Strona głównaMagazynProjekt Europy federalnej

Projekt Europy federalnej

-

- Reklama -

Po dwóch tygodniach kontynuujemy naszą analizę projektu federalizacji Unii Europejskiej, której projekt Parlament Europejski przedstawił do akceptacji państwom członkowskim.


Część pierwsza dostępna jest tutaj: Projekt Europy federalnej


3. Wspólna polityka zagraniczna UE. W punkcie 20 czytamy, że komisja „ponawia wezwanie do podejmowania decyzji w sprawie sankcji, etapów pośrednich w procesie rozszerzenia i innych decyzji dotyczących polityki zagranicznej w drodze głosowania większością kwalifikowaną”.

Akceptacja tego punktu oznaczałaby przekazanie prowadzenia polityki zagranicznej przez państwa członkowskie Komisji Europejskiej, podporządkowanej Parlamentowi Europejskiemu. Ministerstwa spraw zagranicznych państw członkowskich można byłoby w ogóle znieść lub zajmowałyby się one jedynie sprawami drugorzędnymi, związanymi głównie z wtórnymi interesami państw lub ich obywateli. Propozycja ta stanowi zerwanie z całą dotychczasową tradycją unijną, gdzie jakkolwiek dużo mówi się o wspólnej linii europejskiej w stosunkach międzynarodowych, to jednak z traktatów wynika dość jasno, że ta wspólna europejska polityka zagraniczna ma charakter międzyrządowy (międzypaństwowy), co czyniło ją fikcją, istniejącą wyłącznie dzięki dobrej woli i zgodności stanowisk państw członkowskich. Teraz, odwrotnie, fikcją miałaby stać się polityka zagraniczna państw narodowych.

4. Wspólna polityka obronna UE. W punkcie 21 czytamy: „[Komisja – A.W.] wzywa do ustanowienia Unii Obrony obejmującej stale stacjonujące wspólne europejskie jednostki wojskowe i stałą zdolność do szybkiego rozmieszczenia, pod dowództwem operacyjnym Unii; proponuje, aby wspólne zamówienia i rozwój uzbrojenia były finansowane przez Unię ze specjalnego budżetu podlegającego współdecyzji i kontroli parlamentarnej oraz proponuje odpowiednie dostosowanie kompetencji Europejskiej Agencji Obrony”.

Innymi słowy: UE miałaby posiadać wspólną armię, acz autorzy propozycji nie piszą, czy miałyby być zniesione dotychczasowe armie narodowe, czy też armia europejska miałaby się składać z kontyngentów narodowych, jedynie wspólnie zarządzanych i dowodzonych oraz wyposażonych w tę samą broń. Do wspólnej polityki bezpieczeństwa zaliczyć należy także wezwanie do stworzenia wspólnej i centralnie koordynowanej polityki energetycznej UE (pkt 32).

5. Uznanie postmodernizmu za oficjalną ideologię UE. Projekt ostatecznie zrywa z wizją UE jako organizacji neutralnej światopoglądowo, która w kwestiach światopoglądowych nie zabiera głosu, ponieważ przewiduje podniesienie do rangi ideologii federalnej dwóch modnych obecnie koncepcji światopoglądowych wynikłych z filozofii postmodernizmu:

5A. Klimatyzm. Autorzy dokumentu proponują „ustanowienie wyłącznych kompetencji Unii w zakresie środowiska i różnorodności biologicznej, a także w zakresie negocjacji w sprawie zmiany klimatu” (pkt 12).

Oznacza to immunizowanie problematyki klimatycznej i ochrony środowiska spod jurysdykcji państw narodowych i przekazanie jej wprost do wyłącznych kompetencji UE. W takiej sytuacji nie tylko sam Zielony Ład (Fit for 55), lecz i programy rozwojowe tej koncepcji zostałyby poza kontrolą państw członkowskich. Nie należy tego punktu traktować wyłącznie jako postulatu ekonomicznego, związanego z rozrostem kompetencji centrum unijnego kosztem państw członkowskich (i dlatego nie umieściliśmy go w punkcie 2, w poprzednim numerze „NCz!”). Elity polityczne UE traktują zagadnienia ekologiczne i klimatyczne skrajnie rozciągliwie, a zarazem ideologicznie i dogmatycznie. Nie jest to już dziś projekt ekonomiczny czy ekologiczny, lecz stricte ideologiczny, wiążący się z wizją miejsca człowieka w świecie, a tym samym konkurencyjny wobec chrześcijaństwa. Jest to zarazem ideologia niezwykle nietolerancyjna, dążąca do zakneblowania ust wszystkim jej krytykom, włącznie z penalizacją wypowiedzi zaliczanych do „denializmu klimatycznego”.

5B. Genderyzm. Zgodnie z postmodernistyczną modą na podkreślanie praw rozmaitych mniejszości i wzmacniania ich praw „tożsamościowych”, komisja proponuje wzrost penalizmu za rozmaite przewinienia w stosunku do tychże mniejszości (pkt 29). Zapewne chodzi o penalizację na poziomie europejskim tzw. mowy nienawiści. Co znaczące, do rangi oficjalnej ideologii miałby zostać podniesiony genderyzm, czyli postmodernistyczna formuła płynnej i uznaniowej tożsamości płciowej. Otóż czytamy, że proponuje się „zastąpienie wyrażenia »równość kobiet i mężczyzn« zwrotem »równouprawnienie płci« w całym tekście traktatów”. Oznaczałoby to, że poza kobietami i mężczyznami uznaje się istnienie jeszcze innych płci. W praktyce chodzi o paneuropejskie, prawne usankcjonowanie istnienia 22 czy 56 „płci”, z nieuniknioną tendencją wzrostową. Co więcej, w tymże punkcie 29 czytamy, że „skład instytucji Unii oraz ich organów zarządzających i konsultacyjnych musi być niedyskryminacyjny i musi odzwierciedlać równouprawnienie płci oraz różnorodność społeczeństwa”. Z zapisu tego logicznie wynika konieczność prawnego wprowadzenia rozmaitych parytetów nie tylko dla dwóch, ale dla wielu płynnych tożsamości płciowych, a także dla mniejszości homoseksualnych, rasowych etc.

Reasumując: 42 propozycje komisji, które zebraliśmy w pięć głównych postulatów, sprowadzają się do rewolucyjnej transformacji konfederacyjnego modelu UE w państwo federalne. Miałoby ono wspólny parlament (PE), gdzie nie mogłyby funkcjonować frakcje narodowe, który nakładałby federalne podatki i wybierałby federalny rząd (KE). W rękach tego rządu znajdowałyby się rozmaite kompetencje federalne – nie tylko gospodarcze, lecz także polityka zagraniczna i obronność. Wreszcie: federalnej UE miałaby przyświecać postmodernistyczna agenda w postaci klimatyzmu i genderyzmu, co czyniłoby przyszłą UE państwem oficjalnie nieliberalnym, gdyż głoszącym, że pewne tezy postmodernistyczne są oficjalną ideologią federacji. W sumie omawiany projekt nie mówi o 27 państwach tworzących UE, lecz o jednym państwie unijnym złożonym z 27 elementów federalnych. To projekt Stanów Zjednoczonych Europy.

spot_img

Najnowsze