Strona głównaMagazynAnaliza. Źródła klęski i porażki

Analiza. Źródła klęski i porażki

-

- Reklama -

Politycy mają marną opinię w społeczeństwie. Zazwyczaj uważa się ich za skorumpowanych cyników dorabiających się kosztem obywateli, za ludzi, którzy prawie nigdy nie przyznają się do błędów, zawsze pokazujących, że my mamy rację, a przeciwnicy mylą się zawsze. W maju 2023 roku Business Insider opublikował polski ranking zaufania zawodów. Na 38 zawodów, polityk uplasował się na 36 miejscu, czyli na trzecim miejscu od końca. Również bardzo negatywnie zostali ocenieni ci, którzy kojarzeni są z polityką. Radny gminy zajął 33 pozycję, minister 34, a poseł na Sejm 35.

Dlaczego piszę o tych sprawach? Dlatego że mimo tak bardzo niskiej oceny polityków oraz traktowania zachowań polityków ze znacznie większą tolerancją, niż to się czyni w życiu prywatnym, jest jednak granica, za która kończy się tolerancja wyborców. Tak było w tych wyborach. Kiedy publikowano coraz wyższe liczby głosujących, w końcu znacznie przekraczające poziom jakichkolwiek głosowań, było wiadomo, że do urn wyborczych udało się wiele osób, które przedtem nigdy nie głosowały, i wiadome było, że one poszły, żeby rozliczyć PiS. Ten ostatni jednak nie stracił z tego powodu dobrego humoru w wyborczy wieczór.

Przy wszystkich swoich wadach politycy mają też zalety. Jedną z nich, opanowaną do niemal perfekcji, jest umiejętność robienia dobrej miny do złej gry. Przykładem w tej sprawie jest zachowanie sztabu wyborczego PiS-u, który po ogłoszeniu wyników wyborów parlamentarnych wybuchnął entuzjazmem, głosząc swoje zwycięstwo, podczas gdy poniesiono największą klęskę od ośmiu lat, klęskę oznaczającą utratę władzy, czyli utratę tego, co jest najbardziej istotne dla rządzącej partii. Ten nastrój zwycięstwa prezentowano dalej podczas całego wyborczego wieczoru.

Wybory nie są jednak sportem, gdzie zajęcie pierwszego miejsca oznacza zwycięstwo. W tym przypadku zajęcie pierwszego miejsca przez PiS niemal z 5-punktową przewagą nad drugą Koalicją Obywatelską można tylko przy bardzo dobrej woli nazwać co najwyżej pyrrusowym zwycięstwem.

Inaczej należy natomiast oceniać wynik Konfederacji. Nie jest on jednoznaczny. Można go uznać za porażkę, ale też są w nim elementy sukcesu.

Źródła klęski PiS-u

Szukając źródeł klęski PiS-u, należy przede wszystkim zwrócić uwagę na cywilizacyjny aspekt wyborów, który jest pomijany przez ekspertów i analityków zajmujących się analizą trendów wyborczych i motywami wyborców.

Klęska PiS-u to w pierwszym rzędzie efekt konfliktu tej partii z „żelaznymi” prawami rozwoju cywilizacji. Prawa te dotyczą zachowań społeczeństw w czasie, gdy dana cywilizacja się rozwija.

Pierwsze prawo to prawo spokoju. Oznacza ono, że wraz z rozwojem cywilizacyjnym i wzrostem dobrobytu społeczeństwo coraz bardziej pragnie spokoju. W związku z tym należy prowadzić taką politykę, która nie zagrażałaby temu wzrostowi i konsumowaniu dóbr. Społeczeństwo nie akceptuje takiej konfrontacyjnej polityki państwa, która może być odbierana jako zagrożenie dla stabilizacji, zwłaszcza jeśli ostrze tej ofensywy jest skierowane przeciw tym podmiotom, które uważane są za jedne z najpoważniejszych źródeł dobrobytu. Taki przypadek mamy właśnie teraz. Ogromna większość obywateli naszego państwa uważa, że PiS prowadzi konfrontacyjną politykę względem Unii Europejskiej, a przynależność, do niej uważana jest za podstawowy warunek pomyślnego rozwoju Polski. Dla wielu Polek i Polaków, szczególnie tych, którym III RP dała awans edukacyjny i materialny – a są to już dominujące ilościowo pokolenia – pomyślność Polski jest związana z pomyślnością UE. Nieprzypadkowo KO wygrała z PiS-em w kategoriach wiekowych lat 18-29, 30-39, 40-49.

