Podobno gdyby wybory miały coś naprawdę zmienić, to zostałyby zakazane. We Francji Republika została „obroniona”, a po raz kolejny scenariusz „kordonu sanitarnego” wokół partii narodowej odniósł sukces. Ten manewr jest jednak coraz bardziej zużyty, a decydujące mogą być za trzy lata wybory prezydenckie.
Na razie wybory parlamentarne wygrała lewica, ale podzielony na trzy podobnej wielkości bloki (lewica, centrum i prawica narodowa) parlament, będzie miał trudności z utworzeniem większościowej koalicji. Pozostaje scenariusz rządów „prezydenckich”, który stosowano do tej pory, ale Macron jest po tych wyborach dodatkowo osłabiony. Zarówno elektorat lewicy, jak i Zjednoczenia Narodowego (RN), zagłosował praktycznie przeciw polityce prezydenta. Niektórzy analitycy twierdzą nawet, że to sam Emmanuel Macron jest „twórcą” sukcesów zarówno lewicy, jak i obozu narodowego.
Na razie Francja ma olimpiadę i na stanowisku premiera pozostanie w „technicznym” rządzie Gabriel Attal, którego dymisji prezydent nie przyjął. Zostaje więc tak, jak było. Przez jakiś czas Francja będzie miała mniejszościowy rząd obozu prezydenta ze wsparciem Macrona. W teorii może to trwać długo, ale lewicowe partie z koalicji Nowego Frontu Ludowego (NFP) coraz głośniej domagają się powierzenia im władzy. W sumie możliwych jest kilka scenariuszy i rozmaite przetasowania, np. koalicja lewicy, szukanie poparcia Partii Republikanów czy przepychanie ustaw doraźnymi sojuszami.
Wybory przyniosły zaskakujący sukces lewicy, ale da się to łatwo wyjaśnić. Dziwny sojusz partii tej formacji z partiami prezydenckimi, a nawet rzekomo „centroprawicowymi” Republikanami, spowodował, że z okręgów jednomandatowych, gdzie miało w II turze wystartować trzech kandydatów, wycofywano masowo tego „trzeciego” (musiał przekroczyć próg 12,5 proc. głosów), aby utrudnić sukces kandydata Zjednoczenia Narodowego (RN). W wielu okręgach taki manewr spowodował porażkę polityków prawicy. Inna sprawa to mocne straszenie Francuzów sukcesem RN w czasie tygodniowej kampanii przed II turą. Od tego tematu rozpocznijmy.
Atmosfera kampanii
Antynarodowe „odchylenie” mediów głównego nurtu było tak oczywiste, że nikt tego nie ukrywał. Doszło nawet do kuriozalnych „podziękowań” deputowanego Nowego Frontu Ludowego (NFP) Auréliena Rousseau dla dzienników „Le Monde”, „La Croix” (organ „postępowych katolików”), „Libération”, „L’Humanité” i France Bleu za ich „niezbędną pracę” wykonaną dla lewej strony sceny politycznej. Rousseau to były członek Francuskiej Partii Komunistycznej, były minister zdrowia, obecnie ważny polityk NFP. Po wygranej lewicy podziękował „w szczególności mediom”. Nawet nie ukrywał, że wiele tytułów prasowych nawet nie siliło się na zachowanie neutralności i jawnie agitowało przeciw kandydatom RN.
Według Auréliena Rousseau „ich praca była niezbędna i godna tego historycznego momentu. Prasa wolna i bardzo wysokiego poziomu”. Taki wpis ukazał się w mediach społecznościowych. Wprawił tym w zakłopotanie same media i został skrytykowany we własnych szeregach za „niezręczny Tweet” (wpis na platformie X – dawniej Twitter). Jednak nawet dziennikarze przyznawali, że prasa głównego nurtu „rozwinęła czerwony dywan przed NFP…”.
Grano strachem i demonizacją prawicy narodowej. Doszły do tego uliczne demonstracje, które wywoływały atmosferę niemal zagrożenia wojną domowej. Po drugiej turze władze miejskie Paryża musiały nawet zarządzić renowację pomnika Republiki na Place de la République po ostatnich demonstracjach lewicy.
Wyniki i reakcje
Siedem dni po pierwszej turze, w której wygrała prawicowa partia Zjednoczenie Narodowe – RN (33,15 proc.), „dogrywka” należała już do partii lewicy z koalicji Nowego Frontu Ludowego (NFP). W jej skład wchodzą politycy Zbuntowanej Francji, Partii Socjalistycznej (PS), Zielonych, Francuskiej Partii Komunistycznej i trockistowskiej Nowej Partii Antykapitalistycznej. Będą mieli 178 deputowanych (81 to politycy PS). Koalicja „macronistów”, w skład której wchodzą politycy partii Renesans i jej sojusznicy z centrowego MoDemu i partii Horyzonty, będzie miała 156 posłów. RN i jej sojusznicy zajęli dopiero trzecie miejsce ze 142 mandatami. W parlamencie zasiądzie także osobno grupa posłów z partii Republikanie, która wespół z centroprawicowymi koalicjantami będzie liczyła 66 deputowanych. Żadna partia nie będzie miała bezwzględnej większości w Zgromadzeniu Narodowym.
