Rzeczywistość przywraca politykom rozum. Nieustanne promowanie „transformacji energetycznej” ma swoje ograniczenia. Przede wszystkim… pieniądze. W zielonym szaleństwie utopiono na świecie miliardy, ale razem z „dziurami budżetowymi”, przychodzi czas refleksji.
W najbliższy poniedziałek, 2 grudnia, we Francji zmaleje pomoc państwa na zakup pojazdów elektrycznych. To efekt zadłużenia budżetu i próby jego zbilansowania. Koperta przeznaczona na premie za zakup pojazdów elektrycznych została drastycznie zmniejszona.
Od poniedziałku nabywca „elektryka” może mieć problemy z zapłaci za takie auto wyższy rachunek. Właśnie w kontekście ograniczeń budżetowych, rząd ogłosił, że kwota przeznaczona na premie zostanie zmniejszona z przewidywanego 1,5 miliarda euro do 700 milionów. Tłumaczono to bilansowaniem budżetu i stale rosnącą od kilku lat kwotą dopłat.
W niedzielę 1 grudnia, w Dzienniku Urzędowym ukazał się dekret formalizujący ograniczenia pomocy zakupów „elektryków”. Kwota będzie nadal zależała od wysokości płaconych przez nabywcę podatków, ale zostanie zmniejszona i tak prawie na połowę.
Pierwszy próg dla bogatszych gospodarstw domowych to 2000 euro zamiast 4000 euro w 2024 r. Biedniejsi mogą liczyć na 4000 euro dopłaty, ale w 2020 była to kwota nawet do 7 000 euro. Do skorzystania z maksymalnej premii trzeba mieć dochód podatkowy na osobę mniejszy lub równy kwocie 16 300 EUR. Utrzymany został jednak „leasing społeczny”, czyli wypożyczenie samochodu elektrycznego za 100 euro miesięcznie dla osób dojeżdżających do pracy.
W dekrecie jest też górny limit zakupu. Cena auta nie może przekroczyć sumy 47 000 euro i musi kwalifikować się do „premii” mając odpowiednie „parametry ekologiczne”. Tymczasem sektor „elektryków” nad Sekwaną przeżywa kryzys i ma trudności z pozyskiwaniem nowych klientów. Nowe ograniczenia mogą być gwoździem do trumny tego sektora. W listopadzie sprzedaż „elektryków wyniosła 23 255 pojazdów i spadła o 25% w porównaniu z rokiem ubiegłym.
Dodatkowy problem to przepisy unijne. Wszyscy producenci stoją przed obowiązkiem drastycznego ograniczenia w przyszłym roku emisji CO2 w swoich nowych samochodach, pod groźbą wysokich kar finansowych. W teorii udział „elektryków” w ich sprzedaży ma wzrosnąć z 21% do 23%. Jednak dotychczas udział sprzedaży samochodów elektrycznych np. we francuskiej firmie Stellantis wynosi zaledwie 13%, a w Renault 7%.
Źródło: Valeurs Actuelles