W wyniku ostrzału rakietowego przeprowadzonego przez Rosjan na uroczystość ceremonii wręczania odznaczeń, zginęło 20 żołnierzy. Minister obrony Ukrainy Rustem Umerow nazwał incydent „tragedią” i nakazał dokładne śledztwo.
Kijów ogłosił w niedzielę 5 listopada wszczęcie śledztwa w sprawie śmierci grupy żołnierzy, którzy prawdopodobnie zginęli w piątek w wyniku rosyjskiego ataku rakietowego podczas ceremonii wręczania odznaczeń. Jak podaje internetowa gazeta „Ukraińska Prawda”, w ataku, który miał miejsce w obwodzie zaporoskim, zginęło ponad 20 ukraińskich żołnierzy z brygady szturmowej.
Śledztwo specjalnie nie dziwi, bo prawdopodobnie, ktoś musiał Rosjanom „nadać” informacje o miejscu i godzinie przygotowywanej uroczystości. W dodatku, ofiary to „elita” wojsk ukraińskich.
Minister obrony Ukrainy Rustem Umerow mówił, że trzeba „zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby chronić naszych ludzi i udzielić uczciwych odpowiedzi rodzinom i przyjaciołom poległych żołnierzy”. Ukraińskie wojsko potwierdziło, że zginęło kilku żołnierzy, nie podając jednak ich dokładnej liczby.
„3 listopada wróg przeprowadził podstępne ataki na kierunku Zaporoża” – brzmiał sobotni komunikat armii. Dodano, że Rosjanie użyli „rakiety Iskander-M”, który uderzył w 128. górską brygadę szturmową.
Jednak ukraiński żołnierz podał w mediach społecznościowych, że zginęły 22 osoby z tej brygady, których zebrano na uroczystość wręczenia odznaczeń wojskowych. „Wszyscy piszą, że bohaterowie zginęli. Jednak właściwsze byłoby napisanie: bohaterzy stali się ofiarami” – stwierdził żołnierz Iwan Sawycki.
Na Zakarpaciu na zachodniej Ukrainie, od poniedziałku będzie obowiązywać trzydniowa żałoba; o czym poinformował gubernator Wiktor Mykyta.
Źródło: Le Figaro