W Zjednoczeniu Narodowym nastroje były minorowe, bo I tura rozbudziła duży apetyt na zwycięstwo. Odpowiedzialny za kampanię RN eurodeputowany Gilles Pennelle podał się nawet do dymisji. Jednak warto pamiętać, że RN i jej sojusznicy uzyskali 143 mandaty. Po wyborach w 2022 mieli 89 posłów, a w 2017 r., kiedy to Macron został wybrany na prezydenta i wygrał w II turze z Marine Le Pen, partia ta miała w parlamencie posłów… 7 posłów. Powoli pęka więc „szklany sufit” w okręgach jednomandatowych i Zjednoczenie ma przed sobą niezłe perspektywy na przyszłość. Dodatkowo nie wydaje się, by obecnym układzie politycznym jakiemuś rządowi udało się przeprowadzić skuteczne reformy. Silna pozycja lewicy uniemożliwi np. skuteczną walkę z imigracją czy zapewnienie bezpieczeństwa. Zapowiadają się też problemy ekonomiczne, a te tematy to największe bolączki Francuzów.
Realne problemy zwiększają lektorat RN. Dobrym przykładem jest tu departament Aisne. To rolniczy okręg Francji, którego mieszkańcy niedawno stali na czele protestów przeciw „zielonemu ładowi”. Teraz zapowiadają wznowienie akcji. W czterech z pięciu okręgów wyborczych Aisne kandydaci narodowi wygrali tam już w pierwszej turze! Olivier Dauger ze związku rolników FNSEA i były prezes Izby Rolniczej w Aisne mówi, że dojdzie do powtórki zmagań rolników z nowym rządem, bo ci nie doczekali się żadnych zmian.
Centrowi Republikanie poradzili sobie w tych wyborach lepiej niż oczekiwano i zdobyli 67 mandatów, co pozwoliło im stać się czwartą siłą polityczną w kraju. Odejście Erica Ciottiego, który zawarł sojusz z Marine Le Pen i wcześniejsza utrata wielu polityków, którzy przeszli do obozu Macrona, nie pogrążyło tej partii. Ta tradycyjna partia przetrwała i to jej największy sukces. Skorzystała na „pakcie republikańskim”, ale pomogła jej też wysoka frekwencja.
Obóz prezydencki stracił niewiele. Koalicja „macronistów”, w skład której wchodzą politycy partii Renesans i jej sojusznicy z centrowego MoDemu i partii Horyzonty, będzie miała 156 posłów i jest koalicją „obrotową”. Może szukać sojuszników zarówno u socjalistów, Zielonych, jak i centrowych Republikanów. Nie można wykluczyć nawet scenariusza utworzenia jakiegoś większościowego bloku „jedności narodowej” z udziałem posłów wszystkich tych partii. Jest też możliwy sojusz z NFP, ale bez LFI (Zbuntowanej Francji Jeana-Luca Mélenchona).
Dawna koalicja lewicy, czyli Nupes, miała po 2022 roku 151 posłów. Teraz ma ich jako Nowy Front Ludowy – 184. Trzeba jednak pamiętać, że to różne środowiska. I tak PS ma aż 81 posłów, skrajnie lewicowa Zbuntowana Francja (LFI) Melenchona – 71, Zieloni – 33, komuniści – 9, a są inni skrajnie lewicowi rewolucjoniści. Sama kandydatura Melenchona na premiera już dzieli Front i może nawet doprowadzić do rozpadu tej koalicji. Na razie lewica ubiega się o zasiedlenie Pałacu Matignon (siedziba premiera), ale PS już wskazuje, że zamiast skrajnego Melenchona, lepszy byłby kandydat socjalistyczny. Jean-Luc Melenchon z pewnością naraziłby się szybko na wotum nieufności. Jest też obawa przed rządami lewicy, która zapowiada „zamrożenie cen” czy wycofanie reformy emerytalnej. Ekonomiści wskazują na olbrzymie koszty i możliwość ekonomicznej zapaści Francji, która już problem z nadmiernym zadłużeniem budżetu.
Bez zmian i z tymi samymi problemami
Według sondaży największe problemy kraju to dla Francuzów bezpieczeństwo, imigracja, ich siła nabywcza i opieka zdrowotna. Sondaż CSA dla CNews z czerwca pokazał, że imigracja znalazła się na drugim miejscu wśród priorytetów Francuzów podczas wyborów do PE. Według badania Ifop z 2023 r. 82 proc. Francuzów uważało, że imigracja to temat, o którym nie można rozmawiać spokojnie, a 65 proc. respondentów uważało, że w kraju jest już wielu obcokrajowców. Łączy się z tym temat bezpieczeństwa. Brak lekarstwa na te bolączki, a nawet wsparcie dla imigrantów ze strony silnej lewicy, z pewnością będzie stymulował dalsze postępy… prawicowego RN. Tu trzeba dodać, że w ramach systemu głosowania większościowego RN zdobyłaby już teraz parlamentarną większość.
W V Republice ustanowiono okręgi jednomandatowe dla powstrzymania komunistów. Później był to bicz na Front Narodowy Jean-Marie Le Pena (20 proc. poparcie i ani jednego posła w parlamencie). Kiedy jednak obecnie Zjednoczenie zaczyna przebijać samodzielnie „szklany sufit”, może się okazać, że pęknie on już przy najbliższych wyborach prezydenckich.