Od kilku lat w Niemczech obserwuje się rosnącą liczbę przestępstw, zwłaszcza tzn. Gewalttaten, czyli przestępstw z użyciem przemocy. Gwałty, pobicia, morderstwa – to, co najgorsze. Dysproporcjonalnie duża liczba sprawców Gewalttaten wywodzi się spoza Niemiec i autochtoni, również władza, są zmuszeni przyznać to głośno. Wśród licznych przyczyn, które niemiecki rząd podaje jako powód wysokiej przestępczości wśród ludności napływowej, są trudności związane z integracją imigrantów i sugestia, że imigranci nie wiedzą, że… nie wolno napadać na innych.
Jednak nawet analiza danych statystycznych i wypowiedzi ekspertów wskazują, że problemem napływowej przestępczości jest sama ilość: co za dużo, to niezdrowo! Niemcy w ostatnich latach nasprowadzali do siebie tylu obcych im kulturowo, że struktury państwa i społeczeństwo nie radzą sobie ze skutkami imigracyjnej fali, która zalała kraj za Odrą.
Statystyki strachu
Liczby nie kłamią, a w tych, które w Niemczech mierzą przestępczość, można znaleźć prawdziwy powód do obaw. W opublikowanych statystykach dotyczący przestępczości w Niemczech za 2023 rok widzimy bowiem wyraźny wzrost liczby przestępstw popełnionych przez osoby nieposiadające niemieckiego obywatelstwa. W Nadrenii Północnej-Westfalii udział cudzoziemców w poważnych przestępstwach wynosił ponad 40 proc., podczas gdy ich udział w całkowitej populacji wynosił jedynie 11,5 proc. Podobne dane płyną z Bawarii, gdzie niemal 40 proc. przestępstw popełniają osoby o statusie imigranta. Nie inaczej jest w pozostałych landach.
Zdaniem wielu ekspertów wzrost liczby przestępstw związany jest bezpośrednio z masową imigracją, szczególnie z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Warto też zwrócić uwagę, że nie chodzi jedynie o imigrantów, którzy przybyli do Niemiec niedawno, ale także o tych, którzy nie zintegrowali się z lokalnym społeczeństwem. Wielu z tych, którzy gwałcą, rabują i biją, żyje w Niemczech od lat.
Integracja, której nie było
Prosta interpretacja problemu przestępczości imigrantów byłaby taka: nie wszystkie kultury są piękne i równe. Niektóre mają wysokie wskaźniki przemocy, w niektórych przemoc jest wręcz częścią kultury. Nie da się więc zmieszać ludzi z takich kultur z kulturą europejską, nie napotykając na wyzwania – choćby dlatego, bo trudno jest niektóre zwyczaje wyplenić. Niemieccy eksperci wolą jednak wyjaśnienia zaczerpnięte wprost z… feminizmu.
Oliver Huth, przedstawiciel Związku Niemieckich Kryminologów z Nadrenii Północnej-Westfalii, zwraca na przykład uwagę, że wielu z imigrantów-przestępców pochodzi z kultur patriarchalnych, w których przemoc w rodzinie, brak równości płci oraz ograniczona swoboda decyzyjna, są powszechnymi zjawiskami. W takich niefeministycznych warunkach młodzi ludzie uczą się, że agresja jest akceptowalnym sposobem rozwiązywania konfliktów. To ma tłumaczyć, dlaczego w grupie imigrantów, zwłaszcza tych pochodzących z krajów muzułmańskich, przemoc wobec kobiet jest bardziej powszechna. Jeżeli jednak to brak feminizmu zmusza imigrantów do przestępczości, to czemu jedną z najbardziej powszechnych form przemocy w rzeczonej grupie są bójki na noże z… innymi mężczyznami?
Wielu ekspertów podkreśla też, że problem nie jest wyłącznie związany z przynależnością narodową czy etniczną, ale raczej z brakiem efektywnej integracji oraz wsparcia dla imigrantów w nowych warunkach. Na przykład Sineb El Masrar, autorka i badaczka muzułmańskich mężczyzn, podkreśla, że migranci, którzy dorastali w kulturach zdominowanych przez patriarchat, zwyczajnie nie rozumieją, że rabunki, gwałty i napaści są w Niemczech nielegalne. Kluczowe jest – według ekspertki – podejście prewencyjne, polegające na edukacji oraz wsparciu psychologicznym. Innymi słowy: powinno się sprowadzać do Niemiec muzułmanów, ale warto im wcześniej tłumaczyć, że nie wypada dźgać innych nożem. Wtedy z pewnością będą z nich porządni obywatele!
Brak kontroli
O ile problemy związane z integracją i przemocą wśród imigrantów są obecnie często nagłaśniane, o tyle Niemcy przez długi czas unikały otwartego omawiania tych kwestii. Polityczna poprawność oraz obawy przed wykorzystaniem policyjnych danych przez ugrupowania prawicowe takie jak AfD sprawiały, że temat imigracji i przestępczości był traktowany z dużą ostrożnością. Jednak sytuacja w kraju zmusza powoli polityków do bardziej zdecydowanych działań.
