Państwowa uczelnia tworzy nowy kierunek – zorganizuje studia podyplomowe w zakresie polityki rowerowej i planowania ruchu rowerowego. To kolejny przykład tego, jak środki publiczne są wykorzystywane do tworzenia sztucznych stanowisk w administracji.
Rybnik i Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu podpisały porozumienie ws. organizacji studiów podyplomowych w zakresie polityki rowerowej i planowania ruchu rowerowego, skierowanych m.in. do osób chcących pracować w administracji publicznej i firmach zajmujących się tzw. zrównoważoną mobilnością.
Studiować ten dziwaczny kierunek miałyby osoby, która planują podjąć lub kontynuować pracę na stanowiskach związanych z koordynowaniem polityki rowerowej w miastach, a także do tych, którzy chcą rozwijać swoją karierę w firmach zajmujących się opracowywaniem dokumentów strategicznych z tej dziedziny.
– Cieszę się, że taki kierunek powstał, bo to pierwsza taka inicjatywa w Polsce, a więc pewnego rodzaju innowacja i ciekawy obszar, który z pewnością będzie się rozwijał. W miastach, zwłaszcza tych większych, zdecydowanie potrzebujemy ludzi mających wiedzę, w jaki sposób rozwijać infrastrukturę rowerową – podkreślił, cytowany w informacji prasowej, prezydent Rybnika Piotr Kuczera.
Studia podyplomowe będą miały formę dwusemestralną i obejmować będą wykłady, konwersatoria, zajęcia praktyczne oraz terenowe. Program studiów jest efektem współpracy między Uniwersytetem Mikołaja Kopernika w Toruniu a Miastem Rybnik, a zajęcia odbywać się będą zarówno w Toruniu, jak i w Rybniku. Rekrutacja na studia już ruszyła, a pierwsze zajęcia planowane są na semestr letni, rozpoczynający się na przełomie lutego i marca.
Na studiach będą m.in. takie przedmioty jak „Rower w zrównoważonej mobilności”, „Ruch rowerowy w prawie o ruchu drogowym”, „Opiniowanie projektów infrastruktury rowerowej” czy „Współczesne kierunki planowania przestrzennego”.
Państwowe uczelnie marnują środki na zbędne specjalizacje
Powyższy przykład jest kolejnym tego, jak państwowe uczelnie wyższe tracą kontakt z rzeczywistością. Utworzenie studiów poświęconych wyłącznie polityce rowerowej to niepotrzebne rozdrobnienie specjalizacji i marnowanie publicznych pieniędzy.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to tworzenie sztucznego zapotrzebowania na „ekspertów”, którzy będą generować dodatkowe koszty w administracji publicznej. Wszystko jednak zgodnie z najnowszą klimatyczną agendą. Samochody mają być wycofywane, rowery promowane, więc państwowe uczelnie będą produkować nikomu niepotrzebnych „ekspertów” od infrastruktury rowerowej, podczas gdy ścieżkę rowerową bez problemu mogą przy okazji zaprojektować na przykład urbaniści.
Znajdujące się w coraz gorszym stanie uniwersytety, zamiast skupić się na kształceniu w sprawdzonych dziedzinach, tworzą kolejne bzdurne specjalizacje. Działania te wpisują się jednak w trend, który obserwujemy od lat. Uniwersytety zdają się zapominać o swojej podstawowej misji – kształceniu specjalistów naprawdę potrzebnych na rynku pracy. Zamiast tego produkują kolejne dyplomy, które w praktyce mają niewielką wartość dla pracodawców. Absolwenci takich studiów na wolnym rynku zostaliby co najwyżej bezrobotnymi specjalistami od teorii. W Polsce znajdą jednak zatrudnienie w rozrastającej się biurokracji.