Bruksela zapowiada, że wszczyna postępowanie przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej przeciw Węgrom. Zdaniem UE, Budapeszt naruszył ustawą o suwerenności, prawo europejskie. Kraje broniące swojej tożsamości przerabiają takie scenariusze od lat.
Węgierski rząd po raz kolejny znalazł na celowniku Brukseli, a np. francuska agencja AFP pisze o nim wprost, że jest to rząd… „nacjonalistyczny”. W czwartek 3 października Komisja Europejska ogłosiła, że podejmie kroki prawne przeciwko Węgrom, aby zakwestionować ustawę o „suwerenności” przyjętą pod koniec 2023 roku przez węgierski parlament.
Chodzi o utworzenie instytucji, która ma za zadanie zapobieganie „obcej ingerencji” w proces wyborczy i pilnowanie „ochrony suwerenności” kraju. Bruksela uznała to za „naruszenie” prawa unijnego.
Bruksela podjęła decyzję o wszczęciu postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Jest to tym bardziej symboliczne, że to Węgry sprawują obecnie rotacyjną prezydencję w Radzie Unii Europejskiej.
Komisja grozi i żąda, by „sprawa została szybko załatwiona, w razie potrzeby w drodze procedury przyspieszonej”. W lutym KE wyrażała jeszcze swoje „poważne obawy” i wszczęła postępowanie w sprawie „uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego” przeciwko Węgrom. Odpowiedź udzielona przez rząd węgierski została uznana za „niezadowalającą”. W maju ponowiono „obawy”.
Nie ma wątpliwości, że Bruksela i różne „organizacje pozarządowe” od lat wspierają na Węgrzech opozycję. Rząd Viktora Orbana mówi o „rozdawaniu miliardów euro” w celu „wpłynięcia na wybory Węgrów”. Ustawa została wprowadzona przed czerwcowymi wyborami do PE i jej celem było utworzenie „niezależnego urzędu ochrony suwerenności”.
Ma on czuwać nad bezpieczeństwem narodowym i badać przypadki obcej ingerencji, zwłaszcza organizacji korzystających z finansowania zagranicznego. Rząd Orbana miał już podobne starci Fundacjami Sorosa i też zbierał za to ostre cięgi. Obecnie, m.in. Amnesty International, oskarża węgierski rząd o chęć „uciszenia krytycznych głosów”, twierdząc, że ustawa zaknebluje „dziennikarzy, przedsiębiorstwa, związki zawodowe, kościoły i samorządy”.
W sprawę ingeruje też administracja Bidena, a Stany Zjednoczone wyraziły „zaniepokojenie” ustawą, która jest „niezgodna z naszymi wspólnymi wartościami, takimi jak demokracja, wolność jednostki i praworządność”. Brzmi ładnie, ale wiadomo o co chodzi, bo celem jest pozbycie się rządu Orbana. Do tej pory Fidesz, w odróżnieniu od PiS, znacznie lepiej rozgrywał brukselską partię szachów, ale widać, że co się odwlecze to…
Źródło: AFP/ France Info