Nie ma tu znaczenia, że to UE rozpoczyna konflikty z Polską, a nie na odwrót, pragnąc narzucić swoją wizję rozwoju naszemu krajowi. Dla większości obywateli naszego państwa przynależność do UE jest gwarantem rozwoju Polski i jej dobrobytu, a nawet bezpieczeństwa, choć to ostatnie jest bardziej związane z członkostwem naszego kraju w NATO. W opinii owej większości brak pieniędzy z KPO świadczy o tym, że PiS zakłóca prawo spokoju oraz nasz rozwój, uważając, że UE nie może być w nieporządku, skoro sam PiS twierdzi, że nie ma zamiaru dokonać Polexitu.

W kraju natomiast deklarowany przez wszystkie partie brak zamiaru współpracy z PiS-em był odczytywany jako brak zdolności koalicyjnej z kimkolwiek, a dobrowolne dymisje najważniejszych dowódców Wojska Polskiego utwierdzały przekonanie, że PiS to partia niezdolna do współpracy z kimkolwiek, a więc zagrażająca stabilizacji.

Drugie prawo to prawo spadku dzietności. Oznacza ono, że wraz ze wzrostem dobrobytu spada dzietność. Coraz bogatsze pokolenia mają coraz mniej dzieci. Związane jest to z faktem, że dziecko wymaga poświęcenia czasu, energii i środków utrzymania ze strony rodziców, podczas gdy brak dziecka daje możliwość szerszego konsumowania dobrobytu. Wpływ na spadek dzietności coraz zamożniejszego społeczeństwa ma również masowa praca zawodowa kobiet.

Jaki związek ma to prawo z wynikami wyborów w Polsce? Ma to tylko związek bardzo pośredni, ale praktycznie bardzo doniosły. Dokonane zmiany, polegające na zaostrzeniu prawa aborcyjnego w przypadku ciężkiego uszkodzenia płodu, mają na wzrost dzietności znikomy wpływ, ale za to spowodowały odejście od PiS-u znacznej grupy wyborców, ocenianej na 5 proc. Można zaryzykować twierdzenie, że ich utrata oznaczała pozbawienie partii Jarosława Kaczyńskiego szans na utrzymanie władzy.

Trzecie prawo to prawo spadku religijności. Religia wymaga poświęcenia. Wymaga coniedzielnego chodzenia do kościoła i życia zgodnego z wiarą, a więc ogranicza możliwości swobodnego konsumowania życia. Z tego powodu zanika religijność zamożnych społeczeństw. Trend ten, tak bardzo widoczny na Zachodzie, dotarł już do nas. Odnotowuje się stały i postępujący spadek religijności w społeczeństwie, szczególnie wśród młodzieży, który dość mocno przyspieszył po pandemii Covid-19.

Jaki związek ma to prawo z wynikami wyborów w Polsce? Osoby religijne to podstawowy elektorat PiS. Spadek liczebności tej ciągle większościowej grupy społecznej oznacza zawężenie wyborczego potencjału rządzącej partii. PiS nie jest temu winny. To cywilizacyjny trend jest przeciw PiS-owi.

Czwarte prawo to prawo departiotyzacji. Oznacza ono, że zmniejsza się w społeczeństwie poczucie obowiązku wobec państwa i chęć poświęcenia się dla niego, ponieważ jest to sprzeczne z coraz bardziej dominującym konsumpcyjnym modelem życia.

Jaki związek ma to prawo z wynikami wyborów w Polsce? Ma wpływ w tym sensie, że PiS, jako partia bardzo wyraźnie podkreślająca wartości patriotyczne, ma coraz mniejszy krąg odbiorców swojego przekazu związanego z patriotyzmem. Przekaz ten ma coraz mniejszy wpływ na decyzje podejmowane przez wyborców.

Piąte prawo to prawo demilitaryzacji. Oznacza ono, że coraz więcej młodych ludzi ani nie chce odbywać powszechnej służby wojskowej (w Polsce jest ona zawieszona), ani nie jest zainteresowanych zawodową służbą wojskową. Uważają, że ona ogranicza ich wolność, jest sprzeczna  z konsumpcyjnym modelem życia, coraz bardziej dominującym w społeczeństwie. Ten trend widać nawet w USA, gdzie obecnie US Army ma problemy z naborem żołnierzy. Uważa się ponadto, że praca cywilna na własny rachunek czy w korporacjach jest bardziej atrakcyjna pod względem finansowym.