Na ten przykład: Minister Spraw Wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii, Herbert Reul, otwarcie oświadczył ostatnio, że brak kontrolowanej migracji przyczynia się do wzrostu przestępczości. „Jeśli przyjmiemy zbyt wiele osób, których nie jesteśmy w stanie zintegrować, przestępczość wzrośnie” – mówi Reul. Jego stanowisko znalazło poparcie wśród wielu polityków, którzy apelują o zaostrzenie polityki migracyjnej, choć jeszcze niedawno byłoby prawdopodobnie zaszufladkowane jako „faszystowskie”.
W innych landach politycy tacy jak Joachim Herrmann – minister spraw wewnętrznych Bawarii zwracają uwagę, że brak działań w zakresie kontroli migracji może prowadzić do dalszego wzrostu przestępczości. Herrmann podkreśla, że rosnąca liczba cudzoziemców, w tym szczególnie osób ubiegających się o azyl, stwarza poważne wyzwania dla bezpieczeństwa publicznego. W 2023 roku w Bawarii 39,6 proc. przestępstw popełnili cudzoziemcy, co wskazuje na wyraźny związek między masową imigracją a rosnącą przestępczością. Nie da się zamknąć oczu na te fakty.
Wobec restrykcyjnych dla migracji poglądów nie brakuje jednak głosów sprzeciwu. Krytycy, zwłaszcza ze strony lewicowych ugrupowań takich jak SPD, argumentują, że problem przestępczości wśród imigrantów wynika przede wszystkim z braku odpowiednich programów integracyjnych, a nie z samej nadreprezentacji cudzoziemców w kraju czy różnic kulturowych.
Problem dla całej Europy
Imigracja, zwłaszcza ta nielegalna i masowa, od dawna budzi kontrowersje nie tylko w Niemczech, ale i w Europie. Chociaż wielu imigrantów przybywa do Europy w poszukiwaniu lepszego życia, to niestety rosnące statystyki przestępczości i obciążenia systemów społecznych w wielu krajach zachodnich wskazują na głębsze problemy związane z tą kwestią – tu nie chodzi tylko o biednych, dobrych ludzi, którzy szukają swojego szczęścia na naszym kontynencie. W szczególności masowa imigracja z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej wydaje się mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo i stabilność społeczną w państwach, które otworzyły swoje granice na oścież.
Niemcy nie są tu żadnym odosobnionym casusem. Innym przykładem kraju, który szczególnie ucierpiał z powodu wzrostu imigracji i przestępczości, jest Szwecja. Od 2018 roku w tym kraju zarejestrowano około 500 wybuchów bomb, a strzelaniny gangów stały się zjawiskiem coraz bardziej powszechnym. W 2020 roku Szwecja odnotowała rekordowe 124 zabójstwa, co wywołało szok w społeczeństwie, które jeszcze do niedawna uważane było za przykład dla świata. Teraz, jak pokazują dane, wiele z tych przestępstw ma związek z imigrantami i ich potomkami, którzy pochodzą z rejonów o niskim statusie ekonomicznym dalekich kultur i to dzięki nim Szwedzi przestali czuć się bezpiecznie we własnym kraju.
Podobne zmiany można zaobserwować w innych krajach europejskich, takich jak Dania czy Finlandia, które przez lata prowadziły politykę otwartych granic. Ogólnie w ciągu ostatniej dekady w całej Unii Europejskiej wzrosła liczba zabójstw, a badania wskazują na silną korelację między wzrostem populacji imigrantów a przestępczością.
Na koniec warto zwrócić uwagę, że masowa (nielegalna) migracja to nie tylko przestępczość, krew i łzy nad trupami. To także obciążenia finansowe, jakie ponoszą kraje przyjmujące napływowych. W samych Niemczech około 45 procent osób korzystających z zasiłków dla bezrobotnych to osoby pochodzenia imigracyjnego, co kosztuje niemieckich podatników około 20 miliardów euro rocznie. Natomiast w Holandii badania pokazują, że imigracja z krajów nienależących do Zachodu generuje roczne koszty w wysokości 17 miliardów euro, co rok po roku osłabia lokalny budżet.
Ponadto masowa imigracja prowadzi do poważnych problemów społecznych, osłabiając więzi społeczne i zwiększając poziom niepokoju wśród obywateli. W krajach, takich jak Niemcy czy Szwecja, rośnie liczba miejsc, w których obywatele boją się wychodzić wieczorami na ulice, a policja ma coraz większe trudności w zapewnieniu bezpieczeństwa. My w Polsce czasem nawet nie dostrzegamy, jakim luksusem jest móc wyjść na miasto nocą i nie bać się o swoje życie.
Rosnące napięcia między rdzennymi mieszkańcami a imigrantami, zarówno z powodu przestępczości, jak i obciążeń systemu opieki społecznej, prowadzą do głębokich podziałów społecznych, które trudno będzie naprawić. Czy ktoś w ogóle próbuje? Czy ktoś ma jakieś realistyczne pomysły? I co my powiemy przyszłym pokoleniom, gdy te zapytają nas, czemu zepsuliśmy własne kraje w imię rzekomej pomocy obcym?