– 1 listopada służby zostały całkowicie znokautowane – ocenił jeden z uczestników obławy na Grzegorza Borysa.
Borys był poszukiwany przez służby od 20 października, kiedy w jego mieszkaniu znaleziono ciało 6-letniego syna. W poniedziałek, 6 listopada jego ciało znaleziono niedaleko domu – w zbiorniku wodnym Lepusz w Gdyni na Kaszubach.
Czytaj więcej: Jak długo nie żył Grzegorz Borys? Prokuratura dzieli się ustaleniami
– Do poszukiwań policjanci i żandarmeria używali sprzętu m.in. przecinano pływające wyspy na tym zbiorniku (Lepusz – red). Właśnie pod jedną z takich ruchomych wysp ujawniono ciało Grzegorza Borysa – mówi kom. Karina Kamińska, rzeczniczka Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gdańsku.
– Mieszkańcom dziękujemy za zrozumienie, ponieważ wspierali nas i rozumieli jak ważna jest to akcja. Wiemy też, że wyczuwalny był niepokój i teraz myślę, że można odetchnąć. Cieszymy, że poszukiwania już się zakończyły – dodaje policjantka.
Tematem poszukiwań Grzegorza Borysa zajęto się w programie Uwaga! na TVN-ie.
– To było 18 dni lęku, który wyczuwało się w okolicy i w końcu teraz poczuliśmy ulgę – powiedział jeden z mieszkańców regionu w programie.
– Rodzaj czynu, który on dokonał, świadczy o tym, że działał pod wpływem silnych emocji. W takich sytuacjach mamy do czynienia z samobójstwem po zabójstwie – stwierdził psychiatra sądowy dr n. med. Jerzy Pobocha.
– W tym wypadku może być jeszcze jeden wariant, jeżeli to były bagna to mógł on wpaść w te bagna i się po prostu utopić. Z bagien zwykle się nie wychodzi, mógł się przez nie przedzierać i dopiero sekcja wykaże, co było przyczyną jego śmierci – dodał ekspert.
Służby zostały „znokautowane”
Reporterka Uwagi! rozmawiała z uczestnikiem poszukiwań jeszcze przed odnalezieniem ciała domniemanego mordercy. Przyznał on, że 1 listopada służby zostały „znokautowane”.
– Dowodzącym działaniami jest Żandarmeria Wojskowa, oddział z Elbląga. Ta komórka wojskowa nie jest doświadczona w prowadzeniu tego typu poszukiwań. Natomiast policja od kilku miesięcy posiada specjalistyczny wydział do poszukiwań osób oraz ich identyfikacji. Te jednostki są w tym wyspecjalizowane. Ale wszystkie informacje, które uzyska policja musi przekazać prowadzącym sprawę, czyli wojsku, które nie do końca wie, jak te wszystkie informacje wykorzystać w praktyce – powiedział uczestnik obławy.
– 1 listopada służby zostały całkowicie znokautowane. Chodzi o śmierć strażaka. Dla wszystkich niezrozumiałym jest to, dlaczego w działaniach poszukiwania niebezpiecznego przestępcy bierze udział strażak, a nie wyspecjalizowani kontrterroryści – dodał.