Były prezydent Lech Wałęsa po raz drugi zabrał głos po przegranej Rafała Trzaskowskiego w niedzielnych wyborach prezydenckich. Ogłosił kres demokracji.
„Taki głos podnosi na duchu i zobowiązuje do działania….,
Nie będę was pocieszał. Musimy zderzyć się z rzeczywistością. Te wybory ukazały całą prawdę o polskim społeczeństwie” – napisał Wałęsa.
„W Polsce 1 czerwca 2025 roku upadła demokracja. Nie dlatego, że nie ma wolnych wyborów. Nie dlatego, że połowa społeczeństwa ma prawicowe i konserwatywne poglądy. Demokracja oparta jest na takich wartościach, jak: uczciwość, prawda, przyzwoitość, szacunek. Połowa polskiego społeczeństwa wybrała sobie natomiast po raz pierwszy w historii prezydenta sutenera, alfonsa, kibola, oszusta, lichwiarza, kłamcę i ćpuna z dużym poparciem kościoła katolickiego, który rzekomo głosi wartości ewangeliczne. To nie jest mój prezydent i nigdy nim nie będzie. To nie jest też mój kościół. Dalej będzie w Polsce kwitło bezprawie” – grzmiał.
„Współczuję kobietom, osobom LGBT+, profesorom, którzy od takiego osobnika będą musieli odbierać swoje naukowe tytuły, inteligencji i wszystkim myślącym i wrażliwym osobom” – dodał.
Wałęsa nakreślił także wizję przyszłości Polski, po zmianie rządu. „Musimy pogodzić się z tym, że za dwa lata za praworządność będzie odpowiadał Czarnek, za edukację Kowalski, za armię Braun, a za gospodarkę Mentzen. I wtedy już w pełni, bez wojny, staniemy się ruskim landem” – wieszczył.
„Polska to moja Ojczyzna, ale to nie jest już mój kraj. Na razie udaję się na wewnętrzną emigrację w świat przyrody, muzyki i książek. Co dalej nie wiem. Dla zdrowia psychicznego przestaję czytać o tym, co w Polsce będzie się działo. Przestaję komentować bieżące zdarzenia. Muszę zadbać o siebie. Żegnaj Polsko” – zakończył swój dramatyczny wpis.
Warzecha ostro o zachowaniu Tuska po porażce Trzaskowskiego. „Polityczna gównarzeria”