Prof. Barbara Engelking, która niegdyś wyjaśniała różnicę między śmiercią Żyda a śmiercią Polaka, została przewodniczącą Rady Muzeum Auschwitz-Birkenau. Jej kadencja potrwa od 2025 do 2028 roku.
„12 maja 2025 r. w Oświęcimiu odbyło się pierwsze posiedzenie Rady Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau nowej kadencji. Nominacje w imieniu Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Hanny Wróblewskiej, która powołała Radę, wręczył dyrektor Muzeum dr Piotr M. A. Cywiński. Członkowie Rady przyjęli regulamin, a także wybrali przewodniczącą, którą została prof. dr hab. Barbara Engelking” – relacjonuje na swojej stronie Muzeum.
W Radzie Muzeum zasiadają obecnie:
- prof. dr hab. Barbara Engelking – przewodnicząca
- Bogdan Bartnikowski
- prof. dr hab. Tomasz Gąsowski
- Piotr Hertig
- Anna Mirkes-Radziwon
- dr hab. Katarzyna Person
- Jacek Purski
- dr Joanna Talewicz
- Piotr Wiślicki
„Rada Muzeum jest ciałem opiniodawczym powołanym przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego na mocy Ustawy o muzeach. Rada «sprawuje nadzór nad wypełnianiem przez muzeum jego powinności wobec zbiorów i społeczeństwa, ocenia, na podstawie przedłożonego przez dyrektora muzeum sprawozdania rocznego z działalności, działalność muzeum oraz opiniuje przedłożony przez dyrektora roczny plan działalności»” – przypomniano.
Przypomnijmy, że Barbara Engelking „zasłynęła” m.in. z wypowiedzi dotyczącej różnicy między śmiercią Żyda a śmiercią zwykłego śmiertelnika (nie-Żyda), Polaka. – Dla Polaków śmierć to była kwestia biologiczna, naturalna, śmierć jak śmierć. Dla Żydów to była tragedia, dramatyczne doświadczenie, metafizyka, spotkanie z Najwyższym – mówiła.
Na swoim koncie Engelking ma również inne wypowiedzi, godzące w Polaków i oskarżające ich o zagładę Żydów. W 2023 roku na antenie TVN24 stwierdziła, że podczas II wojny światowej Żydzi „nieprawdopodobnie rozczarowali się Polakami”. – Polacy mieli potencjał, by stać się sojusznikami Żydów i można było mieć nadzieję, że będą się inaczej zachowywać, że będą neutralni, że będą życzliwi, że nie będą do tego stopnia wykorzystywać sytuacji i nie będzie tak rozpowszechnionego szmalcownictwa – grzmiała.
– Już wiemy, że współuczestniczyliśmy, że donosiliśmy, wydawaliśmy, mordowaliśmy, a teraz potrzebujemy jakiegoś zewnętrznego autorytetu, jakichś liczb. Dlatego też jest taka presja na liczby, które nam powiedzą, czy w nas jest 30 proc. zła czy może 80 proc. zła i jak to naprawdę było. Tak jakby ta liczba miała naprawdę jakieś znaczenie, bo przecież ona jest taka umowna – mówiła natomiast w 2018 roku.
Prof. Domański ukarany za słowa o Engelking przez „antypolską sitwę w PAN-ie”