Od ogłoszenia wyników wyborów parlamentarnych minęły już dwa tygodnie, a wciąż nie wiadomo, kto stworzy rząd. Polscy obywatele nie wiedzą też, jaki program realizować będą potencjalni przyszli rządzący.
Wiadomo, że nic nie wiadomo – tyle można powiedzieć po ponad dwóch tygodniach od wyborów parlamentarnych. Prezydent nie zdradził, komu powierzy misję tworzenia rządu.
Jeśli jednak nawet powierzy ją Mateuszowi Morawieckiemu, to w końcu i tak rządzić będzie Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica. Tyle, że nie wiadomo, jaki program będzie ta egzotyczna koalicja realizować, ani nawet kto stanie na czele ministerstw. Ba, nie wiadomo nawet, jakie ministerstwa będziemy mieli w przyszłej kadencji Sejmu.
– Prowadziliśmy osobne kampanie, składaliśmy zgodne z naszymi programami obietnice. Teraz musimy zbudować sensowny kompromis – wyjaśnia w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” anonimowy polityk z obozu opozycji.
Do prasy przenikają jedynie przecieki, których nie można brać za pewnik. Portal Wyborczej twierdzi, że dowiedział się, iż w umowie koalicyjnej na pewni znajdą się następujące punkty: gwarancja podwyżek w budżetówce, finansowanie programu in vitro oraz waloryzacja 500 plus do 800 plus.
W umowie koalicyjnej nie ma być natomiast – choć to wciąż jedynie przecieki – punktu dotyczącego liberalizacji prawa aborcyjnego.
Do umowy koalicyjnej mają być natomiast dodane takie kwestie jak: zapisy o opiece medycznej dla kobiet w ciąży, badania prenatalne i znieczulenia podczas porodu.
Według „GW” w umowie ma się także pojawić „twarda deklaracja” ws. funduszy europejskich.
Należy jednak pamiętać, że negocjacje koalicyjne wciąż trwają. Wymienione punkty mogą więc zostać wykreślone i mogą do nich zostać dopisane nowe.