Z posłem Bartłomiejem Pejo o problemach kierowców, kłodach rzucanych pod nogi małym i średnim przedsiębiorcom, a także pracujących niedzielach, rozmawia Marta Warda.
Marta Warda: – Powołał Pan ostatnio do życia Zespół Parlamentarny ds. Obrony Kierowców. W jakie działania będzie się angażował i co jest na ten moment jego priorytetem?
Bartłomiej Pejo: – Interes kierowców jest w tej chwili bardzo naruszany przez różne środowiska, w tym przez obecny oraz poprzedni polski rząd, ale również, a może nawet przede wszystkim przez regulacje Unii Europejskiej. I ten głos kierowców jest niezwykle istotny w kontekście odbierania nam wolności obywatelskiej. Ostatnio przedstawiciele Konfederacji byli np. na sesji Rady Miasta w Warszawie, gdzie pani przewodnicząca wyłączyła mi mikrofon po tym, jak zacząłem mówić o tym, jak będzie wyglądała sytuacja kierowców z związku z planowanymi przez miasto zmianami (np. po wprowadzeniu strefy czystego transportu, która uderzy w kierowców posiadających starsze samochody…). Problemy nie dotyczą oczywiście tylko kierowców amatorów, którzy jeżdżą autami dla relaksu; dotyczą też sfery gospodarczej i naszego codziennego życia.
O prawa kierowców będziemy walczyć. Teraz jest ten moment, kiedy siła parlamentarna w postaci naszego zespołu jest niezwykle potrzebna. Oczywiście w programie naszego zespołu podnosimy nie tylko kwestie bieżące, ale także fundamentalne, takie jak np. postulat taniego paliwa. Od lat w Konfederacji o tym mówimy – że paliwo może być tańsze o ok. 30 proc., do czego będziemy w Sejmie dążyć, rozmawiając również z posłami partii rządzącej. Z PiS-em projekty dotyczące tej kwestii nie przechodziły. My je próbowaliśmy na różne sposoby wnosić, ale odbijaliśmy się od ściany.
Będziemy także walczyć przede wszystkim o to, aby nie nakładano kar na użytkowników samochodów spalinowych (a to jest planowane już na 2024 r.) za wjazd do dużych miast – np. centrum Warszawy (przynajmniej na początku, bo mówi się już też o Krakowie, a oprócz tego istnieje zapis o tym, że wszystkie miasta powyżej 100 tys. mieszkańców będą musiały posiadać strefy czystego transportu!). To można obejść, mamy na to pomysł: strefę można utworzyć, ale ona nie musi być tak wielka, jak w Warszawie (obejmująca już niemalże 1/3 całego miasta!).
Zespół będzie również organizatorem dużego forum dla kierowców (w styczniu 2024 r.), na którym odbędzie się wymiana myśli i poglądów dotyczących problemów dla nich najważniejszych. Już teraz zapraszamy serdecznie wszystkie środowiska polityczne i niepolityczne, organizacje pozarządowe, osoby indywidualne oraz parlamentarzystów z innych opcji politycznych, bo tutaj trzeba działać ponad podziałami. Ważne jest to, czy załatwimy jakąś sprawę dla dobra Polaków, a czy zrobimy to siłami własnymi, czy szerszymi, jest drugorzędne… Jeżeli temat jest wart poruszenia, to nawet z posłami Lewicy możemy i będziemy rozmawiać!
– Kierowcy to nie jedyna grupa społeczna, o której interesy zadbała Konfederacja. Powołano do życia również Zespół Parlamentarny ds. Wsparcia i Rozwoju Małych i Średnich Przedsiębiorców – jakie formy pomocy są planowane?
– Jestem przewodniczącym tego Zespołu, ale zawsze będę podkreślał, że jego inicjatorami są koleżanki i koledzy z Kongresu Polskiego Biznesu. Problematyka, którą będzie zajmował się Zespół, jest zaniedbana – po pierwsze przez rząd, po drugie przez organizacje pozarządowe (z chlubnymi wyjątkami!), dlatego wszystkie problemy, które do tej pory spływały do Kongresu Polskiego Biznesu, za pomocą Zespołu będziemy rozwiązywać. Chcemy pomóc przedsiębiorstwom, które ucierpiały na lockdownie czy inflacji. Chcemy też doprowadzić do tego, aby w Polsce małe i średnie przedsiębiorstwa, a w szczególności małe, które odpowiadają za znaczną część polskiego PKB, mogły zupełnie inaczej funkcjonować. Będziemy apelować o to, aby wprowadzono dobrowolny ZUS, aby obniżono podatki, aby stworzono swobodną przestrzeń do działalności gospodarczej, tak aby polscy przedsiębiorcy mogli prowadzić swoje firmy tak, jak w niektórych europejskich (i nie tylko!) krajach.
Chcemy znieść tę wszechobecną biurokrację. Naprawdę wiem, o czym mówię, bo jeszcze niedawno byłem samorządowcem i dokładałem wszelkich starań, aby pomagać małym przedsiębiorstwom. Obciążenia, z którymi się mierzą, są ogromne, więc będziemy te tematy nagłaśniać i mam szczerą nadzieję, że znajdą się posłowie, a być może nawet całe kluby parlamentarne, które poprą nasze propozycje.
– Pozostając przy problemach, z którymi borykają się przedsiębiorcy – rząd nieoczekiwanie wpadł ostatnio na pomysł zakazania handlu w Wigilię. Jak Pan oraz Konfederacja odnoszą się do tego postulatu?
– Jest to oczywiście absurd. Rządzący przypomnieli sobie niedawno, że Wigilia w tym roku wypada w niedzielę. My, a przynajmniej Nowa Nadzieja, której jestem częścią, jesteśmy za tym, aby wszystkie niedziele były handlowe. Polacy powinni mieć wybór, co chcą w te niedziele robić – czy pójść na zakupy, czy pojechać nad jezioro, czy pospacerować w parku, czy pójść do kościoła. A propos kościoła – rozmawiałem również z osobami duchownymi i moi rozmówcy twierdzą, że z niedzielami handlowymi nie ma najmniejszego problemu. Co więcej, są takie analizy, które mówią o tym, że najprawdopodobniej, gdyby niedziele były handlowe, to i w kościele byłaby większa frekwencja, ze względu na to, że Polacy, mówiąc kolokwialnie, „ruszyliby się z domu”. Jak poszliby na zakupy, to albo przed zakupami, albo po nich, poszliby również do kościoła. To nie jest moje przekonanie, tylko są badania, które o tym mówią – więc również w tej kwestii chcemy więcej wolności. Natomiast postulaty, które podnosi Lewica, jakoby ktoś miał pracowników do czegoś zmuszać, to bzdura. Jest wiele środowisk, chociażby studenckich, które z chęcią by w niedzielę do pracy poszły i sobie dorobiły. Poza tym – pracując w niedzielę, ma się inny dzień wolny, więc to tak naprawdę tylko wymówka PiS-u , który ten zbędny zakaz wprowadził.
Dziękuję za rozmowę.