Jaki związek ma to prawo z wynikami wyborów w Polsce? Demilitaryzacja społeczeństwa nie ma negatywnego wpływu, raczej można mówić o pozytywnym nastawieniu społecznym do sprawy wzmożonych zbrojeń Polski, co jednak nie jest tożsame z chęcią jej bronienia.

Kampania wyborcza PiS

Do błędów oraz niesprzyjających trendów wynikających ze zmian cywilizacyjnych należy dodać błędy popełnione w kampanii wyborczej

Najważniejszy z nich to przekaz skierowany do „twardego” elektoratu. Zapomniano, że wybory wygrywa się także „miękkim” elektoratem. Nie zadbano o ten drugi, a przecież przez pewien czas była to duża grupa wyborców, która, jak się uważa, w większości skłaniała się do głosowania na PiS.

Zupełnie inna była polityka informacyjna realizowana przez TVP, której głównym motywem była koncentracja na osobie Donalda Tuska. Oglądając Wiadomości TVP, miałem odczucie, że przeniosłem się do PRL, gdzie również dominował obraz czarno-biały. Zapomniano, że najlepszą metodą sukcesu nie jest bezwzględne atakowanie przeciwników, ale pozytywny przekaz o nas, zawierający tylko informacje, co my jeszcze dobrego zrobimy dla wyborców.

Wspólne błędy PiS i Konfederacji

Cztery lata temu Konfederacja miała zaproponować PiS-owi rezygnację ze startu w wyborach do Senatu w zamian za szerszy dostęp do TVP. Ten układ nie doszedł do skutku. Konfederacja więc nie wycofała wtedy swoich kandydatów i efekcie PiS nie uzyskał w kilku brakujących mandatów, żeby uzyskać większość w Senacie. W tym roku sytuacja się powtórzyła. Po stronie opozycji był pakt senacki. Po stronie PiS-u i Konfederacji osobne listy. Do tego doszło wzajemne atakowanie się. W debacie telewizyjnej (10 października 2023 r.) Krzysztof Bosak atakował przede wszystkim premiera Mateusza Morawieckiego, a nie Donalda Tuska, w myśl, że należy walczyć z PiS-em o elektorat na prawicy. PiS nie został dłużny. Skorzystała na tym Trzecia Droga, zawłaszczając niezdecydowanych wyborców, zniesmaczonych wojenką obu partii.

Konfederacja. Sukces czy porażka?

Sławomir Mentzen wkrótce po ogłoszeniu sondażowych wyników przyznał się do porażki, kiedy ogłoszono, że Konfederacja uzyskała 12 mandatów. Przedwcześnie. Ostatecznie po podliczeniu wszystkich głosów okazało się, że zdobyto 18 mandatów, czyli o 50 proc. więcej, niż początkowo podawano. Warto zauważyć, że wyborach w 2019 roku uzyskano 11 mandatów, a więc obecnie jest przyrost mandatów o ponad 60 proc. Uzyskano też lepszy wynik procentowy – ponad 7 proc., podczas gdy poprzednio nie przekroczono tej bariery. Skąd więc poczucie porażki? Wynika ono oczywiście z braku osiągnięcia celu, jakim miał być wynik dwucyfrowy, na jaki jeszcze kilka tygodni przed wyborami wskazywały sondaże.

Błędy Konfederacji

Najważniejszym z nich było stałe podkreślanie, że po wyborach nie wejdziemy w sojusz ani z PiS-em, ani z KO. To nieporozumienie. Wyborcy nie chcą takiej partii, która z nikim nie chce tworzyć sojuszu, a sama nie ma najmniejszych szans na samodzielne rządy. To stracony głos, to głosowanie na powyborczy chaos, a wyborcy chcą stabilizacji.

Podstawą sukcesu w biznesie i w polityce jest odróżnianie się od innych. Nie należało atakować PiS-u, tylko podkreślać swoją antysystemowość. Np. liderzy unikali odpowiedzi na temat Polexitu, a przecież przeciwników pozostania Polski w UE jest co najmniej 15 proc. To był elektorat do wzięcia, gdyby Konfederacja jako jedyna partia postawiła jasno tę sprawę, zwłaszcza w sytuacji gdy UE/KE robi dużo, żeby przestano lubić ją w Polsce. Wolano jednak dublować PiS, a ludzie wolą oryginał od kopii.

spot_img

Najnowsze