Pomimo euforii, jaka zapanowała pośród części polskiej prawicy po zwycięstwie wyborczym Donalda Trumpa, politycy Konfederacji Korony Polskiej wystąpiła z hasłem: „włączmy rozsądek w miejsce egzaltacji”.
– Jedna strona zdążyła się już spienić ze złości, a drudzy nie przestali lewitować po tym euforycznym, emocjonalnym uniesieniu – powiedziała Marta Czech. – Nie egzaltacja, nie amerykanizacja Polski, ale po prostu chłodna kalkulacja – dodała, zdradzając, co radzi jej ugrupowanie.
– Koniec z takim dyplomatycznym serwilizmem, to mówimy raz. Druga kwestia, nie chcemy być dalej ani pachołkiem, popychadłem, czy pionkiem, czy to Waszyngtonu, czy Tel Awiwu, bo tak, pamiętamy panią ambasador Żorżetę Mosbacher, pamiętamy, że to pan prezydent Donald Trump podpisał ustawę Just Act 447, która otwiera furtkę dla potężnych roszczeń żydowskich wobec Polaków, ale jesteśmy dobrej myśli, pełni nadziei, że przy sprawnej dyplomacji Polska wcale nie musi być traktowana przez Amerykanów jako ten przysłowiowy zderzak strategiczny, jako tak zwana strefa zgniotu – podkreśliła Czech.
– Nie można po prostu na zewnątrz wywierać presji, wypowiadać się w sposób pejoratywny o kimkolwiek na taką skalę, jak zrobił to na przykład Donald Tusk rok temu, kiedy nazwał Donalda Trumpa agentem rosyjskim i to wieloletnim. Nie wycofał się z tych słów – wskazał poseł Roman Fritz.
– Jeżeli chodzi o wybory w Stanach Zjednoczonych, to warto podkreślić, że wybór Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych wywarł już piętno na kraje Unii Europejskiej, chociażby podkreślę dwa z nich, a więc Niemcy, gdzie przygotowana jest praktycznie zmiana, czyli wybory (…) Drugim z takich krajów, gdzie już czuć powiew oddech wyborów amerykańskich jest oczywiście Irlandia, gdzie premier zadeklarował, że jeszcze w listopadzie zostaną zwołane nowe wybory powszechne parlamentarne – podkreślił polityk Korony.
– To są tylko takie pojedyncze klocki domina, które mogą zmienić rzeczywiście politykę wewnątrzunijną, politykę europejską. Ma to oczywiście związek zdecydowanie z bezpieczeństwem Europy – powiedział Fritz.
– Efekt Trumpa dotarł już do państw europejskich. Dotarł do Berlina, dotarł do Dublina. Pytanie, kiedy dotrze do Warszawy? – zapytał z kolei poseł Włodzimierz Skalik.
– Gdy wczoraj (06.11 – przyp. red.) na początku posiedzenia Sejmu część z posłów stanęła i skandowała Donald Trump, wiwatując głośno, klaszcząc, przyglądałem się tym scenom ze zdumieniem, bo miałem wrażenie, że to jest nie polski parlament, tylko Izba Reprezentantów Stanów Zjednoczonych. To jest przejaw manifestacji odruchów wasalnych, to jest prezentowanie kompleksów neokolonialnych polskich polityków – wskazał.
– Ufamy, wierzymy w to, że Donald Trump przyczyni się do zakończenia konfliktu na Ukrainie. To jest duża nadzieja, że te pogróżki ministra Sikorskiego o zestrzeliwaniu rosyjskich rakiet przez polskie wojsko nie będą zrealizowane dzięki właśnie takiemu, a nie innemu wynikowi wyborów w Stanach Zjednoczonych – podkreślił Skalik.
Poseł Korony podsumował konferencję, zauważając, iż „nie ma euforii, jeżeli chodzi o sytuację w Polsce. Powinniśmy twardo stąpać po ziemi i zadbać o to, by efekt Trumpa dotarł niebawem do Warszawy”.