W północnej Francji nadal przebywa wielu nielegalnych imigrantów oczekujących na „okazję”, by przedostać się do Anglii. Nie są to już czasy słynnej „dżungli” i tysięcy koczujących migrantów, ale ich liczba pozostaje pokaźna. W dodatku przejęcie władzy w Londynie przez lewicowy rząd i odłożenie tym samym planów ekstradycji „nielegalników” do Afryki, pobudziło wielu migrantów do wznowienia prób pokonania La Manche.
Obozowiska migrantów w tym regionie Francji są nadal pełne, a chłopaki najwyraźniej się nudzą. Media francuskie donoszą, że 29 lipca w obozie dla migrantów w Loon-Plage (Nord) miała miejsce duża akcja policyjna.
Okazuje się, że funkcjonariusze podjęli starania o uwolnienie porwanej kobiety. Według informacji gazety „Nord Littoral” cała sprawa rozpoczęła się w poniedziałek 22 lipca. Wówczas na komisariacie policji w Dunkierce mężczyzna, prawdopodobnie z obozu dla migrantów Loon-Plage, opowiedział dyżurnemu o tym, co dzieje się w obozie.
Z jego zeznań złożonych na policji wynikało, że w obozie były ofiary porywane i przetrzymywane dla gwałtów. Po ponad tygodniu śledztwa, w obozie interweniowała brygada narkotykowa z miasta Grande-Synthe, której „udało się” zlokalizować taką ofiarę, odbić i zabrać na komisariat.
Tam kobieta, także imigrantka, zeznała, że znalazła się w rękach grupy uzbrojonych przemytników, którzy ją porwali. Była też gwałcona. Kobieta wyjaśniała, że straciła też wszelki ślad po mężu, którego ścigali przemytnicy. Po złożeniu zeznań ta ofiara została przewieziona do szpitala.
Obóz dla imigrantów Loon-Plage był już wielokrotnie miejscem dramatycznych wydarzeń. W kwietniu tego roku doszło m.in. do strzelaniny, która według źródeł policyjnych wyglądała na „wyrównywanie porachunków”.