Zakończyło się śledztwo ws. próby samobójczej byłego wiceministra MSZ w rządzie PiS Piotra Wawrzyka, który był jedną z twarzy afery wizowej.
Gdy wybuchła afera wizowa, polska opinia publiczna dowiedziała się, że za rządów PiS dosłownie każdy mógł sobie kupić na boku wizę i tym samym wjechać do Polski. Część z tych osób zostawała nad Wisłą, większa część jechała dalej – na Zachód, do Skandynawii lub Stanów Zjednoczonych.
Polskie służby nie miały o tym pojęcia – lub miały, ale ze względu na korzyści nie chciały niczego ujawniać – co jest kompromitujące dla PiS-u. Cały proceder wykryły obce służby i dopiero wtedy nasze zaczęły działać. Zdymisjonowano wiceministra Piotra Wawrzyka i w PiS-ie wydawało się, że to wystarczy.
Dopiero, gdy afera zaczęła nabierać rozpędu, szef MSZ Rau zdecydował się podjąć drastyczne kroki. Wypowiedziano umowę wszystkim wszystkim firmom outsourcingowym, którym od 2011 r. powierzono zadania związane z przyjmowaniem wniosków wizowych.
Zdymisjonowany został także wiceminister Piotr Wawrzyk, na którego PiS próbowało zrzucić winę za całą aferę. Polityk po całej tej sprawie próbował popełnić samobójstwo.
Warszawska prokuratura wszczęła dochodzenie w związku z tymi wydarzeniami, by sprawdzić, czy do podjęcia próby samobójczej Wawrzyka nakłaniały osoby trzecie.
Teraz śledztwo zostało umorzone. Śledczy ustalili, że decyzję polityk PiS podjął samodzielnie, załamany obarczeniem go odpowiedzialnością za aferę.
– Z ustaleń dowodowych wynika, iż nie doszło do realizacji czynności sprawczych określonych w artykule kodeksu karnego, z którego wszczęto śledztwo. Wobec tego postępowanie zostało umorzone – mówi w rozmowie z „Rzecząpospolitą” Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.