Premier Donald Tusk twierdził, że w Polsce są niemieccy żołnierze, którzy pomagają nam walczyć ze skutkami powodzi. Okazuje się, że jednak ich nie ma.
Polskę wspierają wojska naszych sojuszników. Żołnierze z zagranicy pomagają nam uporać się ze skutkami powodzi.
– Mogę potwierdzić, że trzydziestu amerykańskich żołnierzy pracuje ze sprzętem w Żaganiu. To coś więcej niż gest, to praktyczna pomoc – powiedział podczas porannego posiedzenia sztabu kryzysowego Tusk.
Wesprzeć Polskę mają również niemieccy „terytorialsi”, a nawet Turcja. – Jak zobaczycie niemieckich żołnierzy, proszę nie wpadać w panikę. To jest pomoc – powiedział Tusk. – Chcemy korzystać z ofert pomocy zagranicznej w sposób racjonalny. Dziękując wszystkim naszym partnerom, równocześnie nie zawsze będziemy korzystać z tego, co nie będzie tutaj dobrze funkcjonowało.
Niemiecka gazeta Deutsche Welle postanowiła zapytać niemiecki MON, czy rzeczywiście żołnierze z RFN-u znajdują się w Polsce.
Okazuje się, że… nie. Niemieckie wojsko czeka ponoć, aż Warszawa sprecyzuje, czego potrzebuje. Nawet wtedy nie przybędzie ich tu jednak zbyt wielu, bo Niemcy walczą z powodzią po swojej stronie granicy.
Wicepremier oraz Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że w weekend liczba zaangażowanych w walkę z powodzią i jej skutkami żołnierzy zwiększy się o 1/4 – z 16 000 do 20 000. To jest pewnie największa operacja wojska na terytorium Rzeczypospolitej w ostatnich kilkudziesięciu latach – zauważył Minister Obrony Narodowy.