Strona głównaMagazynKonfederacja jako siła socjalna. Żadnego miejsca na „wywracanie stolika” nie ma

Konfederacja jako siła socjalna. Żadnego miejsca na „wywracanie stolika” nie ma

-

- Reklama -

W opublikowanym w poprzednim numerze „Najwyższego Czasu!” artykule „Dwie Polski”, analizującym I turę wyborów prezydenckich z maja 2025 roku, autor niniejszego artykułu przekonywał, że polskie społeczeństwo, co szczególnie było widoczne właśnie w trakcie tych wyborów, jest trwale podzielone na dwie całkowicie odrębne i nieprzenikające się ze sobą nawzajem populacje. Do wniosku tego można dojść, badając cechy poszczególnych grup wyborców głosujących na określonych kandydatów w rzeczonej elekcji. Same te cechy, z kolei, wyłaniają się nie z analizy – jak to zwykle w publicystyce się robi – zwodniczych, niepewnych i obciążonych dużymi błędami systematycznymi badań ankietowych, ale samych wyników wyborów.

Rozkład cech poszczególnych elektoratów budujemy w tej procedurze, badając korelacje pomiędzy odsetkiem głosów oddanych na startujących w wyborach kandydatów w podziale na gminy a innymi dostępnymi na tym szczeblu informacjami, takimi jak: wielkość danej gminy, frekwencja wyborcza, odsetek oddanych głosów nieważnych, a nawet wyniki egzaminu ósmoklasisty. W sumie można w ten sposób przypisać danej grupie wyborców osiem cech. Po zastosowaniu tego narzędzia odkrywamy, że wyborców tych można, jako się rzekło, podzielić – a przynajmniej tak było w I turze wyborów prezydenckich – na dwie, bardzo wyraźnie odrębne, grupy.

Pierwsza z nich to, nazwana tak kiedyś przez Jarosława Kaczyńskiego, „Polska socjalna”. Ludzie najczęściej starsi, lub przynajmniej w średnim wieku, mieszkający w małych miejscowościach, nieinteresujący się sprawami publicznymi, niezamożni i starający izolować się od świata zewnętrznego, co widać po wstręcie, jaki odczuwają do nauki języka angielskiego. Wbrew jednak temu, co głosi o nich nieżyczliwa im propaganda drugiej strony, nie są oni bynajmniej głupi. Potrafią prawidłowo zagłosować w wyborach oraz zdać egzamin z matematyki na poziomie przynajmniej przeciętnym, które to własności nie zawsze są dane ich oponentom.

W tych wyborach ewidentnie najgłupszy elektorat przypadł akurat Magdalenie Biejat, bynajmniej niereprezentującej strony socjalnej. Gminy zamieszkane w większości przez Polskę socjalną mają też lepsze od przeciętnej wyniki egzaminów z języka polskiego, co wyraża przywiązanie „socjalnych” do polskiej kultury. Wyborcy z tej grupy głosowali w I turze na Nawrockiego, Mentzena i Brauna, a różnice pomiędzy elektoratami tych trzech kandydatów były minimalne. Odwrotnością Polski socjalnej jest Polska liberalna. Ludzie młodzi, zamożni i interesujący się polityką, mieszkańcy większych ośrodków, entuzjastycznie nastawieni do globalizacji, co widać po ich sympatii do języka angielskiego, natomiast język polski, a zatem i reprezentowaną przez niego polską kulturę, tradycję i historię, traktujący raczej obojętnie. Są tam grupy, jak wyborcy Zandberga, żywiące do etnicznej polskości, widoczną w korelacjach, sympatię, a są i tacy, popierający Biejat, którzy – przy jednoczesnych dobrych wynikach z angielskiego – polskiemu okazują wyraźną pogardę. Zresztą zróżnicowanie cech wewnątrz grupy liberalnej jest większe niż w grupie socjalnej, choć nadal wyraźnie mniejsze od różnic dzielących te dwie grupy.

- Prośba o wsparcie -

Wesprzyj wolne słowo. Postaw kawę nczas.info za:

Poparcie ze strony liberalnej otrzymali Trzaskowski, Hołownia, Biejat, Zandberg, Senyszyn, a nawet – co wydaje się sprzeczne z intuicją, bo owi kandydaci nawet nie starali się ukrywać, że startują wyłącznie po to, żeby wspomagać w kampanii reprezentanta PIS – Stanowski i Jakubiak. Jedynie głosujący na Bartoszewicza, Wocha i Maciaka nie należeli do żadnej z tych dwóch grup, ale też był to elektorat o właściwie symbolicznej liczebności. W poprzednich wyborach prezydenckich, w 2020 roku, to ambiwalentne centrum okazało się znacznie większe, obejmując też m.in wyborców ówczesnego kandydata Konfederacji. Umieszczając poszczególne elektoraty w ośmiowymiarowej przestrzeni fazowej badanych cech i mierząc odległość między nimi, można też było – zakładając, że przepływy elektoratów od kandydatów, którzy odpadli w I turze, do Trzaskowskiego i Nawrockiego, którzy zmierzyli się w turze drugiej, będą proporcjonalne do tych odległości – obliczyć ostateczny wynik wyborów. Stawianie sprawdzalnych przewidywań jest przecież w końcu testem każdego rzetelnego modelu.

