych Samorządowców, PJJ (Polska Jest Jedna – przyp. red.), też ich nikt nie zapraszał. I znowu pytanie, czy dlatego, że nikt ich nie popiera, więc nie jest to interesujący gość, którego nikt nie zna, czy dlatego, że wielki spisek chciał, żeby Bezpartyjni z PJJ nie weszli do Sejmu i nie sprawili wreszcie, że będzie porządek? – pytał kpiąco Mentzen.