32. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy był wyjątkowo hucznie obchodzony w Rumi na Kaszubach, gdzie genialni organizatorzy odpalili fajerwerki w zamkniętym pomieszczeniu.
Finał WOŚP zazwyczaj kończy się tzw. „światełkiem do nieba”. Przez wiele lat był to pokaz fajerwerków, a ostatnio częściej jest to pokaz laserów, bo fajerwerki są zakazywane przez część włodarzy miast.
Fajerwerki przeszkadzają w szczególności wielbicielom zwierząt, którzy mówią m.in. o wystraszonych pupilach domowych oraz płoszeniu zwierzyny leśnej.
Finał WOŚP organizowano także w Rumi, która jest częścią tzw. „małego Trójmiasta” (Rumia, Reda i Wejherowo).
Tam organizatorzy postanowili najwyraźniej jednocześnie działać zgodnie z tradycją, ale bez płoszenia zwierząt.
Odpalili bowiem fajerwerki… w zamkniętym pomieszczeniu. Konkretnie to hali sportowej Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Najpierw odpalone zostały zimne ognie, a po nich prowadzący imprezy powiedział: – Jeszcze jeden strzał będzie, jakby komuś mało było wrażeń.
Wówczas odpalono fajerwerki. Petardy błyskawicznie zaczęły latać po całej hali, a ludzie wpadli w panikę.
– To było straszne. Mam nadzieję, że państwo jesteście bezpieczni. To już było przegięcie – powiedział po wszystkim wodzirej imprezy.
Miasto wydało już oświadczenie w tej sprawie. W trybie pilnym wezwano szefa miejskiego sztabu WOŚP do złożenia wyjaśnień.
W Rumi (Pomorskie) podczas finału WOŚP, ktoś wpadł na pomysł, idiotyczny pomysł, aby odpalić fajerwerki. Problem w tym, że w środku, na hali. pic.twitter.com/bBakgLdCYS
— Remiza.pl 🇵🇱 (@remizacompl) January 29, 2024