Joe Bidenowi zdarza się tracić orientację. Prezydent USA miewa momenty, w których nie wie, co się dzieje. Kiedyś pisali tak jedynie przeciwnicy Demokratów, a dziś takie informacje pojawiają się nawet w tych amerykańskich mediach, których nie można podejrzewać o republikańskie sympatie.
Joe Biden coraz częściej „zawiesza się” w miejscach publicznych. Ostatnio na przykład w Los Angeles prezydent zastygł i gdyby nie Barack Obama, który chwycił go za rękę i wyprowadził, mogłoby dojść do naprawdę poważnego upokorzenia głowy państwa.
Nie lepiej jest poza zasięgiem wzroku kamer. „The Wall Street Journal” twierdzi, powołując się na rozmówców Bidena, że prezydent zaczął mówić bardzo cicho i robić bardzo długie pauzy. „Daily Mail” pisze, że poparcie Bidena zaczyna maleć, bo Amerykanie obawiają się, że stan zdrowia 81-latka nie pozwoli mu na efektywne rządzenie.
Demokraci obawiają się, że debata Bidena i Trumpa może zupełnie pogrążyć urzędującego prezydenta.
„W przypadku przegranej przez Bidena, będzie potrzebny zjednoczony front demokratów, by wybić mu z głowy reelekcję. – Jedynymi osobami, które mogłyby go zmusić do odejścia, byliby Barack Obama i Bill Clinton (byli prezydenci USA), Nancy Pelosi (była Spiker Izby Reprezentantów) i demokratyczny senator Chuck Schumer” – pisze „Daily Mail”.
Istnieje jednak obawa, że Biden nie podda się woli swojego obozu i nie zechce ustąpić. 81-latek ma być „dumny ze swoich osiągnięć”, które są „bardziej znaczące niż triumfy innych współczesnych prezydentów”. Jeśli do tego dojdzie, to Demokraci będą w poważnych tarapatach.