Przewidywany przez model ośmiu cech wynik II tury wynosił 51%:49% dla Nawrockiego. I dokładnie taki okazał się też rzeczywisty rezultat wyborczy, co by oznaczało, że model został sfalsyfikowany pomyślnie. Jednak nie można osiąść jeszcze na laurach, bo zawsze istnieje możliwość, że ten piękny wynik jest dziełem przypadku. Aby zbadać tę możliwość, porównamy w niniejszym artykule przepływ elektoratów, przewidziany na podstawie rozkładu ośmiu cech, z przepływem, jaki rzeczywiście w drugiej turze nastąpił.

Rzeczywiste przepływy elektoratów w II turze wyborów

W tym miejscu nasuwa się jednak dość oczywiste pytanie – jak mianowicie wyznaczyć ten rzeczywisty przepływ poparcia wyborczego w II turze? Już po wyborach pojawiło się w mediach sporo tego rodzaju dywagacji, ale, niestety, wszystkie one, jak zwykle zresztą, opierały się na, niezasługujących bynajmniej na zaufanie, wynikach badań ankietowych. Omijając tę przeszkodę, ponownie w tym miejscu użyjemy więc rzeczywistych wyników wyborczych II tury, obliczając ich korelację z poparciem dla poszczególnych kandydatów, jakie uzyskali oni w danej gminie w I turze. Przepływ elektoratu od kandydata X do Trzaskowskiego/Nawrockiego będzie teraz proporcjonalny do siły tej korelacji. 100% korelacji między kandydatem X a np. Nawrockim oznaczałoby, że wszyscy wyborcy kandydata X zagłosowali w II turze na Nawrockiego, a nikt z nich na Trzaskowskiego. Brak korelacji, że elektorat ten podzielił się na dwie równe połowy.

Dodatkowo trzeba uwzględnić wzrost frekwencji, która w II turze była wyraźnie wyższa niż w I. O tym, jak się ten przyrost rozłożył pomiędzy rywalami o prezydenturę, również zdecyduje korelacja pomiędzy frekwencją a poparciem dla danego kandydata. Obliczony według tych założeń przepływ poparcia pokazano na pierwszym wykresie. Na niebiesko zaznaczono poparcie, które od danego kandydata przepłynęło na Nawrockiego, a na czerwono – na Trzaskowskiego. Przykładowo 20% wyborców Brauna z I tury, w II turze zagłosowało na Trzaskowskiego, a 80% na Nawrockiego. Na zwiększeniu frekwencji bardziej – jak widać – zyskał Trzaskowski, chociaż wiemy, że nie wystarczyło mu to do zwycięstwa. Różnica okazała się zbyt mała.

Przepływ podany jest w odsetkach, a przecież 20% elektoratu Maciaka to zupełnie co innego niż 20% elektoratu Mentzena. Żeby zatem uzyskać całkowite poparcie dla Trzaskowskiego/Nawrockiego w drugiej turze, należy ów przepływ procentowy przemnożyć przez poparcie kandydatów z I tury, wyrażone w liczbie oddanych głosów. W rezultacie finalnie otrzymujemy rozkład oddanych głosów na Nawrockiego i Trzaskowskiego:

Po zsumowaniu obliczonego w ten sposób poparcia dla każdego z rywali, otrzymujemy symulowany wynik wyborczy, bardzo bliski rzeczywistemu. Teoretycznie Nawrocki powinien, według tego modelu, dostać 10,43 mln głosów, a faktycznie miał ich 10,61 mln. Trzaskowski zaś odpowiednio: 10,41 mln i 10,24 mln. Błąd oszacowania wynosi więc mniej niż 2%. W ten sposób obliczyliśmy zatem, z bardzo niewielkim marginesem błędu, rzeczywiste przepływy elektoratów w II turze wyborów. Jak się one mają do prognozowanych przepływów, obliczonych na podstawie naszego modelu ośmiu cech? To pokazuje nam ostatni wykres. Na osi dolnej mamy przepływy prognozowane z rozkładu cech, na pionowej – przepływy rzeczywiste. Na niebiesko zaznaczono przepływy na korzyść Nawrockiego, a na czerwono – na korzyść Trzaskowskiego.

