Ostatnio w filmach hollywoodzkich jest jakiś problem z tym, by w adaptacjach książek obsadzać aktorów, którzy wyglądają tak, jak ich literackie pierwowzory.
Zazwyczaj opinia publiczna bulwersuje się tym, że bohatera opisanego jako biały, zastępuje czarnoskóry aktor. Takich podmianek jest prawdopodobnie najczęściej ostatnio.
Często też zdarza się, że postacie męskie zmienia się w damskie, żeby zwiększyć liczbę kobiet na planie lub dodaje się wątki LGBT, których w tekście źródłowym nie było.
Najbardziej takie zmiany rażą wówczas, gdy kolor skóry bohatera jest ważny dla fabuły, jak na przykład w Mrocznej Wieży Stephena Kinga, gdzie rewolwerowcowi zmieniono kolor był istotny, a twórcy adaptacji i tak go zmienili.
Zdarza się też, że postać, która oryginalnie była ciemnoskóra, gra biały aktor. Tak się stanie w nowej adaptacji „Wichrowych wzgórz”.
Heathcliff w książce jest ciemnoskóry i z powodu koloru swojej skóry jest prześladowany przez rodzinę zastępczą.
Tymczasem do zagrania tej postaci zatrudniono Jacoba Elordiego, który jest tak biały, że bielszy być nie może.
Mimo tego, że w tej sprawie podniosło się głośne larum, to film ma szansę na wielki sukces. Powieść Emily Brontë wydana pod męskim pseudonimem Ellis Bell w 1847 roku jest kochana przez fanów na całym świecie, pierwsza adaptacja uważana jest za klasyk, a w nowej zagrają supergwiazdy takie jak np. Margot Robbie.