Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że na żadnym etapie nie otrzymał najmniejszych ostrzeżeń o „wojennych intencjach” palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas. W odpowiedzi na te zarzuty rzecznik Sił Obronnych Izraela (IDF) oznajmił, że „Izrael jest obecnie w stanie wojny i to na niej się skupiamy”.
„Wszystkie służby bezpieczeństwa, w tym szef wywiadu wojskowego i szef Szin Bet (służby specjalnej odpowiedzialnej za kontrwywiad i bezpieczeństwo wewnętrzne – PAP), byli zdania, że Hamas został ujarzmiony i chce wypracować porozumienie” – napisał Netanjahu w komentarzu na platformie X (d. Twitterze), który następnie usunął po wielu krytycznych reakcjach.
Minister bezpieczeństwa narodowego Izraela Itamar Ben Gwir podkreślił na tej samej platformie, że „problemem nie są konkretne ostrzeżenia, ale cała błędna koncepcja bezpieczeństwa”. „Polityka powstrzymywania, wyimaginowane odstraszanie i kupowanie tymczasowego spokoju za wygórowaną cenę stanowią źródło całego problemu” – argumentował prawicowy polityk.
Dodał, że dyskusja ta nie może kontynuowana teraz, podczas wojny, a „czas na rozliczenia jeszcze przyjdzie”.
Rzecznik IDF kontradmirał Daniel Hagari odmówił w niedzielę komentarza w tej sprawie, zaznaczając, że „służby prowadzą dochodzenie i przedstawią wszystko opinii publicznej”. „Teraz walczymy i koncentrujemy się na wojnie” – oświadczył.
Netanjahu przyznał ostatecznie w niedzielę, że „był w błędzie”. „Rzeczy, o których mówiłem, nie powinny były zostać powiedziane. Przepraszam” – napisał na platformie X. „Udzielam pełnego wsparcia wszystkim szefom sił bezpieczeństwa, razem zwyciężymy” – zapewnił.
Uderzenie palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas, przeprowadzone 7 października ze Strefy Gazy, skutkowało największą liczbą ofiar śmiertelnych wśród Izraelczyków od 1973 roku, gdy państwo żydowskie stoczyło wojnę z koalicją syryjsko-egipską. W ciągu trwającego od 22 dni konfliktu zginęło już około 1,4 tys. obywateli Izraela i 7,7 tys. mieszkańców Strefy Gazy.