Dopasowanie jest bardzo dokładne, ale widać też pewne odchyłki. Najważniejszą z nich, co uważniejsi z Czytelników, na pewno już dawno odkryli. Korelacje Trzaskowski/Trzaskowski i Nawrocki/Nawrocki nie były bynajmniej, jak przewidywał model ośmiu cech, stuprocentowe. Oznacza to, że istniały całkiem spore grupy wyborców, ponad 400 tysięcy w każdym przypadku, które radykalnie zmieniły poglądy w okresie miedzy turami; głosując w I turze na Nawrockiego, w drugiej poparły Trzaskowskiego – i na odwrót. W sumie w drugiej turze Trzaskowski dostał ponad 1,3 mln głosów elektoratu „socjalnego” z I tury – najwięcej od Mentzena, a Nawrocki 1,2 mln z grupy „liberalnej” – najwięcej od… Trzaskowskiego. W większości były to jednak przepływy zgodne z modelem ośmiu cech. Oprócz opisanej już największej anomalii z samymi głównymi rywalami, widoczne są jeszcze trzy mniejsze. Zandberg i Hołownia oddali Trzaskowskiemu więcej głosów, niżby to według modelu „się należało”, a Jakubiak – przeciwnie. Więcej jego wyborców przerzuciło poparcie na Nawrockiego, niżby to model dopuszczał.

Mimo istnienia tych fluktuacji, zgodność modelu jest wręcz zdumiewająca. Tzw. współczynnik determinacji wynosi prawie 95%, co oznacza, że model ośmiu cech tłumaczy polityczne wybory Polaków w takim właśnie odsetku. To jak zagłosuje polski wyborca, w 95% zależy więc od jego miejsca zamieszkania, wieku, zamożności, ogólnego zainteresowania polityką, inteligencji, stosunku do polskiej tradycji kulturowej oraz znajomości angielskiego i matematyki. A jedynie w 5% od wszystkich innych czynników, w tym irracjonalnych, chwilowych kaprysów. Nie jest więc prawdą często powtarzana insynuacja, że wyborcy głosują kapryśnie, losowo, pod wpływem chwilowych emocji, dając się łatwo oszukiwać i bez oporu poddając propagandowym naciskom. Nic z tych rzeczy. Polski elektorat, w przynajmniej 95%, głosuje całkowicie racjonalnie, definiując, nawet jeżeli tylko podświadomie, własne interesy i kierując się nimi. Tyle że interes Polski socjalnej jest dla przedstawiciela Polski liberalnej całkowicie niezrozumiały i niepojęty – i oczywiście vice versa. Dlatego obie strony kompletnie nawzajem nie rozumieją swoich motywacji, automatycznie przypisując drugiej stronie szaleństwo, jeżeli nie gorsze jeszcze przywary.

Konsekwencją istnienia tego podziału społecznego jest oczywiście podział sceny politycznej. Wykształcenie się na niej duopolu, obecnie PO/KO-PIS, jest nieuchronne i nieuniknione. Po każdej stronie mamy politycznego hegemona, otoczonego wianuszkiem mniejszych „przystawek”. W układzie tym panuje swoista równowaga dynamiczna. „Przystawki” są przez hegemona stopniowo marginalizowane i wchłaniane, a na ich miejsce pojawiają się nowe. Żadnego miejsca na „trzecią siłę”, „wywracanie stolika” i inne rozwiązania pośrednie w tej przestrzeni politycznej zwyczajnie nie ma. Przechodząc jednoznacznie do obozu socjalnego, Konfederacja stała się zatem przystawką PIS, tak jak wiele innych ugrupowań przed nią, od LPR-u i Samoobrony poczynając. I czeka ją ten sam los, marginalizacji i wchłonięcia przez PiS, a całkiem prawdopodobne, że i fizyczna eliminacja jej liderów metodami prowokacji policyjnej, do czego PiS niejednokrotnie wobec swoich przystawek już się uciekał.

Jedyną alternatywą wobec tego scenariusza jest teraz dla Konfederacji zastąpienie PiS-u na pozycji hegemona strony socjalnej i zepchnięcie do roli przystawki. Nie jest to łatwe, bo wymaga przekonania elektoratu socjalnego, że KWiN jest lepszym PIS-em niż PIS dotychczasowy, a Mentzen i Bosak – lepszymi Kaczyńskimi niż Kaczyński oryginalny. Jest to jednak jak najbardziej możliwe i wykonalne, zresztą innego wyjścia Konfederacja – jeżeli chce przetrwać jako samodzielna siła polityczna – nie ma. Jeżeli liderzy KWiN nie zostaną Kaczyńskim, to zostaną Giertychem, Lepperem, Palikotem i Gowinem.

W alternatywnym scenariuszu, przejścia KWiN na stronę liberalną, obalenie hegemonii PO byłoby dużo łatwiejsze i mniej ryzykowne, bo elektorat liberalny nawet w przybliżeniu nie jest tak fanatycznie i personalnie przywiązany do swoich reprezentantów jak elektorat socjalny, a swoje poparcie na bardziej, w jego ocenie, obiecujące formacje polityczne przerzuca dużo łatwiej i bez żadnych ceregieli, czego PO/KO już kilka razy doświadczyła, choć do tej pory wychodziła z tych opresji obronną ręką. PiS jest pod tym względem odporniejszy, ale też na pewno nie niewzruszony.

Najnowsze