Wojna na Bliskim Wschodzie mocno dzieli Francuzów. 2 listopada w Paryżu tysiące demonstrantów wzywało do „natychmiastowego zawieszenia broni” i „masakry” w Gazie. Wieczorem na Placu Republiki zebrał się zwarty tłum z flagami i znakami wsparcia dla narodu palestyńskiego.
Demonstracja miała tym razem zgodę prefektury policji. Organizowali ją bowiem posłowie lewicowej partii La France Insoumise (LFI) oraz „kolektywy polityczne” i związkowe.
Na transparentach wywieszanych na Placu Republiki można było przeczytać hasła: „Dzieci Gazy, dzieci Palestyny, to ludzkość jest mordowana”, „Izraelscy mordercy, współwinny Macron”. Skandowano – „Zatrzymajcie ludobójstwo w Gazie”.
Zgromadzenie zorganizowano pod hasłem „solidarności z narodem palestyńskim”. Paryski prefekt prefekt policji Laurent Nuñez mówił, że ma „zaufanie do organizatorów”. W demonstracji uczestniczyli politycy Zbuntowanej Francji, ale także Francuskiej Partii Komunistycznej (PCF), Nowej Partii Antykapitalistycznej (NPA), Lutte Ouvrière (trockistowska Walka Pracownicza) i stowarzyszeń takich, jak Ruch Przeciwko Rasizmowi i Na Rzecz Przyjaźni Między Narodami (Mrap).
Lewica francuska wyraźnie stanęła po stronie Palestyny. Wypowiedzi szefa France Insoumise spowodowały, że padła propozycja wpisania go do kartoteki „S”, czyli osób podejrzewanych o wsparcie terroryzmu. Warto dodać, że w sondażu CSA dla CNEWS, 71% Francuzów uważa, że Jean-Luc Mélenchon stanowi zagrożenie dla… republiki.
Zdaniem niektórych lewacki trybun zajął wręcz miejsce „czarnego luda”, jakim w mediach był w latach 80. ub. wieku Jean-Marie Le Pen. Wojna na Bliskim Wschodzie zdaje się wręcz przewartościowywać tradycyjne układy polityczne nad Sekwaną.
Ce soir encore, à Paris, même si Macron ne veut pas, il y a encore beaucoup de monde sur la place de la République en soutien au peuple palestinien.
?@AAnemoyannis pic.twitter.com/SVC9FMkgJP— Marcel (@realmarcel1) November 2, 2023