Strona głównaWiadomościPolskaSzokujące przesłuchanie Kajetana Poznańskiego. "Zaczął bardzo aktorsko". Nowe fakty ws. psychopaty

Szokujące przesłuchanie Kajetana Poznańskiego. „Zaczął bardzo aktorsko”. Nowe fakty ws. psychopaty

-

- Reklama -

– Czułem się jak w klatce, miotało mną. Wreszcie parę lat temu poczułem się zupełnie zagubiony – mówił Kajetan Poznański podczas przesłuchania, którego fragmenty po raz pierwszy ujawniono. Osoby, które przesłuchiwały „polskiego Hannibala” mówią, że czuły, iż rozmawiają z kimś niezwykle inteligentnym.

Gazeta.pl ujawnia materiał wideo z przesłuchania Kajetana Poznańskiego. Po raz pierwszy można zapoznać się z obszernymi fragmentami monologu psychopaty, który 3 lutego 2016 roku w Warszawie zamordował nauczycielkę języka włoskiego Katarzynę J.

Poznański zaatakował kobietę w jej mieszkaniu, podczas spotkania, na które się z nią umówił. Zbrodnię dokładnie zaplanował. Po wszystkim obciął jej głowę, a ciało poćwiartował.

Tak rozczłonkowane zwłoki udało mu się umieść w plecaku i torbie, z którymi podróżował po Warszawie taksówką.

Po wszystkim psychopata podpalił swoje mieszkanie, w którym pozostawił zwłoki i uciekł za granicę. Zanim został schwytany był w Berlinie, Rzymie i na Malcie. Planował polecieć do Tunezji.

Psychopata i lewicowy filozof?

– Widziałam, że mam przed sobą osobę inteligentną, dążącą do perfekcjonizmu. Wiedziałam, że przesłuchanie będzie trudne. Zaczął bardzo aktorsko, poprosił o chwilę ciszy, trwała kilka minut – powiedziała prokurator Magdalena Kołodziej.

– Nie mogę mówić o samych faktach, żeby to opowiedzieć. Powiem, im bardziej pani prokurator będzie chciała dowiedzieć się: dlaczego. A nie tylko: jak – tymi słowami Poznański rozpoczął długi ponad dwugodzinny monolog, w którym opowiadał o swojej filozofii, poglądach, lękach i fiksacjach.

Przesłuchanie było nagrywane, bo jego matka była wówczas prokuratorem delegowanym do nieistniejącej dziś Prokuratury Generalnej, czyli najwyższej ówczesnej jednostki prokuratury i obawiano się nacisków z tej strony. Poznański miał też pełną swobodę wypowiedzi.

Z przesłuchania wyłania się obraz psychopaty, który potrafi przedstawić popełnione przez siebie morderstwo, jako logiczną konsekwencję swoich poglądów. Poznański to ateista, mizogin i samotnik. Morderca twierdzi, że życie człowieka i życie zwierzęcia jest tyle samo warte i m.in. tego chciał dowieść, zabijając swoją ofiarę.

Poznański już wcześniej pisał felietony na tematy związane z moralnym podejściem do zwierząt, które zabijamy, by je zjeść. Marzył, by tekst, w którym napisał, że „każdy powinien choć raz zabić swój obiad” trafił na łamy lewicowego pisma „Polityka”.

Nie był to jednak jedyny motyw, bo chodziło także o „pozbycie się ludzkich słabości” i uciszenie presji, którą odczuwał ze strony rodziny i społeczeństwa.

Szokujące przesłuchanie

– Zawsze miałem problemy z równowagą. Balansowałem w taki sposób, że nie miałem żadnych problemów sądowych, żadnej sprawy w aktach. Udawało mi się to utrzymywać, ale było we mnie dużo lęku, niekontrolowanych emocji; z jednej strony potrzeby wyżycia się, z drugiej – samokontroli. Dwa zupełnie przeciwstawne bieguny. Chciałem się pozbyć wszystkich ludzkich słabości. Czułem, że one mnie upokarzają – mówił przesłuchiwany psychopata.

O jakie słabości chodziło? Głównie o „sentymentalizm wobec kobiet” i „zbyt małe wymagania wobec samego siebie”. Patrząc w oczy prokurator Kołodziej, Poznański stwierdził, że „kobiety to jest taki element cywilizacji, przez który wdarło się wiele słabości”.

– Chodziło mi o to, żebym miał większe ambicje niż moje możliwości sportowe, fizyczne i intelektualne. Lubiłem się dobrze skatować w sporcie, to mnie oczyszczało. Bez tego tracę logikę, zdolność rozumowania – powiedział.

