Strona głównaWiadomościPolskaRachunki grozy zamiast taniego prądu. Uwierzyli w fotowoltaikę i płacą krocie. "Z...

Rachunki grozy zamiast taniego prądu. Uwierzyli w fotowoltaikę i płacą krocie. „Z trzy razy zdążyłbym zejść na zawał”

-

- Reklama -

Miała być tania i „zielona” energia, tymczasem Polacy dostają rachunki grozy za prąd. Nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, przy instalacjach fotowoltaicznych.

Przykłady można mnożyć. Wspólnym mianownikiem tych historii są horrendalne faktury, jakie przychodzi zapłacić właścicielom instalacji fotowoltaicznych. Część z nich opisuje redakcja biznesowa portalu tvn24.pl.

- Reklama -

Czytaj także: Tak się „oszczędza” z fotowoltaiką i pompą ciepła. Pan Zdzisław zaufał rządowi. Teraz jest zrujnowany [VIDEO]

W takiej sytuacji znalazła się m.in. pani Agnieszka z Rudy Kozielskiej na Śląsku. 3 stycznia dostała e-mail z firmy Tauron, w którym poinformowano ją, że jest zadłużona na 39 626,17 zł. Na tę kwotę składają się rozliczenie za pobór prądu za rok 2022 – ok. 19 tys. – oraz faktura prognozowa – ok. 20 tys. zł.

– Mieszkam w stumetrowym domu, samotnie wychowuję dwoje dzieci. Dom podzielony jest na pół. Rodzice mają osobne liczniki. Oni płacą około dwieście złotych za prąd, a ja mając fotowoltaikę dwadzieścia tysięcy złotych – relacjonowała kobieta.

Jak dodała, w 2021 roku wzięła kredyt na 7 paneli fotowoltaicznych. W sierpniu 2023 pani Agnieszka dokupiła 14 kolejnych paneli, wydając 50 tys. zł. – A i tak ogrzewam dom ekogroszkiem, aby uciec od ogromnych rachunków za prąd – powiedziała.

– Walczyłam o informacje z Taurona, aby mi pokazali, ile naprodukowałam prądu, ile zużyłam, jaki jest bilans. Przynajmniej sześć razy zgłaszałam prośbę o wyjaśnienia, reklamacje. Prosiłam o rozłożenie zobowiązania na raty, na co się zgodzili. Już wszyscy mnie tam znają w biurze obsługi klienta – dodała.

Kobieta straciła pracę i wpadła w długi. – Aż mdli mnie od tego. Końca tego problemu nie widać, bo nowe rozliczenie i tak wynosi kolejne 15 tysięcy złotych. Na pewno nie zżarłam tyle prądu, bo niby z czego? – stwierdziła.

Czytaj również: Ekologiczna ściema. Prof. Kowalczak: Przyjęliśmy błędną doktrynę i padamy jej ofiarą [VIDEO]

W podobnym położeniu znalazł się także pan Aleksy ze Szczecina. W kwietniu dostał fakturę roczną od firmy Enea na przeszło 20 tys. zł. – Jest to rozliczenie zużycia za poprzedni rok. W związku z tym otrzymujemy również fakturę prognozową na kolejne 20 tysięcy złotych. Na dzień dobry mamy 40 tysięcy złotych zadłużenia – dodał.

Mężczyzna wnioskował o rozłożenie na raty bieżącej faktury i próbował wyjaśnić sprawę. Po dwóch wpłatach umowa została jednak wypowiedziana.

– Z tego co udało mi się ustalić, to stało się to dlatego, że faktura prognozowa weszła w stan natychmiastowej zapłaty. W czerwcu więc była egzekucja, windykacja, przyjazd montera, który chciał odłączać prąd. Dzień przed tym wydarzeniem skontaktowałem się z koordynatorem do spraw negocjacji przy prezesie Urzędu Regulacji Energetyki i złożyłem wniosek z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu tej sprawy. Jak Enea chciała mi odłączyć prąd, to zadzwoniłem do nich, a oni jakimś cudem wszystkie działania wstrzymali. Mamy prąd – mówił.

Pan Aleksy pierwszą instalację fotowoltaiczną założył w 2021 roku. Jej maksymalna moc wynosiła 10 kW. W pierwszym roku dostał jedną fakturę w wysokości 200 zł. Problemy zaczęły się po rozbudowie instalacji i dodaniem banku energii.

– Ta zmiana techniczna okazała się zmianą umowy, do której dostałem duże faktury grozy, po 20 tysięcy złotych. Z kolei budowa fotowoltaiki kosztowało mnie około 70 tysięcy złotych – mówił.

Gdybym miał słabsze serce, to z trzy razy zdążyłbym zejść na zawał. Najgorsza jest bezczelność i bezduszność tego systemu, w którym nie jesteś w stanie doprowadzić do normalnej rozmowy. Bo w obsłudze klienta albo rozmawiasz z botami w tak trudnych sprawach albo z pracownikami zaprogramowanymi na odpowiedzi, które zrzucają odpowiedzialność z wielkiej firmy energetycznej na zwykłego konsumenta. Doprowadzają człowieka do szału. Nie możemy zmienić dostawcy, mają na naszym terenie monopol – dodał mężczyzna.

Miał być tani ekoprąd, a są faktury grozy. „Nie jestem w stanie tego przewidzieć i się przygotować”

Portal opisał także historię pani Danuty z Chojnic, która dostała fakturę z Enei na ponad 11 tys. zł. – Wyjaśniamy tę sprawę od czerwca bieżącego roku. Obecnie mamy odłączony prąd. Na nasz wniosek został zabrany licznik do ekspertyzy, ale chcieliśmy, aby badanie przeprowadził ktoś niezależny. To właściwie nie jest możliwe, bo nikt w okolic nie podejmie się konfliktowi interesów z tak dużą firmą jak Enea. Jesteśmy trzyosobową rodziną, nie mamy tylu urządzeń w domu, żeby generować tak wysokie zużycie podawane przez Eneę. Ogrzewamy piecem na gaz, gotuję na kuchence gazowej – mówiła kobieta.

Jak dodała, pracownicy biura obsługi klienta nie byli w stanie jej wyjaśnić, skąd tak duże zużycie prądu. – Chociaż jeden z serwisantów nieoficjalnie powiedział mi, że fotowoltaika może się wyłączać, bo obok jest dyskont, który ma dużo paneli fotowoltaicznych. Sieć w godzinach szczytu być może nie jest w stanie przyjmować prądu – powiedziała.

Pani Danuta choruje na stwardnienie rozsiane. Ma 9-letnią córkę. – Żyjemy po ciemku. Dziecko trzeba jakoś wyszykować do szkoły, uprać, uprasować, umyć w ciepłej wodzie. Dla nas to jest nieosiągalne. Nie ma też mowy o podładowaniu telefonu, laptopa czy włączeniu telewizora. Ta bezsilność wobec instytucji, codzienne funkcjonowanie bez prądu odpowiedzialność za 9-letnią córkę jest paraliżująca – przyznała kobieta.

Źródło:tvn24.pl

Najnowsze