Wiceprezes Zjednoczenia Narodowego (RN) Edwige Diaz oświadczyła, że „jedynym możliwym rozwiązaniem” pozwalającym wydobyć Francję z „impasu” powstałego w wyniku wyborów będzie „nowe rozwiązanie” parlamentu. Dodała, że w szeregach jej partii przygotowania do nowych wyborów już trwają.
Sytuacja jest patowa. Żaden z bloków – lewicy, prezydenta i prawicy nie ma odpowiedniej większości do rządzenia. Lewicowy Nowy Front Ludowy wybory wygrał i domaga się przydzielenia mu stanowiska premiera, ale ten w parlamencie nie uzyska odpowiedniego poparcia. Z kolei prezydent Macron namawia do współpracy mniej radykalne pratie lewicy i centrum do współpracy z jego obozem i szukania większościowej koalicji.
Reprezentująca RN deputowana Diaz uważa jednak, że „w każdym przypadku Francja będzie w stanie paraliżu” i wyjaśnia, że pomysł Macrona na wielką koalicję „od PS do Republikanów nie utrzyma się, ponieważ ich cele są zbyt rozbieżne”. Zgodnie z konstytucją nowe wybory zotałyby przygotowane w 2025 roku. Diaz mówi o „roku paraliżu” i proponuje „przywrócenie głosu ludu” przez organizowanie referendów, szczególnie w kwestii imigracji.
W najbliższy piątek 23 sierpnia na konsultacje w Pałacu Elizejskim udadzą się politycy kilku partii, w tym Marine Le Pen i Jordan Bardella ze Zjednoczenia Narodowego. Rozmowy dotyczyć będą powołania nowego premiera, który podejmie się misji tworzenia rządu. Politycy RN chcą przypomnieć Macronowi, że ich partia ma obecnie w parlamencie dużą grupę i są gotowi nawet na wspieranie w parlamencie wotum nieufności wobec nowego rządu, także składanego przez inne partie.
Konsultacje u prezydenta rozpoczną się w piątek o 10:30, najpierw z czterema partiami lewicowego Nowego Frontu Ludowego (NFP) i ich kandydatką na urząd premiera – Lucie Castets. Później będą się toczyły rozmowy z partiami obozu prezydenckiego, centrowymi Republikanami i RN. Powołanie premiera przez Macrona ma się odbyć konsultacjach i pada tu data 27 sierpnia.
W ostatnich wyborach większość zdobył Nowy Front Ludowy (PS, Zieloni, Zbuntowana Francja, komuniści), który ma 180 mandatów. Koalicja Prezydencka „Razem” zdobyła 163 mandaty, a Zjednoczenie Narodowe ze swoimi sojusznikami – 143. Większość bezwzględna to konieczność zdobycia poparcia co najmniej 289 posłów.