– Byłem zawieszony pomiędzy wygórowanymi wymaganiami własnej natury, a jakąś potrzebą wyluzowania się. Czułem się jak w klatce, miotało mną. Wreszcie parę lat temu poczułem się zupełnie zagubiony. Stwierdziłem, że jest tylko jedna droga do tego, by sprostać wymaganiom i przerwać to rozdwojenie, tę schizofrenię. Zacząłem po kolei odrzucać od siebie swoje słabości – mówił Poznański podczas przesłuchania.

Morderca wyjawił, że często katował sam siebie długimi treningami lub głodówką. Poznański chował też dużą urazę do swoich rodziców, którzy byli osobami z wyższych sfer. Przez to czuł na sobie zbyt dużą presję i pragnął, by wszyscy „dali mu spokój”. Stwierdził nawet, że gdyby ten spokój osiągnął, to „nie musiałby zabijać”.

– Czułem agresję wobec ojca. Dostałem od niego parę razy porządnie pasem za młodu. Pewnej nocy przypomniałem sobie uczucia, które to we mnie wywołało, tę nienawiść wobec własnego ojca. Poczułem się wyzwolony. Pojechałem do domu i zlałem go pasem tak, jak on mnie kiedyś. Nie żałuję tego. Teraz przynajmniej byliśmy równiejsi – wyjawił.

Udało się potwierdzić, że to zdarzenie rzeczywiście miało miejsce – w 2015 roku. Wówczas psychopata zgłosił się nawet po pomoc do specjalisty, ale ostatecznie z niej zrezygnował.

Poznański czuł się także osaczony przez innych ludzi. Uważał, że z powodu swojego wyglądu i ekscentryczności przyciągał uwagę i nie raz był wyzywany od „p*dałów”. Będąc w towarzystwie, zastanawiał się, czy inni nie uważają go za osobę głupią.

Jednocześnie śledczy dowiedzieli się, że morderca silnie wpływał i wywierał presję na osobach ze swojego otoczenia – byłej dziewczynie, czy dawnych współlokatorach.

Psychopata zabił, by pozbyć się tych wszystkich odczuć i udowodnić sobie, że życie ludzkie tak naprawdę nie znaczy więcej niż życie „zarzynanej świni” lub „komara”. Poznański wyznał, że widział także inne rozwiązanie swojego problemu – wyjazd na odludzie. Ostatecznie stwierdził jednak, że najpierw musi kogoś zabić, a dopiero później może wyjechać.

– Musiałem znaleźć pierwszą ofiarę. Chciałem znaleźć kogoś, na kim będzie można zobaczyć, jak to się robi – stwierdził spokojnie.

W dniu morderstwa Poznański normalnie stawił się w pracy. Później pojechał na spotkanie z korepetytorką języka włoskiego, którą planował zabić. Psychopata stwierdził, że miał już jakieś doświadczenie w zabijaniu, bo zabił kurę.

– Człowiek zasługuje być potraktowany tak samo jak świnia, którą zarzyna na obiad. Jestem przekonany co do tej racji. Ludzkie życie, jeśli się nie wierzy w Boga, nie jest więcej warte od komara. Wylewamy łzy nad człowiekiem. Czemu? Ewolucja obdarzyła nas rozumem, ale jaka jest substancjonalna różnica między panią, a świnią, którą ubijamy, żeby zjeść? – zwrócił się do prokurator Kołodziej. – Musiałem się pozbyć tej iluzji, którą się otaczamy. Chciałem zjeść ją, nie całą, ale kawałek, jak kawałek cielęciny – stwierdził.

Morderca z początku planował po wszystkim przeciąć kobietę na pół, zamiast obcinać jej głowę. Zamierzał to zrobić w wannie, ale na miejscu okazało się, że w mieszkaniu jego ofiary nie ma wanny, a jest jedynie prysznic i to „oczywiście zatkany”.

Po morderstwie okazało się jednak, że jego plan nie jest taki sprytny jak mu się wydawało, a on sam też nie ma takich zdolności, jakie sobie przypisywał. Mieszkanie ofiary posprzątał chaotycznie i nieporadnie, a gdy wiózł jej rozczłonkowane ciało do siebie, to zwrócił uwagę taksówkarza i sąsiadki.

Choć Poznański uciekał przez niemal całą Europę, to tzw. łowcom głów udało się go złapać stosunkowo szybko. Morderca został skazany dopiero w 2021 roku – na dożywocie. Poza tym musiał wypłacić rodzinie ofiary 75 tys. złotych. Podczas procesu Poznański nie ukrywał, że zabiłby ponownie.

Źródło:Gazeta.pl

Najnowsze